Ekstremalne mosty. Często trzeba sporo odwagi, aby po nich przejść
Nad rzeką, przepaścią, górską doliną, między szczytami czy wierzchołkami drzew… Mosty, kładki, wiadukty - te konstrukcje towarzyszą nam od setek lat. Przez wieki ceniliśmy je wyłącznie za ich praktyczne zastosowanie, dziś wiele z nich to turystyczna atrakcja. Oto ekstremalne kładki dla kochających adrenalinę.
Sky Bridge na Langkawi, Malezja
W porównaniu do bujających się, wąskich, chwiejnych mostów linowych, których sporo znajdziemy na całym świecie, malezyjski Sky Bridge robi wrażenie solidnej, dobrze umocowanej podniebnej autostrady. Wędrując 125-metrową trasą zbudowaną nad lasem deszczowym, faktycznie większość z nas nie poczuje lęku o życie.
W końcu to trasa widokowa, która ma przyciągać szerokie grono turystów, spragnionych fantastycznych widoków na dżunglę, piękne wybrzeże i malezyjskie wyspy. Nie wszyscy jednak odważą się wejść na Sky Bridge. Jego kładka wije się bowiem, aż 66 m n.p.m. Przy takiej wysokości, nawet solidnie wyglądające barierki, nie wszystkim wystarczą jako asekuracja.
Kali Gandaki, Nepal
Na pierwszy rzut oka most Kali Gandaki rozpięty nad Czarną Rzeką w Nepalu nie wydaje się atrakcją ekstremalną. Ani wyjątkowo długi, ani znajdujący się wysoko nad przepaścią…
ZOBACZ TEŻ: Ten most zbudowali Polacy. Gdzie powstał?
A jednak wielu turystów przyznaje, że przejście tym mostem, wywołuje ogromne emocje. Lęk budzi niepewna konstrukcja. Wprawdzie most jest metalowy, jednak wąski, chwiejny i wiszący. Nie podpierają go żadne słupy ani inne wzmocnienia. Największe wrażenie robi bujając się pod nogami nie tylko ludzi, ale także wędrujących nim codziennie zwierząt.
Most Triftbrucke, Szwajcaria
Jeszcze kilka lat temu, ten liczący 170 m długości most, był najdłuższą, pieszą, wiszącą kładką na świecie. Dziś zdetronizowała go inna konstrukcja, także zbudowana w szwajcarskich Alpach. Nie znaczy to jednak, że przejście przez Triftbrucke stało się przez to mniej ekstremalne. Już samo dotarcie do mostu, dla osób, które nie są wprawione w górskich wędrówkach, jest nie lada wyzwaniem. A wejście na wiszący 100 m nad ziemią, chwiejący się most to wyjątkowe przeżycie. Warto się na to zdobyć nie tylko dla dreszczyku emocji, ale także dla spektakularnych widoków na lodowiec Trift i piękne, turkusowe jezioro lodowcowe.
Most Europy, Szwajcaria
W 2017 r. u podnóża Matterhornu otwarto najdłuższy linowy most na świecie. Wisząca konstrukcja przerzucona jest nad wąwozem Grabengufer i znajduje się 85 m nad ziemią. Jednak to nie wysokość, choć imponująca, robi największe wrażenie. Kładka ma zaledwie 60 cm szerokości, przez całe przejście, z obu stron, towarzyszy nam więc widok w przepaść. A nie jest to krótki spacer. Pokonanie niemal 500-metrowego wiszącego mostu zajmuje kilka - kilkanaście minut. Most jest wprawdzie wyposażony w system, który zapobiega kołysaniu, jednak nie ma szans, by w takich warunkach mieć poczucie, że stąpa się po pewnym i bezpiecznym gruncie.
Most linowy Carrick-a-Rede w Ballintoy, Irlandia Północna
W porównaniu do szwajcarskich gigantów, wiszący most nieopodal Ballintoy, wydaje się atrakcją dla dzieci. Ma zaledwie 20 m i znajduje się "tylko" 23 m nad poziomem morza. Dlaczego więc przyciąga łowców mocnych przeżyć? Lekka konstrukcja jest bardzo chwiejna. Wystarczy, że kilka osób wejdzie na kładkę, a ta zaczyna się kiwać. Waśnie z tego powodu, przez most można przejść tylko przy dobrej pogodzie, choć miłośnicy adrenaliny najchętniej spacerują po nim, gdy wieje wiatr. Dodatkowe emocje budzą wówczas spienione wody rozbijające się o skaliste klify.
Żywe mosty, Indie
W Azji, ale także Afryce czy Ameryce Południowej, znajdziemy wiele mostów, których przekroczenie, zdaniem większości z nas, to rosyjska ruletka. Sklecane z tego, co akurat jest pod ręką, nie budzą najmniejszego zaufania. Jednak miejscowi przekraczają te konstrukcje każdego dnia, często w towarzystwie bydła, albo na rowerze.
Zaufania zachodniego turysty nie budzą też żywe mosty, z wciąż rosnących i specjalnie kształtowanych korzeni figowca sprężystego, których w Indiach znajdziemy całkiem sporo. Jeśli jednak mamy odwagę, by przejść po elastycznym moście, który wygląda jak budowla z baśni, powinniśmy wybrać się do stanów Meghalaya lub Nagaland.
Być może most ze sprężystych korzeni wydaje się niepewny, jednak te konstrukcje przeszły próbę czasu. Szacuje się, że najstarsze żywe mosty mają około 500 lat. Czas ich budowania, czy raczej rośnięcia, zależy od długości kładki (a te dochodzą nawet do 30 m), średnio zajmuje jednak ok. 15 lat.
Szklane mosty, Chiny
Kładki, mosty, wiszące tarasy budowane są ze wszystkich możliwych materiałów. Za najbardziej spektakularne uchodzą jednak te ze szkła. Materiał kojarzy nam się z czymś kruchym, niepewnym, łatwo pękającym. Dla wielu osób nawet wejście po szklanych schodach czy na taras z przezroczystego materiału, budzi uczucie dyskomfortu. A co dopiero spacer zawieszoną ekstremalnie wysoko kładką, o szklanej podłodze, która nie tylko nie stanowi przesłony dla znajdującej się w dole przepaści, ale cały czas wywołuje uczucie, że zaraz pęknie?
W wywoływaniu tak silnych emocji lubują się Chińczycy. Do niedawna za najbardziej ekstremalny szklany most uchodził liczący 430 mw długości most w Parku Narodowym Zhangjiajie. Zdetronizowała go przeszklona konstrukcja z prowincji Hebei, dłuższa od poprzednika o 58 m. Kładka znajduje się ponad 200 m nad ziemią, a od runięcia w przepaść z 66. piętra dzieli nas jedynie cieniutka - 4-centymetrowa tafla szkła.
Dla wielu przejście tym mostem okazuje się zadaniem niewykonalnym. Niestety paraliżujący lęk czasem daje o sobie znać dopiero po kilku krokach. Na takie przypadki przygotowani się pracujący na moście asystenci, którzy pomagają przerażonym turystom bezpiecznie zejść na ziemię. Na wytrwałych, którym uda się dotrzeć na środek mostu, czekają dodatkowe atrakcje. Konstrukcja została tak zaprojektowana, by w centralnej części lekko się chwiała. To prezent dla tych, którym nie wystarcza wysokość i świadomość, że pod stopami mają tylko szybę.
Przy takiej dawce adrenaliny, o specjalnych atrakcjach - jak efekty specjalne, imitujące pękanie szyby pod stopami, które zarządcy mostu czasem serwują turystom, nawet nie warto już wspominać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl