Trwa ładowanie...
19-06-2015 14:44

Korea Północna - jak się dostać do niedostępnego świata

To jeden z najbardziej niedostępnych krajów świata, z zadziwiającą kulturą, sposobem myślenia i szczelnymi granicami. Skryta za swoistą "żelazną kurtyną" Korea Północna pozwala przyjeżdżać turystom, lecz nawet przed nimi pilnie strzeże swoich tajemnic. Jak się dostać do kraju, w którym panuje reżim komunistyczny? Co wolno fotografować legalnemu turyście? Kto się boi Wielkiego Wodza? To tylko część pytań, na które Marcie Legieć odpowiada Łukasz Przybyłek, bloger turystyczny z lotoholik.pl, który przemierzył ten tajemniczych kraj.

Korea Północna - jak się dostać do niedostępnego świataŹródło: winndrln - Fotolia.com
d3fsrj7
d3fsrj7

WP: W jaki sposób dostałeś się do Korei Północnej? Przecież to jeden z najbardziej niedostępnych krajów świata.

Pojechałem w ramach zorganizowanej wycieczki z Polski. Przy okazji był to mój wyjazd szkoleniowy w ramach zdobywania doświadczenia w zawodzie pilota wycieczek.

WP: *Każdy może wykupić taką "wycieczkę"? Nie trzeba spełnić żadnych specjalnych warunków? *

W zasadzie każdy. W Polsce tego typu wycieczki do Korei Północnej sprzedają co najmniej dwa biura podróży. Jest to rozwiązanie bardzo komfortowe, choć nieco droższe niż organizowanie tego na własna rękę, czyli np. za pomocą biura podróży w Chinach. Warto jednak podkreślić, że biuro podróży daje jedyną możliwość zwiedzania tego kraju, ponieważ nie ma tam turystyki indywidualnej. Jeśli chodzi o koszt, na podróż z Polski trzeba wydać ok. 6500 zł plus 1400 euro, z Chin to od ok. 900 euro, choć w tym przypadku trzeba doliczyć ok. 2000 zł na bilet lotniczy. Są też wersje bardzo krótkie, 2-3 dniowe, które kosztują od 500 euro. Musimy też pamiętać o wizie do Chin i Korei.

(Pomnik Mansudae, Pjongjang, Korea Północna Fot. nyiragongo - Fotolia.com)

d3fsrj7

WP: Przewodnicy i ochroniarze towarzyszą turystom cały czas. Kim są ci ludzie?

Podczas każdej wycieczki z turystami zawsze jest kilku przewodników, bo tak oficjalnie o sobie mówią, ale widać, że jeden patrzy drugiemu na ręce, i ma też oko na to, co my robimy. W związku z tym, nietrudno się domyślać, że to tajniacy pilnujący porządku i dawkujący wiedzę o kraju. Do tego stopnia, że po zakończeniu wycieczki przeglądali nam zdjęcia z aparatów. Nasza grupa liczyła 11 osób i mieliśmy obstawę w postaci dwóch przewodników i kierowcy.

WP: Zauważalny jest ich strach przed Wielkim Wodzem?

Widać duży respekt, choć osobiście wydaje mi się, że bardziej jest to strach przed innymi, którzy wzajemnie na siebie donoszą odpowiednim służbom. Jak wygląda ich respekt do wodza? Na każdym kroku traktują go niemal jak boga. Są pewni, że wszystko co mają, to zasługa wodza, więc za wszystko są mu wdzięczni. Z naszej perspektywy wyglądało to dosyć sztucznie, a czasami nawet komicznie.

d3fsrj7

WP: Widać ich pogardę dla imperialistycznego Południa, dla świata Zachodu?

Jest to widoczne zwłaszcza podczas rozmów o wojnie koreańskiej z lat 1950-53. Podczas opowieści wielokrotnie przewijają się słowa o imperialistach, którzy napadli na Koreę i chcieli zawładnąć całym półwyspem. Trzeba pamiętać, że nasza wersja historii jest nieco inna. Porównywania ze złym kapitalizmem czy imperializmem pojawiają się także przy tematach dotyczących życia codziennego, na przykład gdy chcą nam za wszelką cenę przetłumaczyć, że ich wersja gospodarki i dążenie do samowystarczalności bez pomocy imperialistycznego Zachodu jest lepsza i jedynie słuszna.

