Cierpiała na ciężkie stany lękowe i fobie. Lekarstwem okazała się podróż
Podróżowanie jako forma terapii? Czemu nie! Przykładów pokazujących, że to doskonała broń do walki z depresją czy stanami lękowymi, jest mnóstwo. Przekonała się też o tym Elise Wortley, której życie całkowicie się odmieniło, gdy podjęła decyzję, by ruszyć w drogę.
13.11.2019 16:57
Żyjemy w dziwnych czasach, w których bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem zastępowany jest przez wynalazki XXI wieku. Coraz więcej osób skarży się na różnego rodzaju zaburzenia, które potem uniemożliwiają zwyczajne funkcjonowanie w społeczeństwie.
Tego rodzaju nerwice i fobie traktowane są przez wielu naukowców w kategoriach chorób cywilizacyjnych. Co potem? Terapia? Leczenie farmakologiczne? Okazuje się, że można inaczej. Remedium na życiowe problemy i przeżywane trudności może leżeć zupełnie gdzieś indziej. Wie o tym Elise Wortley, która pewnego dnia po prostu spakowała plecak i wyjechała.
Elise o swoim dawnym życiu nie może powiedzieć wiele dobrego. Mając dwadzieścia kilka lat kobieta zaczęła cierpieć z powodu ciężkich stanów lękowych. Dziś wspomina, że nawet podróż miejskim autobusem stanowiła dla niej trudną do pokonania przeszkodę. Trudności, jakie napotykała w codziennym życiu, piętrzyły się.
Ona była tego wszystkiego świadoma, ale długo nie potrafiła nic z tym zrobić. Potem przyszedł przełom i wybawienie. Lekarstwem na jej bolączki okazało się podróżowanie. Ale najpierw była inspiracja. Impulsem, który sprawił, że się przełamała, stały się dla niej losy pionierek sprzed lat – kobiet, które w latach 20. ubiegłego wieku, znajdując się w znacznie trudniejszej sytuacji i walcząc z rozmaitymi stereotypami, pakowały plecak i wyruszały na szlak.
Odważne kobiety z innej epoki jako natchnienie
Pochodząca z Londynu Elise znalazła się pod tak dużym wpływem opowieści na temat podróżniczek sprzed 100 lat, że zdecydowała się je uczynić swoimi symbolicznymi mentorkami. Pierwszą z nich została Alexandra David-Neels. Francuzka śpiewaczka, pisarka i podróżniczka, która w młodym wieku wykazała się nietuzinkową odwagą i zaczęła samotnie zwiedzać świat. Mając zaledwie 21 lat pojechała samotnie do Londynu i Szwajcarii. Korzystając z roweru, dotarła zaś do Hiszpanii i objechała całą Francję. Zapisała się też w historii jako pierwsza Europejka, która trafiła do Tybetu. Wśród odwiedzonych przez nią miejsc znalazły się także: północna Afryka, Indie, Japonia, Korea czy Mongolia. Alexandra David-Neels bardzo wcześnie zaczęła swoje wojaże (jej rodzice wspominali, że jako kilkuletnia dziewczynka była tak ciekawa świata, że często uciekała z domu), ale jej zapał nie ostygł wraz z wiekiem. Zbliżając się do swoich 80. urodzin wciąż znajdowała się na szlaku (odbyła wtedy kolejną podróż do ukochanych Indii).
Elise zdecydowała się podążać właśnie śladami francuskiej globtroterki. Mało tego, walcząca z silnymi stanami lekowymi Brytyjka postanowiła zaordynować sobie terapię wstrząsową. Postanowiła, że nie będzie szła na żadne kompromisy. Wyruszyła w drogę uzbrojona w wiklinowy kosz, liny, plecak wykonany z drewna oraz ciepłe odzienie, czyli dokładnie tak, jak jej idolka. Ba! Miała nawet na sobie bieliznę, z której korzystały odkrywczynie sprzed 100 lat, a która okazała się diabelnie niewygodna. W swoją pierwszą podróż udała się do Indii, starając się odtworzyć trasę, jaką wówczas pokonała jej przewodniczka. W ciągu miesiąca podróży udało się jej przejść 700 kilometrów.
Od współczesnych wynalazków jak najdalej
Kobieta wyjaśniła, dlaczego podczas swoich podróży, stawia głównie na poznawanie natury i podążanie szlakami o szczególnych walorach przyrodniczych.
– Gdy zmiany klimatyczne stają się tak poważnym problemem o znaczeniu globalnym, wydaje się, że nie ma lepszego momentu niż teraz, aby zacząć poznawać naturę – powiedziała cytowana przez dziennik "Daily Mirror" Brytyjka, tłumacząc, że w jej wypadku wybór takich szlaków ma dodatkowo walory terapeutyczne. Pozwala jej bowiem oderwać się od współczesnych technologii. – W Tybecie nie zaglądałam do telefonu przez 2,5 tygodnia – dodała Elise.
Wśród innych niezwykłych podróży, które ma już na swoim koncie kobieta, znajduje się piesza wyprawa do szkockich gór Cairngorm. Ta eskapada została zainspirowana historią szkockiej pisarki i podróżniczki Nan Shepherd, która samotnie zdobyła sześć najwyższych szczytów tego pasma.
W czasie swoich niezwykłych wyjazdów, Elise stara się też coś robić dla innych. Podczas wyprawy w Himalaje udało się jej zebrać sumę 2,5 tysiąca funtów (ponad 12 tysięcy złotych) na środki pierwszej potrzeby dla kobiet żyjących w wiejskich obszarach Nepalu. W trakcie podróży po Szkocji postanowiła wesprzeć kobiety będące ofiarami przemocy domowej. Sama też korzysta z tych wypraw pełnymi garściami, przyznając, że miały one zbawienny wpływ na jej psychikę, a co za tym idzie, na całe jej życie.
Choć kobiecie już udało się osiągnąć wiele i pokonać własne słabości, nie zamierza się zatrzymywać. Swoją kolejną wyprawę zamierza odbyć do Iranu. Jej inspiracją będzie w tym przypadku brytyjska pisarka i podróżniczka Freya Stark, która ok. 100 lat temu odbyła kilka niebezpiecznych wypraw do tego kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl