Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?
Tuż za granicami miasta Kassala wznoszą się obłe, skaliste bloki wyrastające wprost z płaskiego Sahelu. Góry Taka. U ich podnóża spotykają się zakochani przyjeżdżający tutaj na miesiąc miodowy. Z przełęczy pomiędzy szczytami widać potężne pasmo górskie, daleko na wschodzie. To granica. Dalej jest Erytrea. Kraj wymieniany w czołówce niechlubnych rankingów państw, które łamią na masową skalę prawa człowieka i prześladują własnych mieszkańców. Dziesiątki tysięcy Erytrejczyków próbują przez Sudan przedostać się dalej na północ, do Morza Śródziemnego. A stamtąd statkami, barkami do ziemi obiecanej - Unii Europejskiej. W Kassali spotykamy przyjaciół naszych przyjaciół z Chartumu. Pomagają nam, organizują nocleg, załatwiają różne sprawy, ale z policją dyskutować nie będą. Oficer doczepił się, że w naszym _ travel permission _ nie ma wymienionej tej części Sudanu. Nakazuje wyjechać jeszcze tego samego dnia. Po długich negocjacjach daje nam jeden dzień. Ale z bezwzględnym zakazem
fotografowania. Potem dowiadujemy się, że lokalni oficjele obawiają się, żeby w świat nie poszły zdjęcia koczujących w regionie uchodźców z Erytrei. Zresztą obcokrajowcy to zawsze może być jakiś problem. Sudan zamknął się na kontakty ze światem zachodnim, choć przez wieki cywilizacje Nubii i Sahelu były łącznikiem między Afryką subsaharyjską a antycznymi krainami Śródziemnomorza.