Wpadła na polskim lotnisku. Chciała przewieźć fiolki z żółcią niedźwiedzia
Mazowiecka Krajowa Administracja Skarbowa zatrzymała na Lotnisku Chopina Chinkę, która chciała przewieźć 60 fiolek z żółcią niedźwiedzia. Obywatelce Państwa Środka grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
24.05.2024 | aktual.: 24.05.2024 09:57
Funkcjonariuszka pełniąca służbę na warszawskim lotnisku skierowała do kontroli celnej kobietę, która przyleciała z Chin. Turystka szła już korytarzem "Zielona Linia - Nic do zgłoszenia".
Nietypowe ujawnienie na lotnisku w Warszawie
Kiedy funkcjonariusze przeszukiwali bagaż Chinki, dokonali szokującego odkrycia. Ukryte były tam małe, tajemnicze buteleczki, zapakowane w koperty bąbelkowe. Okazało się, że w każdej z 60 fiolek znajduje się po 0,1 g sproszkowanej... żółci niedźwiedzia.
Kobieta próbowała się tłumaczyć. Powiedziała, że wiezie zakupione w chińskiej aptece leki na wątrobę dla swojego znajomego. Nie posiadała jednak żadnych dokumentów pozwalających na przewóz medykamentów, które należą do okazów CITES, czyli gatunków zagrożonych wyginięciem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wszystkie niedźwiedziowate objęte są ochroną CITES. Międzynarodowy przewóz, zarówno żywych, jak i martwych niedźwiedzi, ich trofeów, części ciał, wydzielin i jakichkolwiek substancji pochodzących od niedźwiedzi jest ograniczony i wymaga posiadania oraz przedstawienia odpowiednich zezwoleń - przekazała koordynator ds. CITES w Izbie Administracji Skarbowej w Warszawie rew. Aneta Bulik.
Preparaty z żółcią niedźwiedzia zatrzymano jako dowód rzeczowy w sprawie, a wobec podróżnej wszczęto postępowanie karne. Grozi jej kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Azjatyckie fermy niedźwiedzi
Według założeń tradycyjnej medycyny chińskiej żółć niedźwiedzia posiada właściwości lecznicze. Nadmierne i niekontrolowane polowania na wolno żyjące niedźwiedzie przyczyniły się do drastycznego spadku populacji niedźwiedzi tybetańskich i niedźwiedzi malajskich (biruangów). W krajach Azji Południowo-Wschodniej powstają więc fermy niedźwiedzi, aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie na niedźwiedzią żółć.
- Na fermach niedźwiedzie są hodowane wyłącznie dla żółci. Pozyskuje się ją m.in. za pomocą cewników wprowadzanych przez powłoki skórne zwierząt do pęcherzyków żółciowych, skąd jest odprowadzana na zewnątrz. Niedźwiedzie trzymane są w ciasnych klatkach uniemożliwiających im poruszanie, co ma zapobiec wyjmowaniu cewników i samookaleczaniu się zwierząt - zaznaczyła rew. Bulik.
Istnienie ferm hodowlanych nie uchroniło populacji dzikich niedźwiedzi przed dalszym spadkiem. Wręcz przeciwnie.
Szacuje się, że roczna produkcja żółci na chińskich fermach wynosi ok. 10 tys. kg, a jej gram kosztuje ok. 9 dolarów.
Źródło: PAP/Izba Administracji Skarbowej w Warszawie