Hotelowi goście kradną na potęgę. Wynoszą wszystko, co możliwe
Ginące ręczniki, dywaniki, elementy oświetlenia i inne drobiazgi – to prawdziwa plaga w hotelach. Ale goście nie ograniczają się wyłącznie do tego. Nierzadkie są przypadki, gdy z obiektów znikają znacznie większe przedmioty. - Gdy przeszedłem przez lobby, zwróciłem uwagę, że czegoś brakuje, a niedługo potem dowiedziałem się, że fortepian zabrało trzech panów – opowiada jeden z hotelarzy.
Ross Geller – bohater kultowego serialu "Przyjaciele" - w jednym z odcinków poucza swojego kolegę Chandlera, jaka jest różnica pomiędzy kradzieżą przedmiotów z hotelu, a zabraniem z pokoju rzeczy, które – zdaniem Rossa - placówka jest gościowi zwyczajnie winna. Według Gellera, wyniesienie z pokoju papieru toaletowego, szczoteczek, pasty do zębów, mydła, kosmetyków czy apteczki jest w porządku, ale już zabranie pieprzniczki i solniczki to kradzież. Będący tu ucieleśnieniem tzw. "januszostwa" Ross tłumaczy, że polując w hotelu na kolejne zdobycze, trzeba umieć znaleźć granicę, aby nie stać się złodziejem.
Z wytyczeniem takiej linii problem ma wielu hotelowych gości. Dlatego często nie kończy się na zabraniu drobiazgów przeznaczonych do wykorzystania przez gościa, takich jak: zestawy toaletowe, akcesoria do czyszczenia butów, nici dentystyczne albo zestawy z kawą czy herbatą. Z pokoi hotelowych giną suszarki, czajniki, szlafroki, ręczniki, a nawet materace czy telewizory.
Nie spodziewasz się, co goście wynoszą z hoteli
Opublikowane niedawno wyniki badań, które przeprowadzone zostały wśród właścicieli i operatorów ponad tysiąca cztero- i pięciogwiazdkowych hoteli na świecie, wskazują, że gościom, a właściwie złodziejom, znacznie częściej zdarza się wynosić np. materace, niż można byłoby przypuszczać.
Pokusa wejścia w posiadanie bardzo wygodnego materaca okazuje się tak duża, że aż 4,2 proc. hoteli, wśród których przeprowadzony był sondaż, doświadczyła podobnych przypadków. Przedstawiciele placówek twierdzą, że incydenty takie mają miejsce najczęściej w nocy, a goście-złodzieje wykorzystują zmniejszoną czujność personelu.
Na tym jednak pomysłowość kombinatorów się nie kończy. Z tego samego badania, przeprowadzonego na zlecenie "Wellness Heaven", wynika, że z hoteli giną też lampy (przedstawiciele 4,3 proc. placówek przyznali, że odnotowali u siebie podobne incydenty), zestawy do parzenia kawy (6,9 proc.), suszarki (8,4 proc.), piloty (9,1 proc.) czy tablety (12 proc.). Złodzieje wynoszą także telewizory (aż 6,1 proc. hoteli ma w swojej historii takie przypadki) czy dekorujące wnętrza prace artystów (20 proc.). To jednak nie wszystko, na co stać hotelowych grabieżców. Przedstawiciele placówek, które brały udział w badaniu, napomknęli również o kradzieżach fortepianów czy wypchanych zwierząt.
- Gdy przeszedłem przez lobby, zwróciłem uwagę, że czegoś brakuje, a niedługo potem dowiedziałem się, że fortepian zabrało trzech panów. Oczywiście nigdy więcej nie pojawili się u nas – powiedział jeden z hotelarzy biorących udział w ankiecie.
Zobacz też: jedyny taki apartament
Władze sieci hoteli przyznają również, że wynoszenie niektórych rzeczy z placówek jest na porządku dziennym. Tak jest m.in.: z ręcznikami (77,5 proc. hoteli boryka się z tym problemem), szlafrokami (65 proc.), wieszakami (50 proc.) czy sztućcami (33 proc.).
Badanie ujawniło też inną ciekawą zależność. Okazało się, że na nietypowe albo kosztowne przedmioty znacznie częściej łakomią się klienci placówek luksusowych. W związku z tym udało się wyliczyć nawet wskaźnik ryzyka. W przypadku przybytku szczycącego się pięcioma gwiazdkami prawdopodobieństwo wyniesienia telewizora przez jednego z gości jest aż dziewięciokrotnie większe niż w przypadku hotelu legitymującego się czterema gwiazdkami. To samo dotyczy materaców czy sprzętu komputerowego. Z hoteli czterogwiazdkowych częściej giną za to ręczniki i wieszaki.
Co wolno, a czego nie wolno?
Nie wiadomo, na co liczą osoby, które decydują się na wynoszenie należących do hotelu przedmiotów, szczególnie tych dużych i wartościowych. W większości podobnych sytuacji obsługa bardzo często odkrywa, co się wydarzyło. I jeśli nie doszło do innych nadużyć (fałszerstwo, podanie nieprawdziwych danych) w najlepszym wypadku kończy się na obciążeniu gościa należnością za zaginione przedmioty. Ale bardzo częste są też przypadki, gdy wnoszone jest oskarżenie, a osoby, które dopuściły się kradzieży, stawiane są przed sądem. Tacy goście trafiają zwykle na czarną listę i dożywotnio tracą dostęp do usług danej sieci hoteli.
Hotele oraz różne serwisy internetowe często starają się przypominać, na ile sobie mogą pozwolić goście. Wśród rzeczy, które można spokojnie zapakować do torby, są m.in. jednorazowe klapki, pocztówki, papeterie, jednorazowe szampony czy żele oraz przygotowane dla gości torebki z herbatą albo woda. Ręczniki, szlafroki, lusterka, suszarkę czy żelazko należy bezwzględnie zostawić na swoim miejscu. Oczywistość? Nie do końca. Przedstawiciele hoteli wyjaśniają, że nie dla wszystkich ta granica jest taka jasna, a wiele osób, które sięgnęły po pilota, baterie czy wieszaki, opuszczając pokój, tłumaczy się potem niewiedzą.
- Gościom tak naprawdę wolno zabrać z pokoju hotelowego jedynie produkty toaletowe, materiały biurowe czy kapcie – wylicza cytowany przez dziennik "Metro" Daniel Luddington ze Small Luxury Hotels of the World. - Zdziwilibyście się wiedząc, o ile więcej zabierają. Ręczniki, szlafroki i poduszki znajdują się wśród regularnie zabieranych przedmiotów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl