Joseph Yamine - lekcja podróżowania dla nauczyciela
To miała być krótka wyprawa w celach zawodowych. Miał po prostu wypełnić zobowiązania i wrócić do domu. Nieoczekiwanie jego wypad do Chin zamienił się w długą podróż, o zakończeniu której Joseph Yamine nawet nie chce słyszeć.
Ostatni czas zalicza do najbardziej intensywnych okresów w swoim życiu. Ale nie ze względu na obowiązki zawodowe, a fakt, że udało mu się spełnić jedno z największych marzeń w życiu. Joseph Yamine odbył roczną podróż dookoła świata. Dziś jest jednym z tych, którzy z pełnym przekonaniem potwierdzają, że podróżowanie po świecie uzależnia.
Joseph Yamine pochodzi z Roanoke w amerykańskim stanie Wirginia. Ma swoją firmę związaną z branżą gier komputerowych (gry komputerowe to jego druga wielka pasja), ale z zawodu jest nauczycielem. I to właśnie za sprawą tego zajęcia otrzymał pewnego dnia niezwykłą ofertę. Miał wyjechać do Chin i uczyć tam angielskiego. Długo się nie zastanawiał i skorzystał z propozycji. Kontrakt wykonywał na Uniwersytecie Technologicznym w Dalian (północno-wschodnie Chiny). Szybko okazało się, że to dopiero początek jego wielkiej przygody. Niedługo potem przyszła bowiem kolejna oferta pracy. Tym razem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Yamine postanowił przyjąć wyzwanie i z Państwa Środka pojechał do Szardży (miasto w pobliżu Dubaju).
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Na Chinach i Zjednoczonych Emiratach Arabskich historia się nie skończyła. Amerykanin tak bardzo zasmakował w podróżowaniu i poznawaniu innych kultur, że zdecydował się iść za ciosem. W ciągu roku odwiedził aż 45 krajów, zahaczając o niemal wszystkie kontynenty.
- 6 kontynentów w ciągu pół roku. Byłem w Australii, wróciłem do Azji, potem była Afryka, Europa, a później Ameryka Północna, skąd wyjechałem – Yamine wyjaśnia w jednym z wywiadów. Jak przyznaje, podróżowanie to dla niego przede wszystkim niesamowita przygoda, podczas której czasami trzeba się uszczypnąć, by się upewnić, że to wszystko dookoła dzieje się naprawdę; przygoda, w której wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Przemieszczasz się małym motocyklem z siedzeniami z tyłu, po czym nagle jedziesz przez dżunglę i kończysz w 900-letnich, kamiennych ruinach, które zostały przez dżunglę porośnięte. I nagle zdajesz sobie sprawę, że to wszystko jest jak z przygód Indiany Jonesa – opisuje swoje wrażenia z pobytu w Ameryce Południowej Joseph. Podobne emocje towarzyszyły mu na różnych etapach wyprawy, a jego na podróżniczy apetyt wciąż się zaostrza. Już niedługo mężczyzna wybiera się w podróż do Kanady. To oczywiście nie koniec. Na jego długiej liście życzeń wciąż znajduje się wiele miejsc. W niedalekiej przyszłości chce odwiedzić m.in.: Meksyk, Wyspę Wielkanocną czy Antarktydę. Planuje też zwiedzić stolicę Rosji i pojeździć trochę po Japonii.
Dla wszystkich tych, którzy marzą o poznawaniu świata i spędzaniu czasu w podróży, ma tylko jedną radę: 'Weźcie mapę i po prostu ruszajcie!".