Tajlandia. Król wyznał, że kocha krytykujących go obywateli
Tajski król wyznał w niedzielę wieczorem, że kocha krytykujących go obywateli. W rozmowie z mediami władca zasugerował, że z kryzysu, wywołanego przez trwające od miesięcy prodemokratyczne protesty, może się znaleźć kompromisowe wyjście.
Od połowy lipca w Tajlandii trwają prodemokratyczne protesty zapoczątkowane przez organizacje studenckie. Ich uczestnicy żądają m.in. ustąpienia rządu i ograniczenia roli monarchii. W niedzielę (1 listopada) wieczorem korespondentowi brytyjskiej telewizji Channel 4 udało się zadać pytanie królowi w tej sprawie i co ważne, uzyskać na nie odpowiedź. To pierwsza od dziesięcioleci bezpośrednia wypowiedź tajskiego władcy dla mediów.
Tajlandia - król odpowiedział dziennikarzom
Król Maha Vajiralongkorn (Rama X) i królowa Suthida spotkali się w niedzielę z tysiącami swoich zwolenników po ceremonii religijnej, w której para uczestniczyła w pałacu w Bangkoku. Stojący w tłumie dziennikarz Channel 4 Jonathan Miller spytał króla, co ma do powiedzenia protestującym, którzy domagają się reform. W pierwszej chwili Rama X odmówił komentarza, by ostatecznie oświadczyć: “Kochamy ich mimo wszystko”.
Dopytywany, czy istnieje przestrzeń do kompromisu odpowiedział, że “Tajlandia jest krajem kompromisu”. Do reporterów podeszła córka monarchy, księżniczka Sirivannavari, zapewniając, że rodzina królewska kocha tajski naród bez względu na wszystko.
Król, który większość czasu spędza w Niemczech, od połowy października przebywa w rodzinnym kraju. To najdłuższy jego pobyt odkąd wstąpił na tron w 2016 r. Według magazynu “Nikkei Asia” ma pozostać w Tajlandii do końca roku.
Protesty w Tajlandii
Organizatorzy protestów domagają się ustąpienia blisko związanego z armią rządu, który pozostaje w ścisłym sojuszu z tronem. Chcą także zmian w konstytucji, ograniczenia roli monarchy i złagodzenia prawa o obrazie majestatu.
Na liście żądań protestujących studentów znalazło się także m.in. ujawnienie szczegółów królewskich finansów. Rządowi zarzuca się przeznaczenie w tegorocznym budżecie 29 mld bahtów (929 mln USD) na potrzeby dworu.
W Tajlandii wszelka krytyka króla i członków rodziny panującej jest prawnie zakazana i grozi za nią do 15 lat więzienia. Otwarta i publiczna krytyka monarchii, do której dochodzi w czasie trwających masowych wystąpień, to wydarzenie bez precedensu w historii kraju.