Dolny Śląsk jak wyspa skarbów
Poszukiwany od kilkunastu dni złoty pociąg, który pod koniec II wojny światowej zaginął gdzieś w okolicy Wałbrzycha, rozpala emocje już chyba na całym świecie. Dziennikarze, poszukiwacze skarbów i badacze zagadek historycznych pilnują sprawy dzień i noc. Nic nie umyka ich uwadze, a zwroty akcji tylko podsycają apetyt na znalezienie wielkiego skarbu. Jednak czy Dolny Śląsk to tylko ów pociąg? Wiele plotek mówi, że region naszpikowany jest klejnotami i cennymi dziełami sztuki.
Poszukiwany od kilkunastu dni złoty pociąg, który pod koniec II wojny światowej zaginął gdzieś w okolicy Wałbrzycha, rozpala emocje już chyba na całym świecie. Dziennikarze, poszukiwacze skarbów i badacze zagadek historycznych pilnują sprawy dzień i noc. Nic nie umyka ich uwadze, a zwroty akcji tylko podsycają apetyt na znalezienie wielkiego skarbu. Jednak czy Dolny Śląsk to tylko ów pociąg? Wiele plotek mówi, że region naszpikowany jest klejnotami i cennymi dziełami sztuki.
Sprawa złotego pociągu wyszła na jaw dzięki dwóm mężczyznom, którzy twierdzili, że mają przekonywujące dowody na jego istnienie i że jest zakopany w tym konkretnym miejscu, a oni znają do niego drogę. Wiele osób, szczególnie tych pamiętających czasy II wojny światowej, wskazuje wał między torami z Wrocławia do Wałbrzycha a urzędem skarbowym przy ul. Uczniowskiej, jako miejsce skrywające tajemniczy pociąg. Co ma być w środku? To zależy, kogo słuchamy. Ilu specjalistów, tyle pomysłów na zawartość tajemniczych wagonów. Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski stwierdził, że mogą w nim być kosztowności albo cenne archiwa. Mówi się, że skrywać może nie byle jakie kosztowności. Może to być Bursztynowa Komnata, część depozytów Centralnego Banku Rzeszy, dzieła sztuki zrabowane w Polsce i Rosji lub tajne archiwa III Rzeszy. W każdym wagonie mogłoby się zmieścić nawet 20 ton kosztowności. Ile jest wagonów? To kolejna zagadka. Według wielu wcześniejszych opinii, pociąg miał być ukryty w jednej
ze sztolni. Jednak jedna z najświeższych plotek mówi, że naziści postanowili zakopać cenny skład.
Skąd te skarby?
Wielu badaczy zagadek historycznych jest zdania, iż okoliczna ziemia skrywać może dużo więcej skarbów pozostałych po III Rzeszy. W styczniu 1945 r. na spokojne wcześniej tereny dotarły wojska radzieckie. Tysiące mieszkańców uciekło na zachód, zabierając ze sobą tylko najpotrzebniejsze przedmioty. Najcenniejsze rzeczy zostały schowane gdzieś naprędce. Wszystko dlatego, że pod koniec II wojny światowej Dolny Śląsk został uznany przez Niemców za na tyle bezpieczny, by wykorzystać go do ukrywania dzieł sztuki i dokumentów.
- Historia naszego regionu jest wyjątkowa i fascynująca głównie dlatego, że Dolny Śląsk przez setki lat przechodził z rąk do rąk i nie miał jednego właściciela. Nie mam jednak wątpliwości, że dla wielu osób najciekawsze są wydarzenia z II wojny światowej i ich konsekwencje, czyli osławione skarby, jakie mogłyby po wojnie pozostać na tych terenach - opowiada Magdalena Woch z Centrum Kultury i Turystyki Zamku Książ. - Muszę jednak zaznaczyć, że słowo "podobno" jest tu słowem-kluczem. Nie mamy dokumentów, na których oparte byłyby poszukiwania wszelkich skarbów. Nie ma też świadków. Ich poszukiwacze opierają się zazwyczaj na przekazach ustnych i plotkach.
Rzeczywiście legendy związane ze skarbami ukrytymi w regionie elektryzują wyobraźnię setek osób nieprzerwanie od końca II wojny światowej. Być może dlatego, że skarby już znajdowano. Amerykanie w sztolniach kopalni na terenie Niemiec znaleźli węgierski _ złoty pociąg _, który pod koniec kwietnia 1945 r. wyjechał z Budapesztu. Amerykanie odkryli go w Tunelu Tauryjskim w pobliżu Bockstein w Austrii. W składzie odkryto 24 wagony wyładowane kosztownościami.
