Trwa ładowanie...

Po ich barwnej kulturze zostały tylko stereotypy. "W naszej okolicy nie zachował się nawet język"

"Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma" - śpiewa Maryla Rodowicz. Faktycznie - zniknęły kolorowe tabory, bardzo rzadko można spotkać Cygankę, która proponuje wróżbę, a na cmentarzach nie widać uczt odbywających się na grobach zmarłych. Może się wydawać, że po kulturze cygańskiej na polskich ziemiach zostały głównie stereotypy. Czy tak jest rzeczywiście?

Ślady kultury romskiej coraz trudniej zauważyć w Polsce. Członkowie Stowarzyszenia Dziedzictwo Kulturowe Igrył starają się ocalić to, co z niej zostało Ślady kultury romskiej coraz trudniej zauważyć w Polsce. Członkowie Stowarzyszenia Dziedzictwo Kulturowe Igrył starają się ocalić to, co z niej zostało Źródło: Archiwum prywatne, fot: Wojtek Januszkiewicz
d17bkz9
d17bkz9

O dawnych Cyganach i współczesnych Romach rozmawiamy z Wojtkiem Januszkiewiczem, prezesem Stowarzyszenia Dziedzictwo Kulturowe Igrył, które zgłębia kulturę romskich przodków osiedlonych na Podlasiu w XVIII w.

Magda Bukowska: Zanim zaczniemy rozmawiać o zwyczajach, chciałabym zapytać, czy możemy używać terminu Cyganie czy powinniśmy mówić Romowie?

Wojtek Januszkiewicz: Jak najbardziej możemy używać terminu Cyganie. Ja się nie obawiam i regularnie stosuję to nazewnictwo w kontekście historii, tradycji, dawnych zwyczajów - czyli przeszłości. Bo nazwa Cygan była jak najbardziej obowiązująca do 1971 roku, kiedy to kongres na zjeździe światowym postanowił zmienić nazwę grupy etnicznej z Cyganów na Romów. Dla wyjaśnienia nazewnictwa - Rom oznacza w owym języku człowiek, czyli Romowie to po prostu ludzie. Dlatego mówiąc o współczesności, używamy określenia Romowie, a o przeszłości i korzeniach - Cyganie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kochają ucztować i uważają się za podobnych do Polaków. "Czuję się tutaj jak w domu"

- Jednym ze zwyczajów, które pamiętam ze swojego dzieciństwa, jest ucztowanie na cmentarzach. W Elblągu, gdzie jest grób moich dziadków, w tej samej alejce jest wielka mogiła - jak mówili starsi mieszkańcy - dawnego "króla Cyganów" i tam widywałam śpiewy, poczęstunki czy ślady po tych spotkaniach, np. w postaci kieliszków zostawionych na nagrobku.

- Tych zwyczajów nie znam, to znaczy osobiście się z nimi nie spotkałem. Proszę jednak pamiętać, że ja jestem kimś stojącym w rozkroku - potomkiem Romów, którzy zasiedlili Podlasie, ale całkowicie zasymilowanym ze społeczeństwem większościowym. W naszej okolicy nie zachował się nawet język - tylko pojedyncze słowa czy zwroty, które poznałem dopiero przebywając w środowisku rodowitych Romów. Poza tym Romowie nie są grupą jednolitą, więc te zwyczaje także u rodowitych Romów, mogą się różnić w zależności od kierunków, z których napływały poszczególne grupy do Europy, a tych mamy w Polsce kilka.

d17bkz9

Do tego mamy też kwestię czasu. Dziś nawet te rodziny, które starają się żyć jak najbardziej zgodnie z tradycją cygańską, szanują jednocześnie kodeks Romani Phen, jak i przestrzegają praw kraju, w którym żyją. Przejmują też obowiązujące na danym terenie zwyczaje związane z wiarą większościową dominującą na danym obszarze, które szanują na równi ze swoim kodeksem.

Jeśli chodzi o zwyczaje biesiad na grobach, nie mam własnych obserwacji, ale zdarzyło mi się kiedyś uczestniczyć w romskim pożegnaniu osoby, która niedawno odeszła. To co jest dla takiego wydarzenia charakterystyczne, to mniej żałobny charakter. Krewni i przyjaciele zmarłego spotkali się w domu pogrzebowym przy otwartej trumnie, razem śpiewali piękną pieśń przy dźwiękach gitary, raczej liryczną niż pogrzebową. Był to znany mi utwór, z którym być może zmarły miał jakąś więź. Kto chciał, opowiadał zabawne anegdoty z życia zmarłego. Ten śmiech czy żarty absolutnie nie wynikały z braku szacunku, przeciwnie - była w nich wdzięczność za życie i jego dobre chwile.

