Co cię może spotkać na lotnisku w Tel Awiwie?
Przy powrocie kontrole są jeszcze dłuższe i wypada stawić się co najmniej 2 godziny przed zamknięciem bramek. Nie ma już tak oficjalnego przepytywania jak przy wjeździe, ale jest za to dużo kontroli, prześwietleń, również pytań i poszukiwania jak sądzę jakichś narkotyków lub materiałów wybuchowych. Kiedy zauważono nasze podejrzane irańskie wizy od razu wzięto nas na stronę. Funkcjonariuszka zadawała mniej więcej te same pytania, co na wjeździe. Kiedy skończyła pobiegła po jakiegoś wyższego rangą mundurowego, który bardziej oficjalnym, wnikliwym i podejrzliwym głosem zadał znowu takie same pytania, co jego poprzedniczka. Identyczne, nic nowego! Na koniec, kiedy już przechodziliśmy do pierwszego skanera mężczyzna od niechcenia rzucił, że to tak dla bezpieczeństwa, bo obawiają się o wniesienie jakiejś bomby do samolotu... Dalej miało miejsce wyżej wspomniane poszukiwanie jakichś narkotyków czy materiałów wybuchowych. Inna kobieta pocierała wszystkie rzeczy specjalną szmatką, która lądowała później w jakiejś
maszynie sprawdzającej, potem jeszcze jedna kontrola i na koniec okienko, gdzie otrzymaliśmy wyjazdowe pieczątki. Koniec!