Gdzie jest skarb?
Historią powodującą gęsią skórkę u poszukiwaczy przygód i skarbów, jest historia związana ze złotem Breslau. - Kiedy wiadomo było, że idzie front, ludność Wrocławia otrzymała nakaz, aby wszystkie kosztowności deponować w banku. Tak też się stało, ponieważ społeczność była bardzo zdyscyplinowana. W bankach zdeponowano też eksponaty z miejscowych muzeów. Wartość całego zbioru musiała być ogromna. Jeśli wierzyć w przekazy ustne, cały depozyt trafił do pociągu, którego obecnie wszyscy szukają - opowiada Magdalena Woch. Zastanówmy się, jaki temat, poza złotym pociągiem, przyprawia o mocniejsze bicie serca poszukiwaczy skarbów. - Na pewno są to słynne skrytki Guntera Grundmanna, konserwatora zabytków prowincji dolnośląskiej od 1933 r. - dodaje Magdalena Woch. - Rzeczywiście profesor Grundmann w 1945 r. ewakuując się z Dolnego Śląska prywatnym samochodem, prowadził za sobą konwój pustych ciężarówek, które gdzieś po drodze były wypełniane dziełami sztuki z kolekcji prywatnych i muzealnych z terenów
Polski, które były pod okupacją III Rzeszy. Spektakularnym odkryciem było znalezienie jednej ze skrytek w miejscowości Przesieka, gdzie za ołtarzem tamtejszego kościoła odnaleziono obrazy Jana Matejki wywiezione z Muzeum Narodowego w Warszawie.
Kompleks Gigant
"W Górach Sowich, w podziemiach, ukryliśmy skrzynie z cenną zawartością" - pisał w swym testamencie niemiecki saper, major SS Hans von Schreck. Gdzie są? To kolejna zagadka. Być może związana z kompleksem Riese. - To tajemny projekt górniczo-budowlany hitlerowskich Niemiec, rozpoczęty i niedokończony w Górach Sowich - tłumaczy Magdalena Woch. - W sumie do dziś nie wiadomo, w jakim celu powstał. Wiele jest hipotez i domysłów, ponieważ nie mamy dokumentów dotyczących tego miejsca. Wiadomo o nim tyle, że od 1942 r. Niemcy pracowali nad podziemnym kompleksem. Góry dawały schronienie, przez co można było pracować w sposób niezauważalny, w większości pod ziemią. W kategorii skarbów to dziś fantastyczne obiekty do zwiedzania. Nie sądzę, aby tam znalazły się skarby w powszechnym rozumieniu, czyli złoto i brylanty. Plotkarze nie dają jednak wiary, że gigantyczny podziemny kompleks jest "czysty". Nie brakuje przekazywanych z ust do ust historii, że może gdzieś głęboko w skałach mogły być zdeponowane rzeczy
pochodzące ze skarbca III Rzeszy, czyli z Centralnego Banku Rzeszy. Według różnych szacunków znalazło się tam od 300 do 500 ton czystego złota, stanowiących większość rezerw, depozytów, złota, obligacji i aktywów narodu niemieckiego. Dziś to równowartość ok. 6,5 miliarda dolarów, a jako ewentualne miejsce ukrycia skarbu wskazuje się właśnie Dolny Śląsk.
Świat jedzie do Wałbrzycha
Na odkrycie czekają nadal zrabowane kosztowności, dzieła sztuki, biblioteki i inne precjoza. Jednak na razie najsilniejsze emocja wywołuje tajemniczy pociąg. Czy się odnajdzie, tego ciągle nie wiemy. Jedno jednak jest już pewne - dzięki legendzie o nim Wałbrzych zdobył rozgłos na cały świat. Nic, tylko się cieszyć, bo to prosta droga do przyciągnięcia turystów. - Dzisiaj w Chinach dużo ludzi wie o pociągu z Internetu. Myślę, że oni będą przyjeżdżać do Wałbrzycha, ale warunki w mieście nie są dobre. Brakuje restauracji, hoteli. Trzeba budować – zachęcała w TVP Wrocław Ela Chen Xi, dziennikarka Centralnej Telewizji Chińskiej. Bardziej optymistycznie na rzeczywistość patrzy Magdalena Woch: - Atrakcyjnych miejsc jest wiele. Wystarczy teraz je dobrze wypromować. Start mamy dobry.
Marta Legieć