Dosa paratha roti dal, panir samosa ćhole bhature. Naan ciapati rasgulla murgh, tandur birjani thali. Prasad. Moja mantra kulinarna. Łowiłem do niej słowa, snując się po rozprażonym Delhi, zamawiając jedzenie na ulicy i w knajpkach, podsłuchując rozmowy na bazarach, w slumsach i na nowobogackim Connaught Place. Zachwycałem się ich pradawnym brzmieniem, nie rozumiejąc sensu. Aż wreszcie mantra złożyła się w powtarzalny rytm, który wbił mi się w pamięć na zawsze, a ja nauczyłem się, co znaczą słowa. Ale to było przy okazji. Bo ja do Delhi przyjechałem po Próg!