Koronawirus. Stan pacjenta jest trudny, czyli branża turystyczna krwawi
Od wykrycia pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce minęło pół roku. Pół najdziwniejszego roku w dziejach dla każdego z nas i dla każdej z branż. Ale jedną z tych, która cierpi najbardziej jest bez wątpienia branża turystyczna. - Ten trudny okres wciąż niestety trwa, a branża walczy o jego przetrwanie - mówi w rozmowie z WP Jolanta Kołodziejczyk, dyrektor produktu portalu Wakacje.pl.
Polski "pacjent zero", u którego 4 marca potwierdzono zakażenie koronawirusem, opuścił szpital i został ozdrowieńcem. Niestety, ale branży turystycznej nie uda się tak szybko wyleczyć. Ten pacjent krwawi, a jego stan jest trudny. I choć biura podróży, przewoźnicy czy hotelarze robią wszystko, co mogą i na co pozwala im obecne prawo, to wszyscy zgodnie przyznają, że ze strat, które ponieśli przez ostatnie pół roku długo będą się wygrzebywać.
Wirusem w turystykę
Najtrudniejszy moment dla branży miał miejsce w połowie marca. Całkowite zamknięcie polskich granic to sytuacja bez precedensu w światowej turystyce ostatnich dekad. - Z dnia na dzień uziemione zostały wszystkie samoloty, pozamykane obiekty hotelowe oraz biura podróży. Był to kompletny szok, szczególnie, że dla branży turystycznej zapowiadał się naprawdę świetny sezon - wspomina Jolanta Kołodziejczyk z Wakacje.pl. - Konieczność sprowadzenia klientów do kraju, uporania się ze wszystkimi zaplanowanymi na przyszłość wyjazdami, które nie będą mogły się odbyć – to było wielkie wyzwanie.
Kolejnym trudnym, ale w innym znaczeniu, momentem było też ponowne otwarcie granic i częściowe zniesienie zakazu lotów w czerwcu br. - To były dobre wiadomości dla biur podróży i dla klientów, ale logistycznie był to dla branży niezwykle trudny okres - dodaje ekspert. - Pojawiło się mnóstwo wyzwań związanych ze wznowieniem lotów, dostosowaniem się do nowych wymogów epidemiologiczno-sanitarnych w hotelach, wdrożeniem nowych przepisów oraz poinformowaniem wszystkich klientów o zmianach. To wszystko realizowaliśmy pracując w utrudnionych warunkach, w ograniczonym zakresie czasu pracy, często poza biurem, zdalnie.
Liczby nie kłamią
Skutki pandemii COVID-19 odczuwa cała gospodarka światowa, ale branża turystyczna jest jednym z tych sektorów, który cierpi i cierpieć będzie jeszcze długo.
- Ten trudny okres wciąż niestety trwa, a branża walczy o jego przetrwanie - mówi Jolanta Kołodziejczyk. - Nadal nie ma możliwości swobodnego podróżowania i wiele kierunków turystycznych jest niedostępnych. Mimo wznowienia części operacji lotniczych, nasze sprzedaże są obecnie realizowane na poziomie od 0 do 35 proc. w porównaniu do roku ubiegłego, w zależności od kierunku.
Te liczby mówią same za siebie. Inne liczby pokazują, że łatwiej nie będzie. - Po letnim spadku zachorowań w Europie, mamy obecnie do czynienia z ich znaczącym wzrostem w krajach, będących popularnymi destynacjami turystycznymi, np. Hiszpanii, Francji, Chorwacji czy na Malcie - dodaje Jolanta Kołodziejczyk. - Efekt jest taki, że wspomniane Hiszpania czy Malta zostały objęte zakazem lotów od 2 września. Inne, jak bardzo popularny wśród Egipt, wprowadzają wymogi okazywania bądź wykonywania testów na obecność koronawirusa przy wjeździe do kraju. Mimo tego, są już pierwsze rozwiązania, dzięki którym turyści nie odczują tej zmiany w ogóle lub odczują tylko w jakimś stopniu. Pierwsze biura podróży już zapowiadają, że będą pokrywać turystom koszt testu.
