Z cyrku zniknął tygrys. W kurorcie blady strach
Łatwo wyobrazić sobie panikę na posterunku policji po przyjęciu zgłoszenia o zaginięciu białego tygrysa w kurorcie turystycznym. Jeszcze łatwiej zobrazować sobie przerażenie, jakie pojawiło się na twarzach pracowników cyrku po ujawnieniu zniknięcia z klatki jednego z największych drapieżników na świecie. Ale po kolei...
W poniedziałek 1 września, przed nocnym występem cyrku w Marinie Marsa Matruh na wybrzeżem Morza Śródziemnego, słynna w Egipcie treserka tygrysów Anosa Kouta zauważyła, że klatka w której powinien znajdować się biały tygrys jest pusta.
Tygrys w tajemniczy sposób zniknął z klatki w cyrku
Po wstępnych oględzinach okazało się, że dzikie zwierzę nie wyłamało krat. Ktoś musiał pomóc tygrysowi w ucieczce. Co istotne, ów osobnik o śnieżnobiałym futrze, był zwierzęciem bardzo agresywnym i - według zeznań treserki - nie pozwalał postronnym osobom nawet zbliżyć się do siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niższe ceny nie są jedyną zaletą. "Obserwujemy prawdziwy boom"
Anosa Kouta zadzwoniła na policję i zgłosiła "zaginięcie kota". Na nogi postawiono wszystkie służby bezpieczeństwa w całej prowincji. Oczyma wyobraźni policja, prokuratura i służby bezpieczeństwa Egiptu widziały już wielkiego głodnego tygrysa, biegającego wokół cyrku, po ulicach, plażach i Marinie w Marsa Matruh w poszukiwaniu pożywienia.
Na szczęście w całym tym zamieszaniu "zimną głowę" zachował prokurator, który śledztwo rozpoczął od przesłuchania pracowników cyrku, a przede wszystkim obejrzenia obrazu z kamer monitoringu. I to był strzał w dziesiątkę.
Tygrysa uprowadził jeden z pracowników cyrku
Okazało się, że białego tygrysa "ukradł" jeden z pracowników cyrku. Mało tego. Mężczyzna o inicjałach A.A.A musiał od dawna przygotowywać się do tego zuchwałego czynu. W trakcie przesłuchania przyznał, że "miał zamówienie" na białego tygrysa. Co wręcz nieprawdopodobne, złodziej - w niewyjaśniony na razie sposób - wyprowadził dzikie zwierzę z klatki, zapakował do samochodu dostawczego i pojechał "z kotem" do oddalonej o 300 km Aleksandrii. Na miejscu czekał na niego odbiorca z zapłatą.
Policja natychmiast udała się pod wskazany adres i faktycznie... był tam tygrys. O losach zleceniodawcy kradzieży MSW Egiptu na razie milczy. Złodziej został aresztowany. Śledczy nie wykluczają, iż miał wspólników w gronie innych pracowników cyrku.
Warto zauważyć, że nazwisko Anosy Kouty trafiło na pierwsze strony egipskich gazet w lipcu ubiegłego roku, po tym jak sąd skazał ją na trzy miesiące więzienia z powodu ataku lwa podczas pokazu cyrkowego w Tancie. W jego wyniku dzikie zwierze odgryzło treserowi rękę.
Dochodzenie w sprawie kradzieży białego tygrysa prowadzi Prokuratura Generalna. Złodziejowi grozi co najmniej rok bezwzględnego więzienia i grzywna nie mniejsza, niż 200.000 funtów egipskich (15 tys. zł).