Cotopaxi, Ekwador
Powiesz dziecku, by narysowało górę, a ono bezwiednie odwzoruje jeden z najwyższych aktywnych wulkanów na świecie *- Gardło Księżyca. *Cotopaxi, 5897 m n.p.m. Idealny biały stożek. W Ekwadorze na wulkan mówi się "nevado" - ośnieżony, śnieżnobiały. Nietrudno zgadnąć dlaczego. Większość z nich to wysokie, pokryte lodem szczyty. Lodowiec Cotopaxi jest źródłem wody dla czterech okolicznych prowincji. - Co roku go ubywa. Jeszcze 10 lat temu pokrywa lodowa sięgała 4800 m. Dziś zaczyna się na pięciu. Zostaniemy bez wody - biadoli Vini, nasz przewodnik. Kiedy wykupiliśmy wejście na nevado w agencji turystycznej (do parku narodowego wokół Cotopaxi nie można wejść bez przewodnika), spodziewaliśmy się gibkiego alpinisty. Tymczasem rankiem z pick-upa wyskoczył okrąglutki Vini, który z podejściem do schroniska położonego na prawie 5000 m miał takie same kłopoty, jak my. Zimno, mokro, wiatr w twarz, powietrza w płucach brak. Wulkan czynny jest od ponad 4000 lat. Ostatnio "odzywał się" w 2002 r. -
Specjaliści mówią, że wybuchnie za jakieś 20 lat - w przerwach w podejściu Vini spełnia obowiązki przewodnika. Dochodzimy do schroniska. Wdrapanie się na szczyt Cotopaxi wymaga przynajmniej jednego dnia więcej - po drodze mijamy śmiałków, którzy aklimatyzują się w zielonym namiociku, rozbitym na brunatnej przełęczy. Wokół biega stado dzikich koni. Do wejścia potrzeba odrobiny doświadczenia, dużo dolarów, czekanów i mocnej kawy. Zdobywcy wyruszają zawsze po północy, tak by wrócić na śniadanie ok. 7.30 - zanim śnieg zacznie się topić, a lodowiec przemieszczać.