Co warto zobaczyć w Wiedniu?
Kiedy zaczął wytwarzać rękojeści do roweru, oczywiście z drewna, nie było łatwo przekonać klientów do tej nowości. - Wiedeńczycy są dość krytyczni, nie podążają za byle trendem. Trudno utrafić w ich gusta - dodaje Martin. Po chwili dorzuca: - Lubią prywatność, nie da się ich rozgryźć za szybko. Może dlatego typowy wiedeńczyk nie zaprasza do siebie do domu, ale spotyka się w kawiarniach. Od XIX w. w Wiedniu króluje zasada, że obsługa nie nęka gości. Nad jedną kawą można przesiedzieć kilka godzin, a kelner jeszcze donosi darmową wodę. Trochę mi się to kłóci z dworską spuścizną, z elegancją i zamiłowaniem do tytułowania się (zdarza się, że na wizytówce ilość tytułów jest dłuższa niż samo imię i nazwisko). Tak samo dziwi mnie, że można być z jednej strony tak przyjaźnie nastawionym do ludzi, a zarazem tak zdystansowanym. Gościć w swym mieście Organizację Narodów Zjednoczonych, lecz wciąż pamiętać o żelaznej kurtynie. Z nabrzeża przy Schwedenplatz kilka razy dziennie pływają statki do Bratysławy (nie ma w
Europie dwóch bliżej siebie położonych stolic), ale na ich pokładzie nie spotka się wiedeńczyków. Nie wszystko jednak muszę rozumieć, by dobrze czuć się w tym mieście, jedną nogą wciąż tkwiącym w imponującej przeszłości, a drugą śmiało wkraczającym na nowe terytoria. Tak jak Friedensreich Hundertwasser. Konserwatysta w kwestiach politycznych, ale w sztuce niczym nieograniczony.
Tekst: Maria Brzezińska, www.podroze.pl