Charakterystyczne spódnice i sukienki są znakiem rozpoznawczym romskich kobiet Archiwum prywatne
Charakterystyczne spódnice i sukienki są znakiem rozpoznawczym romskich kobietŹródło: Archiwum prywatne

- Wspomniał pan o kodeksie Romani Phen, który wśród Romów starających się żyć zgodnie z romskimi zwyczajami jest równie ważny co przepisy prawa. Czy może pan powiedzieć o nim coś więcej?

- Niewiele (śmiech). To zbiór zasad obowiązujących prawdziwych Romów/Cyganów. Zasady te nie zostały nigdzie spisane i są przekazywane ustnie dzieciom przez rodziców. Przestrzegania prawa pilnuje tzw. król Romów, pełniący rolę romskiego sędziego (Shiero Rom). Zasady te nie są objęte tajemnicą w środowisku, nie nakłaniają do łamania prawa. To po prostu zwyczaj chronienia obyczajowości, wewnętrzny sekret grupy. Romowie bardzo tego przestrzegają, m.in. za to, za zdradzanie języka, który też objęty jest tajemnicą, ze społeczności romskiej została wykluczona Papusza. Dlatego tak ostrożnie wypowiadam się na ten temat. Nie chciałbym naruszyć zasad etycznych grupy etnicznej, o której rozmawiamy.

d17bkz9

- Wróćmy więc do tego o czym możemy rozmawiać. Celem Stowarzyszenia Dziedzictwo Kulturowe Igrył jest promowanie kultury romskiej i walka ze stereotypami. Organizujecie lekcje dla dzieci i dorosłych, prezentujecie tradycyjne stroje, kuchnię, pieśni. To wszystko przetrwało do dziś, czy odtwarzacie dawne zwyczaje?

- Wiele elementów zanikło, przynajmniej w okolicach Sokółki. Podobnie jak język. Moja prababcia jeszcze mówiła po cygańsku, ale moi dziadkowie i ich pokolenie już nie. Kiedy zapytałem moją 86-letnią ciocię, dlaczego nie zapoznali się z językiem, usłyszałem, że się wstydzili, że chcieli zerwać z etykietą Cygana, ponieważ w tamtym czasie było to niezbyt pozytywnie postrzegane.

To co prezentujemy dziś, to pamiątki, które udało nam się zgromadzić oraz to, co odtwarzamy czy tworzymy na podstawie jakichś fragmentów wiedzy, która się zachowała. Szyjemy stroje wzorowane na tradycyjnych, piszemy nowe piosenki w oparciu o dawne melodie, tworzymy poezję odnoszącą się do tej kultury i miejsca, a którą wydał nam Podlaski Urząd Marszałkowski. Wszystko to robimy intuicyjnie. Za to nasz "cygański kociołek", czyli prosta, jednogarnkowa potrawa z kurą w roli głównej, a której przepis jest na naszej stronie www, jest jak najbardziej autentyczny. Przygotowujemy to danie na naszych spotkaniach, zaczynając żartem od słów - kociołek jest najlepszy, gdy kura jest kradziona (śmiech).

d17bkz9

- Rozumiem, że to wstęp do rozmowy o stereotypach?

- Tak. Bo wiele z nich dotyczy właśnie naruszeń prawa. Oczywiście, jak wszędzie - także wśród Cyganów te się zdarzały, ale absolutnie nie jest prawdą, że była to norma i zachowanie akceptowane przez grupę. Jeśli chodzi o tę przysłowiową kurę, to zwykle Cyganie, a dokładniej Cyganki otrzymywały ją jako zapłatę za wróżbę.

A wracając do stereotypów - słyszała pani kiedyś takie powiedzenie, którym straszyło się dzieci, że jak nie będziesz jadł, to przyjdą Cyganie i cię zabiorą?

d17bkz9

- Słyszałam. Ale nie wiem, skąd się wzięło.

- Historia jest długa. Niektórzy władcy obszarowi chcieli pozbyć się tej nacji ze swoich terenów. Cyganie byli wypędzani poza granice krajów, były nowe osiedlenia. Była też caryca Katarzyna, która nakazała żołnierzom odbierać dzieci Cyganom i umieszczać je w innych miejscach i rodzinach. W ten sposób chciała zapanować nad narodem wolnym i wówczas niezdyscyplinowanym. Zadam pani pytanie: co by Pani zrobiła, by odzyskać dziecko?

- Pewnie wszystko.

- Właśnie. A to był inny czas, inne realia niż dzisiejsze. Więc Cyganie po prostu odbierali własne dzieci, wykradając je.

Wojtek Januszkiewicz w tradycyjnym stroju romskim Archiwum prywatne
Wojtek Januszkiewicz w tradycyjnym stroju romskimŹródło: Archiwum prywatne

- Skoro mowa o porwaniach. Czy mogę zapytać jak wygląda sytuacja z porywaniem przyszłych żon? To mit, czy faktycznie takie praktyki miały miejsce?

