Zjadłem oko barana
Z drugiej strony bawełna to klęska Uzbekistanu. Przez nią zniknęły pola ryżu, pszenicy, zielone łąki, plantacje brzoskwiń. Marzeniem władz sowieckich było zrobić z Uzbekistanu „bawełniane imperium”. Od lat 30. woda z rzek Syr-darii i Amu-darii nawadniała pola bawełny, ale połowa wsiąkała natychmiast w suchą glebę. Ilość wody w korytach rzek zmniejszyła się o połowę. To doprowadziło do zagłady wysychającego w zastraszającym tempie Jeziora Aralskiego, niedostatecznie zasilanego przez obie rzeki. W Uzbekistanie od dawna już brakuje wody. Niedawno w sklepach pojawiła się woda butelkowana szwajcarskiego koncernu – bardzo droga: prawie 4 zł za litr (przeciętny Uzbek zarabia w przeliczeniu około 200 zł miesięcznie).
Mijam kolejny posterunek milicji. Funkcjonariuszy na drogach jest bardzo dużo (na jednym skrzyżowaniu potrafi stać i dziesięciu) i mogą praktycznie wszystko.
- Stój! - zatrzymuje mnie jeden z nich - Masz papierosy? Nie, pokaż paszport. Wylegitymowanie się jest obowiązkiem. Jeśli im się coś nie spodoba, mogą kazać zapłacić nawet 100 dolarów. Po 10-minutowej dyskusji puszczają mnie. Jadę dalej, pogrążam się w ciężkiej, rozgrzanej, dusznej martwocie.
- Daleko do granicy? – zaczepiam przechodzącą kobietę. - 80 km - odpowiada - Możesz spać u nas w domu, zjesz, napijesz się.