Chrzest równikowy. Ta tradycja narodziła się kilkaset lat temu
Chrzest równikowy to najbardziej znany i kultywowany do dzisiaj rodzaj chrztu morskiego. Rytuał, niegdyś bardzo rozpowszechniony, stanowił barwne urozmaicenie żmudnego i długotrwałego rejsu. Dzisiaj jest już tylko rozrywką wilków morskich, przy przekraczaniu równika.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Tradycja chrztu morskiego narodziła się najprawdopodobniej w połowie XVI w. Oprawę artystyczną dali jej wiek później Holendrzy, ówcześni królowie mórz i oceanów. To właśnie mieszkańcy Niderlandów ”zaprosili” po raz pierwszy na swoje przekraczające równik statki Neptuna, jego boską małżonkę Prozerpinę oraz ich świtę, która od tego czasu poddaje wielu próbom tych wszystkich, którzy po raz pierwszy przepływają na południową półkulę.
Wymyślne ”tortury” dla przyszłych wilków morskich
W czasie chrztu kandydaci na wilków morskich przechodzą wiele wymyślnych ”tortur”. Dworzanie Neptuna i Prozerpiny (a znajdują się wśród nich między innymi Tryton, diabły, astrolog potwierdzający przekroczenie równika, i golibroda, zwany też cyrulikiem) smarują ich rozmaitymi mazidłami o dość niewyszukanych zapachach, myją włosy morskim szamponem, malują twarze sadzą oraz golą tępawą zazwyczaj brzytwą.
Uroczystość kończy pocałowanie Prozerpiny (a faktycznie, przebranego za nią marynarza) w kolano, po którym neofici otrzymują od Neptuna certyfikaty chrztu równikowego i związane z tym nowe morskie imiona.
Polski ”chrzest równikowy” nie ma nawet stu lat
Jeszcze niedawno chrzest równikowy mogli przejść, oczywiście po wyrażeniu zgody, pasażerowie przekraczających ten umowny punkt na naszym globie transatlantyków. Obecnie tradycja podtrzymywana jest przede wszystkim wśród załóg żaglowców szkolnych, a także marynarzy pływających na statkach i okrętach z napędem mechanicznym.
W polskiej flocie jest to zwyczaj stosunkowo młody. Pierwsza uroczystość chrztu równikowego odbyła się w latach 20. XX w. na pokładzie jednostki szkolnej ”Lwów”, płynącej do Brazylii. W okresie międzywojennym obrzędowi poddawali się chętnie pasażerowie polskich transatlantyków płynących do Brazylii czy Argentyny.
Morska tradycja sięgnęła chmur
Tradycja swoistych obchodów przekroczenia równika nie dotyczy tylko statków morskich. W znacznie mniej zrytualizowanej formie obchodzą ją także niektórzy piloci statków powietrznych. U bardziej wrażliwych pasażerów budzi to czasami lęk.
- Jak leciałem kiedyś do Kenii, to pilot obniżył lot przed równikiem tak jakby chciał pod nim przelecieć. Żołądek podszedł mi do gardła. Wolałbym innego rodzaju świętowanie – wspominał polski turysta na jednym z portali poświęconych podróżom.
Zobacz, najszybszy statek pasażerski świata.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.