EgzotykaEgipt i Sudan - podróż do jednego z najbardziej izolowanych państw świata

Egipt i Sudan - podróż do jednego z najbardziej izolowanych państw świata

Egipt i Sudan - podróż do jednego z najbardziej izolowanych państw świata
Źródło zdjęć: © Sphinx Wang / Shutterstock.com

O podróży do kraju szariatu, jednego z najbardziej izolowanych państw świata, o spalonej słońcem pustyni i pustkowiach Sahelu opowiada Tomasz Grzywaczewski.

O podróży do kraju szariatu, jednego z najbardziej izolowanych państw świata, o spalonej słońcem pustyni i pustkowiach Sahelu opowiada Tomasz Grzywaczewski.

Na rozgrzanym od słońca pokładzie kłębią się dziesiątki ludzi. Próbują znaleźć jakikolwiek skrawek cienia. Schować się przed otępiającym umysł popołudniowym skwarem. Większość uciekła pod pokład. Leżą we wspólnej kajucie albo pod drewnianymi ławkami. Niektórzy zdążyli zająć miejsca siedzące w niewielkiej jadalni serwującej obiad z ryżu, kurczaka, gotowanej fasoli i kilku winogron. Ale zaduch tam okropny. Też długo wytrzymać się nie da. Krążą więc góra - dół, dół - góra. A my razem z nimi. Wszędzie bagaże. Walizki, torby, worki, pudła. Pralki, telewizory, keyboardy, garnki, sprzęt AGD. Ciężko się przepchnąć, nie potykając się o czyjąś własność. W Sudanie *ceny towarów są wysokie. Lepiej zaopatrzyć się w *Egipcie. Najbardziej obrotni usadowili się na świeżym powietrzu w cieniu rzucanym przez podwieszone na wysięgnikach szalupy ratunkowe. Rżną w karty i wpychają sobie w usta jakąś brązową substancję. Ubrani w T-shirty albo tradycyjne białe dżalabije. Zapraszają do siebie. - Spróbujcie! - podają grudkę. -
To toombak. Nasz sudański tytoń do żucia. Lepszy od papierosów. Tylko uważajcie, żeby nie wypaść za burtę, jak wam się w głowie zakręci - śmieją się. Trochę onieśmielają nas swoją życzliwością. Kapitan promu to rzutki facet. Od razu wypatrzył trzy białe twarze i zaproponował za niewielką dodatkową opłatą komfortowe miejsca na dziobie przed mostkiem kapitańskim. Pod gwiazdami, z widokiem na Jezioro Nasera. Przy okazji nie omieszkał się pochwalić: - Mam dwie żony. Po obu stronach Morza Nubijskiego. Jest Sudańczykiem, dlatego mówi "morze", a nie "jezioro". Egipcjanie oddają w geograficznym nazewnictwie hołd Gamalowi Abdelowi Naserowi - twórcy niezależnego od Brytyjczyków państwa egipskiego. Sudańczycy zaś wspominają królestwo Nubii, które zniknęło pod wodą, gdy w 1971 r. Nil przegrodzono Wysoką Tamą w Asuanie. Starożytny świat zalały spiętrzone fale najdłuższej rzeki świata. Uratowano tylko oszałamiający kompleks świątynny Abu Simbel. Pracami polegającymi na pocięciu sanktuarium na kamienne bloki,
przetransportowaniu ich ponad lustro zbiornika i ponownym złożeniu niczym klocki Lego kierował polski archeolog Kazimierz Michałowski.

Tekst: Tomasz Grzywaczewski, www.podroze.pl

1 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© Galyna Andrushko - Shutterstock

Dowódca promu wciska jakiś przycisk na pulpicie sterowniczym i wyciem syreny oznajmia, że odpływamy. Szmer zadowolenia przetacza się przez okręt. Słońce znika powoli za monotonnym, pustynnym horyzontem. Robi się przyjemnie chłodno. Jeszcze tylko trzydzieści godzin i będziemy na miejscu. Z Kairu do Chartumu podróżuję z fotograf Martą Rybicką i księdzem Przemysławem Szewczykiem, prezesem Stowarzyszenia Dom Wschodni i głównym pomysłodawcą eskapady. Żeby przedostać się z krainy faraonów do Sudanu, trzeba płynąć promem. Pierwsze w historii relacji sudańsko-egipskich drogowe przejście graniczne zostanie otwarte tydzień po naszym przybyciu. Na razie lądujemy na przystani w Wadi Halfie, zapyziałym miasteczku zamieszkanym przez kilkanaście tysięcy ludzi. Sprawia wrażenie prowizorycznego. Jest kilka kawiarni, bar, jakieś sklepy, ale wszystkie jakby tymczasowe. Zawieszone w próżni. Zanim powstało "morze", był to tętniący życiem ośrodek, ale tej starej Wadi Halfy nie ma od ponad pół wieku. Została zatopiona
tak jak zabytki sprzed tysiącleci. Z całego regionu wysiedlono kilkadziesiąt tysięcy osób. Rozrzucono ich po całym kraju. Nowa Wadi Halfa jest takim miastem, nie-miastem. Z przystani odbiera nas Tayeeb, nasz przyjaciel mieszkający na co dzień w Polsce. Po kilku latach wrócił odwiedzić rodzinę.

