Zjadłem oko barana
Uzbekistan: kraina bawełny
Czerwcowy poniedziałek. Żar słoneczny wypala mózg. W Uzbekistanie właśnie rozpoczęły się czila - ,,gorące dni”. Przez następnych czterdzieści dni będzie 40 stopni C. Na głowę zakładam czapkę z daszkiem, kawałek materiału chroni kark. Zwilżam czapeczkę wodą z wysychającego strumienia. Związuje gumą sakwy rowerowe. Ruszam. Na poboczach drogi ruch. Wszyscy sprzedają arbuzy. - Jeżeli nie będzie gorąco, arbuzy nie będą śpiewać. Nie będą smaczne -śmieje się Uzbek.
Jadę w kierunku osady Bekabad przy granicy z Tadżykistanem. Zatrzymuję się we wsi Boka. Dookoła pola bawełny. Uprawia się ją tu od lat. Robią tu między innymi płócienne okrycia, które doskonale chronią przed słońcem. Płótno z bawełny jest lekkie, ale mocne i trwałe. Dlatego większość tutejszych kobiet chodzi w płóciennych szatach.