Hotelowi goście w Polsce kradną na potęgę

Kradzieże w polskich hotelach to prawdziwa plaga. Turyści przywłaszczają sobie wszystko, co zmieści się w bagażu, od ręczników po żarówki. Według szacunków Polskiej Izby Hotelarstwa, co trzeci gość hotelowy w kraju zabiera ze sobą jakąś "pamiątkę".

Ilona Raczyńska

05.05.2016 | aktual.: 22.02.2017 07:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na kradzieże właściciele skarżą się zwłaszcza w momentach wyjątkowego natłoku klientów, czyli w wakacje i długie weekendy. Największe straty notują hotele cztero- i pięciogwiazdkowe. A co najchętniej zabierają ze sobą Polacy?

- Ginie wszystko. Najczęściej: ręczniki, poduszki, baterie - wylicza Bogusław Wypych, menadżer hotelu w Warszawie. - Turyści wynoszą drogie rzeczy, jak telewizory, ale też bardzo tanie, jak uszczelki węża prysznica.

- Goście kradną głównie ręczniki. Ręce opadają, bo to ogromna strata dla hotelu – mówi Wirtualnej Polsce Adrian Nowacki, manager hotelu w Gdańsku. – Ponadto z pokoi notorycznie znikają: wieszaki na ubrania, piloty do telewizorów, żarówki i korki do wanien. Przybory typu: igła z nitką, czyścik do butów czy długopis, goście traktują nie jak wyposażenie hotelu, tylko jak: „zapłaciłem za pokój, więc biorę!”.

W jednym z gdyńskich hoteli zdarzył się gość, który ukradł w sumie 12 przedmiotów, niemających ze sobą żadnego powiązania. Niestety takich przypadków jest dużo więcej. To prawdziwa zmora polskich hotelarzy.

- Około 30 proc. gości hotelowych zabiera ze sobą "na pamiątkę" różne przedmioty - wyjaśnia Marek Traczyk z Polskiej Izby Hotelarstwa. Osoby pracujące w branży przyznają, że polscy turyści są jednymi z bardziej kłopotliwych.

- Nie mam żadnych problemów z Niemcami. Anglicy – wiadomo, są głośni. Niestety polski turysta jest najbardziej wymagający, najwięcej kradnie i kombinuje – dodaje Adrian Nowacki. – To właśnie Polacy notorycznie wypijają alkohole, a następnie zadają sobie trud - nalewają do butelek wodę lub herbatę - i zostawiają w minibarkach.

I choć problem jest znany od lat, to pracownicy hoteli niewiele mogą zrobić. - Trzeba być czujnym i uczulić personel, ustalić pewne zasady, procedury działania. Pewne sytuacje można wyeliminować, ale na pewno nie wszystkie - wyjaśnia Agnieszka Celej-Cholewa, dyrektor hotelu w Sopocie.

Z pomocą może przyjść dedykowany hotelarzom serwis internetowy "Guests Blacklist", który ma nieco skomplikować życie tych, którzy w hotelach dokonują zniszczeń czy kradną. Ich dane będą trafiać do specjalnej bazy, dzięki której właściciele, nawet na drugim krańcu Polski, będą wiedzieli, że klient ma coś na sumieniu. A "pomysłowi" goście nie będą już mogli czuć się bezkarni.

Warto wiedzieć, że jeśli wartość skradzionego przedmiotu przekroczy kwotę 460 zł, złodziejowi może grozić nawet pięć lat więzienia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (52)
Zobacz także