2 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© clicksahead - Shutterstock

Autobus mknie po równiutkiej jak stół, asfaltowej szosie. Nie ma nawet jednej dziury. Kierowca nie spuszcza chyba nogi z gazu. Zerkam na licznik. Prędkość nie spada poniżej 110 km/h. Rozsypujący się grat wypchany ludźmi, pakunkami, żywym inwentarzem składającym się z kóz i kur? Nic podobnego. Jedziemy nowiutkim, czystym i nowoczesnym autokarem. Oklejono go arabskimi napisami, ale znaczek na masce wskazuje na producenta z drugiego krańca świata. Yotung, chiński potentat motoryzacyjny, dostarcza swoje maszyny do dwudziestu siedmiu krajów, w tym do Sudanu. Z telewizorów podkręconych na pełen regulator imam wygłasza kazanie. Przekazuje wiernym i przypadkowym niewiernym nauki proroka Mahometa. Islamska religia w opakowaniu technologii Państwa Środka. Liczącą prawie tysiąc kilometrów drogę, która łączy Wadi Halfę z Chartumem, też wybudowali Chińczycy. Kiedyś czas przejazdu zajmował dobę, czasami dwie, dzisiaj mniej niż dziesięć godzin. Za oknami przesuwa się jałowy, żółto-brązowy krajobraz. Pustynia
Nubijska
przechodzi w *Sahel *- ciągnący się przez całą szerokość kontynentu afrykańskiego półpustynny pas, który oddziela *Saharę *od sawanny i lasów tropikalnych. Katastrofalna susza, jaka nawiedziła region w latach 70. i 80. XX wieku, kosztowała życie około miliona osób. Ich dramat uwiecznił brazylijski fotograf Sebastiao Salgado w albumie zatytułowanym po prostu "Sahel".

3 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© Nonlani / Shutterstock.com

Chartum ma niewysoką zabudowę, rozległe przedmieścia, most nad połączeniem Nilu Błękitnego z Nilem Białym. Zdjęć na nim nie robimy, bo tak strategiczny obiekt objęto bezwzględnym zakazem fotografowania. Karty kredytowe przestały działać już po przekroczeniu granicy. Sudan jest odcięty od świata, obłożony przez Zachód drakońskimi sankcjami. Prezydent, rezydujący w pałacu w centrum, jest poszukiwany dwoma listami gończymi przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze za wymordowanie około dwustu tysięcy swoich rodaków zamieszkujących wschodnią prowincję Darfur. Nie przeszkadza mu to swobodnie podróżować po Czarnym Lądzie. Państwa zrzeszone w Unii Afrykańskiej uznają, że od sprawiedliwości międzynarodowej ważniejsza jest stabilność w regionie. A aresztowanie dyktatora mogłoby ją całkowicie zburzyć. W Sudanie stale tlą się konflikty. Na pograniczu z Sudanem Południowym ciągle dochodzi do starć, bo w tym najmłodszym kraju świata, który odłączył się od Północy w 2011 r., szaleje wojna domowa.

4 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© Mark52 / Shutterstock.com

Ale tutaj, gdzie jesteśmy, panuje spokój i porządek. Przestępczość pospolita prawie nie występuje. Na ulicach, nawet w środku nocy, jest bezpieczniej niż w mojej rodzinnej Łodzi. Przemkowi wypadł z kieszeni telefon komórkowy. Zorientował się po prawie godzinie. Dzwonimy na jego numer. A tu ktoś odbiera, mówi, że znalazł telefon na klatce schodowej, i pyta, pod jaki numer mieszkania ma odnieść zgubę. Ludzie są życzliwi i uśmiechnięci, ale jednocześnie jakby wycofani. O zimnym piwie w knajpce możemy zapomnieć. W Sudanie obowiązuje koraniczne prawo szariatu. Za posiadanie lub bycie pod wpływem alkoholu grozi kara czterdziestu batów. Najpowszechniejszej w krajach muzułmańskich używki - fajki wodnej - też nie sposób posmakować. Zdelegalizowało ją ministerstwo zdrowia. Władza dba o kondycję obywateli. Nie od dzisiaj wiadomo, że palenie tytoniu powoduje raka i choroby serca. Choć w istocie nie o śmiertelne przypadłości toczy się gra, ale o izolowanie ludzi. Żeby się nie spotykali w miejscach
publicznych, nie przesiadywali po nocach, nie gadali za dużo. - Gdzie poznajecie swoich rówieśników? Na przykład chłopaków? - pytamy koleżanki naszego gospodarza. - Na weselach, spotkaniach rodzinnych, jak się uda: na prywatkach - odpowiadają. Czasami potrzeba bycia razem wylewa się poza cztery ściany domów. Tak jest na stadionie, gdzie rozgrywają się zawody nubijskich zapasów. Trybuny wypełnione po brzegi. Kibice skandują, wymachują rękami, tańczą. Przeżywają wzloty i upadki swoich ulubieńców. Na koniec dochodzi nawet do niewielkiej pyskówki. Jak to na meczach bywa. Są prawdziwe rany i prawdziwe emocje. Podobnie u derwiszów należących do sufitów, czyli mistycznego odłamu islamu. W każdy piątek przed zachodem słońca, w cieniu mauzoleum szejka Hameda al-Nila na Omdurmanie - jednym z trzech "podmiast" tworzących *Chartum *- rozpoczyna się ekstatyczny taniec wiernych. Kolorowe stroje, dziwne artefakty, bujne brody, radosny, a czasami szalony wzrok upajających się duchowym przeżyciem tancerzy rozpiera
przestrzeń. Jest w nich moc wspólnoty.

5 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© Licencja CC by Bertramz, Wikimedia Commons

Tuż za granicami miasta Kassala wznoszą się obłe, skaliste bloki wyrastające wprost z płaskiego Sahelu. Góry Taka. U ich podnóża spotykają się zakochani przyjeżdżający tutaj na miesiąc miodowy. Z przełęczy pomiędzy szczytami widać potężne pasmo górskie, daleko na wschodzie. To granica. Dalej jest Erytrea. Kraj wymieniany w czołówce niechlubnych rankingów państw, które łamią na masową skalę prawa człowieka i prześladują własnych mieszkańców. Dziesiątki tysięcy Erytrejczyków próbują przez Sudan przedostać się dalej na północ, do Morza Śródziemnego. A stamtąd statkami, barkami do ziemi obiecanej - Unii Europejskiej. W Kassali spotykamy przyjaciół naszych przyjaciół z Chartumu. Pomagają nam, organizują nocleg, załatwiają różne sprawy, ale z policją dyskutować nie będą. Oficer doczepił się, że w naszym _ travel permission _ nie ma wymienionej tej części Sudanu. Nakazuje wyjechać jeszcze tego samego dnia. Po długich negocjacjach daje nam jeden dzień. Ale z bezwzględnym zakazem
fotografowania. Potem dowiadujemy się, że lokalni oficjele obawiają się, żeby w świat nie poszły zdjęcia koczujących w regionie uchodźców z Erytrei. Zresztą obcokrajowcy to zawsze może być jakiś problem. Sudan zamknął się na kontakty ze światem zachodnim, choć przez wieki cywilizacje Nubii i Sahelu były łącznikiem między Afryką subsaharyjską a antycznymi krainami Śródziemnomorza.

6 / 6

Egipt i Sudan - co warto zobaczyć?

Obraz
© Martchan - Shutterstock

Nasza droga powrotna do Egiptu wiedzie szlakiem starożytnych kultur Nubii. Odwiedzamy imponującą świątynię Amona z epoki królestwa Kuszytów, pod świętą górą Dżabal *Barkal, oraz królewskie *piramidy w Meroe. Dzisiaj taką samą nazwę nosi gigantyczna tama, w pobliżu której przejeżdżamy w drodze do Wadi Halfy. Inwestycję kosztującą 1,2 mld euro zakończono w 2009 r. Z tej kwoty 240 mln euro wyłożył Chiński Bank Importu i Eksportu. Głównym wykonawcą była - jakżeby inaczej - chińska China International Water&Electricity Corp. W trakcie budowy specjalny sprawozdawca ONZ protestował przeciwko projektowi, twierdząc, że zagraża on tysiącom ludzi zmuszonych do opuszczenia zalewanych terenów bez odpowiedniej rekompensaty. Zastrzeżenia jakoś nikogo specjalnie nie wzruszyły. A już na pewno nie Omara al-Baszira i jego chińskich partnerów. Zapora i wielkie jezioro oczywiście powstały. W Omdurmanie znajduje się symboliczny grobowiec "człowieka prowadzonego przez Boga" - Mahdiego. Tego samego, o którym pisze
Sienkiewicz we "W pustyni i w puszczy". Przywódcy XIX-wiecznego powstania przeciwko kolonialistom, który upokorzył Brytyjczyków, zatykając na włóczni obciętą głowę legendarnego generała Charlesa Gordona. Ciekawe, co Mahdi powiedziałby na widok rekinów biznesu z Chin, którzy w miejsce zachodnich inwestorów zagarniają intratne kontrakty i nie przejmują się takimi detalami jak prawa człowieka. Robią prawdziwe "deale" i zdobywają Afrykę pod bokiem zblazowanej i rozgadanej Europy.

Tekst: Tomasz Grzywaczewski, www.podroze.pl

egiptafrykaporady

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)