Trwa ładowanie...

U Maxima w Gdyni już nie zatańczymy. Co się stanie z perełką PRL-u?

3 grudnia mieliśmy się dowiedzieć, czy legendarny gdyński Maxim znajdzie nowego nabywcę. Opustoszała wiele lat temu nieruchomość już po raz kolejny została wystawiona na sprzedaż, jednak nagle licytacja została odwołana. Zgłosiła się osoba, która rości sobie prawa do tej nieruchomości. A jest ona z pewnością atrakcyjna. Działka, na której znajduje się kultowy w PRL-u klub, usytuowana jest zaledwie kilkadziesiąt metrów od morza i orłowskiego mola, no i dzięki piosence Lady Pank, stała się prawdziwym symbolem.

Maxim z lotu ptaka Maxim z lotu ptaka Źródło: Gdynia.pl, fot: Marcin Mielewski
detshqs
detshqs

Historia gdyńskiego klubu była krótka lecz barwna. Maxim został otwarty na przełomie lat 70. i 80. i błyskawicznie zdobył ogromną popularność. Bywali tu politycy, gwiazdy, przestępcy i przedstawiciele służb specjalnych.

Krótka historia - wielka legenda

- Każdy, kto coś znaczył, chciał się pokazać w Maximie - mówi Agata Grzegorczyk, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Gdyni. - To było miejsce, gdzie na drinka wydawało się równowartość średniej miesięcznej pensji, więc bywanie tam podnosiło prestiż. Jak pokazałaś się w Maximie, koniecznie w futrze, usiadłaś koło jakiegoś sławnego aktora, wypiłaś drinka z tej samej szklanki, z której być może pijał Borysewicz, to natychmiast stawałaś się kimś. W tamtym czasie fakt bywania w Maximie, w pewnych kręgach nobilitował znacznie bardziej, niż zakup nowego auta, nie mówiąc już o zrobieniu doktoratu - dodaje ze śmiechem Grzegorczyk.

Pierwszym właścicielem Maxima był Michał Antoniszyn, uważany za szarą eminencję trójmiejskiego półświatka, gdzie znany był pod pseudonimem Mecenas. Za jego sprawą do lokalu ściągali też gangsterzy i lokalni cinkciarze. Luksusowo urządzony klub przyciągał też marynarzy i zagraniczne gwiazdy, np. Boney M.

Jak na tamte czasy wystrój Maxima faktycznie robił wrażenie. Scenę i bary otaczały dzieła sztuki, drogie i stylowe meble. Ściany lokalu były szklane - co w tamtym czasie absolutnie nie było normą - dzięki czemu goście mieli wspaniały widok na morze.

detshqs

Najbardziej charakterystycznym elementem wystroju wnętrza, było rosnące w jednym z pomieszczeń drzewo, którego korona górowała nad dachem klubu. - Kiedy trafiłam do Maxima ok. 2000 r., klub nie miał już tej renomy co dawniej. Wiele się zmieniło, ale drzewo wciąż rosło - wspomina pani Ania z Gdańska, która przez kilka miesięcy pracowała w orłowskim lokalu jako kelnerka.

Od gwiazdy do ruiny

Popularny w ostatniej dekadzie PRL-u klub, nie tylko przyciągał gwiazdy, ale szybko sam stał się gwiazdą. Lady Pank śpiewali o nim w utworze "Tańcz głupia tańcz", a słowa "U Maxima w Gdyni…" niemal do końca działalności lokalu otwierały wszystkie taneczne imprezy. W orłowskim klubie kręcono też sceny do kultowych polskich seriali m.in. "07 zgłoś się" i "Czterdziestolatka".

Sława lokalu nie trwała jednak długo. Choć ostatecznie Maxim został zamknięty w 2004 r., już w latach 90. przestał przyciągać celebrytów. PRL-owska perełka nie odnalazła się w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości, a świetności klubu nie potrafił mu przywrócić żaden z kolejnych właścicieli.

- Nic dwa razy się nie zdarza - mówi była kelnerka z Maxima. - Niestety właściciele lokalu, którzy prowadzili go w czasie, gdy ja tam trafiłam, nie chcieli przyjąć do wiadomości, że rzeczywistość, a więc i oczekiwania gości się zmieniły, próbowali nawiązać do dawnych tradycji tego miejsca. Ale legenda rodzi się tylko raz, a to miejsce było przesiąknięte przeszłością w negatywnym sensie, po prostu "śmierdziało PRL-em" - wspomina kobieta.

detshqs

Mówi, że zwykłym ludziom, mieszkańcom Gdyni, którzy mogliby przychodzić tu na obiad czy wieczornego drinka, to miejsce źle się kojarzyło. - Maxim oznaczał dla nich nielegalne interesy, złodziei i drogie drinki - opowiada pani Ania. - Ta opinia tylko się utwierdzała przez nowych klientów - dziewczyny z agencji modelek prowadzonej przed podnajemcę, które przychodziły do Maxima na spotkania i dobrze zbudowanych młodych gniewnych w dresach, którzy przyjeżdżali w odpicowanych BMW. Innych gości właściwie nie było, bo nikt nie stworzył dla nich żadnej oferty.

Jak wspomina pani Ania ogromny klub w większość wieczorów świecił pustkami. - Chyba tylko raz w czasie kilku miesięcy kiedy tam pracowałam, w klubie było pełno ludzi. To była impreza sylwestrowa, która - podobnie jak wszystkie inne - zaczynała się oczywiście od puszczenia piosenki Lady Pank "Tańcz głupa tańcz" - wspomina była kelnerka. - Ta piosenka i drzewo, które przetrwało wszystkie "maximowe" rewolucje, to było wszystko, co zostało po dawnym Maximie.

Znowu problem ze sprzedażą

Co się teraz stanie z Maximem? Wciąż nie wiadomo. Domniemany spadkobierca rości sobie prawo do pierwokupu terenu. Pomimo wpłaty wadium, zainteresowani kupcy będą musieli poczekać na uregulowanie stanu prawnego. Ta sytuacja z pewnością spowoduje dalsze przeciąganie się sprzedaży.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

''Dar Pomorza'' po remoncie. Niezwykłe zdjęcia z Gdyni

detshqs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
detshqs