(Mieszkańcy Korei Północnej podczas parady z okazji urodzin Kim Il Sunga, Fot. astrelok - Shutterstock.com)

d3fsrj7

WP: Na co w ich towarzystwie można sobie pozwolić? Istnieje jakieś ryzyko, że doniosą władzy na niesubordynowanych zwiedzających?

Generalnie trzeba uważać na robienie zdjęć. Istnieje totalny zakaz robienia ich wojskowym, czasami też nie byli zadowoleni z robienia zdjęć zwykłych ludzi. Nie wolno było wychodzić poza teren hotelu i generalnie odłączać się od grupy, choćby na chwilę. Byliśmy ich klientami, więc ewentualna niesubordynacja kończyła się raczej delikatnym upomnieniem niż czymś poważniejszym. Mi udało się oddalić nieco od hotelu, ale już po paru krokach słyszałem głos przewodnika stanowczo zapraszającego do powrotu.

WP: *Jak wygląda zwiedzanie Korei Północnej? *

d3fsrj7

Plan jest z góry ustalony i nie ma mowy o jego zmianie. Wszędzie jeździmy dosyć komfortowym autobusem i wszystko jest zorganizowane czasowo tak, żeby nie mieć zbyt wiele czasu na kontakt ze zwykłymi mieszańcami. Zdarzyło się, że z innymi zwiedzającymi podeszliśmy do grupy studentów, żeby spróbować z nimi porozmawiać, jednak szybko musieliśmy wrócić, bo "nie wolno", "nie ma tego w programie". Standardowym punktem programu jest też składanie kwiatów u stóp pomników Kim Dzong Illa i Kim Ir Sena. Dla nas było to trochę dziwne, jakbyśmy byli oficjalną delegacją z Polski, ale oni brali to bardzo na serio. Z całą pewnością widać, że Korea Północna to jeden z najbardziej tajemniczych krajów świata. Podczas zwiedzania niektóre rzeczy zadziwiają, a inne nawet trwożą odmiennością kulturową, ustrojem, nawet monumentalnymi budowlami w stylu socrealizmu. Samo przekroczenie granicy przy wjeździe, to jakby przekroczeniem granicy dwóch światów.

WP: Mówiłeś już, że nie można się oddalać od przewodników, ale jeśli ktoś ma ochotę wyjść z hotelu na przykład na lody?

Nie ma takiej możliwości. Wszystko musi być zgodne z programem. Zdarzyło się, że grupa uprosiła przewodników, żeby pójść do kawiarni, ale dopiero po kilku dniach udało się taką zmianę programu zorganizować.

(Budynek rządowy, Pjongjang, Korea Północna. Fot. Maxim Tupikov - Shutterstock.com)

d3fsrj7

WP: Miałeś bezpośredni kontakt z mieszkańcami tego kraju?

Nie miałem. Nie było takiej możliwości. Zawsze byliśmy trzymani na dystans. Poza tym problemem jest też bariera językowa, chociaż muszę przyznać, że nasi przewodnicy mówili bardzo dobrze po angielsku, a jeden nawet po polsku.

WP: Jak odbierałeś ludzi, których widziałeś choćby z daleka? Jak się zachowują? Są swobodni, czy raczej zastraszeni?

Z okien autobusu i spacerów po ulicach widać dużą różnicę w standardzie życia na wsi i w mieście. Myślę, że przyzwyczaili się do systemu, w którym żyją, więc można powiedzieć, że na swój sposób ich życie toczy się "normalnie".

(Kobieta należąca do Armii Północnokoreańskiej. Fot. astrelok - Shutterstock.com)

WP: Pomówmy jeszcze o bezpieczeństwie. Jak wygląda ono w tym kraju?

Moim zdaniem kraje, w których jest dużo wojska, są bardzo bezpieczne. Poza tym turyści są pod baczną opieką przewodników i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co złego mogłoby się im przydarzyć przy takiej "ochronie".

Rozmawiała Marta Legieć

d3fsrj7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3fsrj7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj