Włochy - na deser Florencja
Strzelające w niebo wieże i nagrzane słońcem mury otulające miasto, taki widok zastaliśmy wjeżdżając o świcie do Florencji. Szósta rano, miasto leniwie wstaje, w kawiarniach czuć zapach świeżo parzonej kawy i słychać włoskie opery.
Strzelające w niebo wieże i nagrzane słońcem mury otulające miasto, taki widok zastaliśmy wjeżdżając o świcie do Florencji. Szósta rano, miasto leniwie wstaje, w kawiarniach czuć zapach świeżo parzonej kawy i słychać włoskie opery.
Udaje nam się zająć jeden z nielicznych zacienionych stolików bezimiennej kawiarni i to takiej z widokiem na Stare Miasto. Sałatka florencka z serem fetą, jajkiem i czerwoną fasolą idealnie pasuje na pierwszy posiłek w mieście Poniatowskiego i Oriany Fallaci. Jednak obserwując co mają na talerzach Florentczycy szybko zmieniamy zamówienia. Nic tak nie smakuje na śniadanie jak gorący, maczany w kawie słodki cornetto (rogalik)
Buon apetito. To na początek.
Florencja , stolica Toskanii, usytuowana nad rzeka Arno, na wschód od Apenin to jedno z najpiękniejszych włoskich miast. Nigdzie indziej nie można tyle zwiedzić między śniadaniem a kolacją. I nawet typowa dla środkowych Włoch dochodząca latem w słońcu do 60 stopni pogoda nie jest w stanie odstraszyć turystów z całego świata. Nas tym bardziej.
Spacerując po Florencji czujemy się trochę jak Alicja z Krainy Czarów na wielkiej szachownicy, bo właśnie taki układ ulic prowadzi nas do zatłoczonego centrum handlowego Mercato Centrale, pełnego kramów i straganów. Ale dopiero piękne, bogate pałace nad Arno pobudzają nasz apetyt. To idealny czas i miejsce na lampkę Chianti Classico czy Brunello di Montepulciano i znaną na całym świecie toskańską zupę ribolite. Włosi wierzą, że jedzenie jej na drugie śniadanie dodaje im witalności i temperamentu. Pewnie dlatego wbiegają bez odpoczynku po 414 stopniach schodów prowadzących na szczyt dzwonnicy Companile di Giotto, z której widok zapiera nam dech w piersiach.
Nic dziwnego, że właśnie we Florencji urodzili się Michał Anioł i Leonardo da Vinci i nic dziwnego, że właśnie tutaj tworzyli swoje dzieła. W tym mieście nie można inaczej. W tym mieście każdy czuje się artystą . Kiedy dochodzimy do katedry Santa Maria del Fiore, z największą na świecie ceglaną kopułą wszystko staje się jasne. To nie tylko pieczywo, wino, czosnek i oliwa sprawiają, że Włosi są tacy weseli i pełni życia. Chodząc po uliczkach Florencji, wgapiając się w piękne kamienice, siedząc na jednym z wielu florenckich mostów myśli się tylko o tym jak tu zostać na zawsze i co zjeść.
Tym razem focaccia (chleb), charakterystyczny bez soli, podstawa do bruschetty z pomidorami, crostini di fegato, (grzanka z pastą z wątróbek) zaspokaja nasz apetyt. Na deser wybieramy się do centrum miasta na plac Piazza Della z fontanną Neptuna. Tam spacerując po uliczkach, którymi wieki temu maszerowali Botticelli, Galileusz, Dante Alighieri, Petrarka zajadamy się schiacciata Alla Fiorentini, czyli biszkoptem z cukrem pudrem. Plac San Marco, centrum życia akademickiego z historyczną uczelnią Accademia di Belle Arti, to miejsce, gdzie zdecydowanie można znaleźć sobie męża lub żonę. Młodzież z całego świata, modnie i stylowo ubrana idealnie komponuje się z niepowtarzalnym klimatem Florencji. Zakochaliśmy się w nim tak jak w jedynym w swoim rodzaju krwistym steku podanym w towarzystwie affettati misti (półmisku wędlin), który smacznie zakończył naszą kulinarną przygodę w toskańskiej stolicy.