- Miały i mają (śmiech). Dziś to sposób młodych na wywieranie presji na rodzicach. Kiedy starsi członkowie rodziny nie chcą się zgodzić na związek młodych, ci się umawiają, że chłopak porywa swoją dziewczynę i rodzice nie mają wyjścia - tradycja to tradycja - nie tylko godzą się na taki związek, ale sami na niego nalegają.

d17bkz9

W przeszłości te matrymonialne porwania też zwykle odbywały się za zgodą przyszłej żony. Dziewczynę porywało się z innego taboru - na co oczywiście zwykle nie było zgody ze strony jej rodziny i taboru. Para jednak się kochała i na przekór swoim rodzinom oraz starszyźnie chciała być razem. Uważam, że w tamtym czasie porwania miały pozytywny wpływ ze względu na mieszanie się kodu DNA.

Ale porywano nie tylko kobiety. Znam z opowieści zabawną historię, która zdarzyła się na naszym terenie. Z innego taboru został porwany mężczyzna. Tak go ugościli, że nawet nie pamiętał, czy noc z "wybranką" była owocna i ożenił się z nią, bo sprawa była honorowa. Tradycja to tradycja.

- Taborów już nie ma, porwania są tak naprawdę sposobem młodych na sprzeciwienie się woli rodziców, na ulicach nie widać Cyganek. Coś z tradycji cygańskiej przetrwało do naszych czasów?

- W takim codziennym życiu stosunkowo niewiele. Tym bardziej, że nowe pokolenia są już bardzo zasymilowane i żyją bardzo swobodnie. Jeśli mowa o rodowitych Romach, to z pewnością trzeba uznać za sukces zachowanie języka. Natomiast w przypadku tych zasymilowanych, to większość nawet nie wie, że ma romskie korzenie.

d17bkz9

Nie ma też żadnego prawdziwego muzeum, które pokazywałoby historię i kulturę Cyganów. Szkoda. Mam nadzieję, że takich inicjatyw jak nasza będzie więcej i nie pozwolimy jej całkowicie odejść w zapomnienie. Jak wspomnianym taborom, które oficjalnie dostały zakaz wędrowania w 1964 roku. Jeszcze przez 10 lat niektórzy Cyganie kombinowali, zmieniali dowody osobiste z meldunkami i próbowali żyć po dawnemu, ale dziś wszyscy prowadzą już osiadłe życie. Co więcej, osiedlenie Cyganów odbyło się poprzez ich rozbicie, rozrzucenie po różnych terenach, co zapobiegało tworzeniu się enklaw. Z pewnością przyspieszyło to asymilację z resztą społeczeństwa, ale z drugiej strony sprawiło, że tak wiele z tej pięknej kultury uległo zapomnieniu.

- Zaczęliśmy tę rozmowę - prowadzoną tuż przed Wszystkich Świętych i Zaduszkami - od zwyczajów związanych z żegnaniem zmarłych, zakończmy ją więc może tymi, które kojarzą się z nieodległymi andrzejkami - wróżbami. Cyganie leją wosk czy idą do Cyganki, żeby odczytała im przyszłość z dłoni?

- (Śmiech) Romowie przejęli prawa obowiązujące na danym terenie i zwyczaje wynikające z wiary dominującej na danym terenie. Pielęgnowali za to swoją obyczajowość. Czy przejęli zwyczaj lania wosku? Jeśli tak, to chyba tylko dla zabawy. Ten słowiański rytuał był uprawiany w społeczeństwie większościowym, więc jeśli zasymilowany Cygan był zaproszony na andrzejki, to z pewnością dobrze się bawił. Jeśli jednak pyta pani o wróżby, to Cyganie mają własne. Karty i dłoń powiedzą wszystko cygańskiej Romni (kobiecie). Nic się nie ukryje. Kiedyś uważało się, że każda Romni powinna umieć wróżyć, ale tylko niektóre z nich miały prawdziwy dar i faktycznie potrafiły odczytywać to, co ma przynieść los.

- Był pan kiedyś u cygańskiej wróżki?

- Byłem. Po latach znajomości z rodowitymi Romami i przyglądaniu się tej praktyce, zdecydowałem się na wróżbę. Od razu powiem - nie jest to seans ze szklaną kulą czy tego typu gadżetami. Romni wróżą z kart lub z ręki.

- A pana wróżba? Sprawdziła się?

- W 100 procentach.

- Mam więc nadzieję, że to była dobra przepowiednia.

- W efekcie tak. Po drodze były zapowiedziane trudności i wydarzenia, z którymi musiałem się zmierzyć, ale znając zakończenie, dobre zakończenie, ich przejście nie było dla mnie wielkim wyzwaniem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d17bkz9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17bkz9