W tym sezonie Egipt zniósł też opłatę za wizę, więc jeden koszt dochodzi, ale jeden turystom odpada
Jolanta Kołodziejczyk przyznaje, że kolejny problem pojawi się za chwilę, bo przed nami sezon zimowy, w którym zawsze dużą role odgrywały wyjazdy dalekiego zasięgu, obecnie praktycznie niemożliwe do realizacji bądź w znacznym stopniu ograniczone.
Drastyczny spadek obrotów z jednej strony oraz dodatkowe koszty generowane z tytułu nadzwyczajnych sytuacji związanych z odwołaniem lotów lub zamknięciem hoteli powodują, że sytuacja finansowa wszystkich podmiotów działających w branży turystycznej jest trudna. - Tarcza antykryzysowa nieco złagodziła skutki pandemii i pomogła przetrwać lockdown, ale potrzebne są kolejne rozwiązania pomocowe dla branży - mówi ekspert. - W tej chwili czekamy na kolejną ustawę regulującą m.in. niezwykle ważny obszar zwrotów za anulowane wycieczki, które będą realizowane jesienią.
Pandemia a oczekiwania klientów
Choć pandemia sprawiła, że podróżowanie stało się o wiele trudniejsze i nie zawsze bezpieczne, to wciąż nie brakuje chętnych na wyjazdy. Polskie plaże czy górskie szlaki były w wakacje oblegane, ale Polacy tłumnie ruszyli też do Chorwacji, Grecji czy Hiszpanii. Wszędzie było inaczej niż dotychczas. Były maseczki, dystans społeczny czy nawet godziny policyjne, ale przy odrobinie dobrej woli, urlop dało się spędzić, jakby pandemia nie istniała.
Polakom chęci na wyjazdy nie brakowało, zmieniły się jednak oczekiwania klientów w stosunku do organizatorów turystycznych.
- Nowe oczekiwania klientów kierowane w stronę biur podróży i całej branży turystycznej wiążą się z zapewnieniem im bezpiecznych wakacji oraz dostarczeniem z odpowiednim wyprzedzeniem wszystkich niezbędnych informacji na temat warunków podróżowania i możliwości wyjazdu - wyjaśnia Jolanta Kołodziejczyk. - Branża turystyczna dość szybko podjęła wyzwanie i dostosowała się do zaleceń Komisji Europejskiej i WHO, a także regulacji rządowych w zakresie wdrożenia reżimu epidemiologiczno-sanitarnego i utrzymywania dystansu społecznego. Pilnuje się tego podczas podróży samolotem oraz pobytu w hotelu.
Ekspert przyznaje jednak, że czasem trudniej spełnić to drugie oczekiwanie, czyli informowania klientów z dużym wyprzedzeniem. - Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, przepisy wprowadzające lub znoszące obostrzenia i zakazy lotów wchodzą w życie z dnia na dzień - tłumaczy Kołodziejczyk. - Klienci, podobnie jak branża turystyczna, są zaskakiwani tymi informacjami często już w trakcie trwania lub tuż przed rozpoczęciem podróży.
Kiedy turystyka ma szansę się odbić?
Wszyscy pracujący w branży turystycznej nie mają wątpliwości, że branża w końcu się odrodzi, ale pytanie: kiedy? - Bazując na opiniach ekspertów WHO, Światowej Organizacji Turystyki (UNWTO) oraz zdobytym w ciągu ostatnich 6 miesięcy doświadczeniu, podczas których branża turystyczna zmaga się ze skutkami pandemii, turystyka ma szansę się odbić w ciągu 2-3 lat - mówi Jolanta Kołodziejczyk, ale przyznaje, że zarówno skrócenie jak i wydłużenie tego okresu jest możliwe.
A wszystko to będzie zależało od tego, jak szybko pokonamy koronawirusa lub znajdziemy skuteczne metody leczenia.
- Według prognoz danych UNWTO pandemia COVID-19 spowodowała 22 proc. spadek turystyki międzynarodowej w pierwszym kwartale 2020 r., zaś w ciągu całego roku może spaść o 60-80 proc. - mówi Jolanta Kołodziejczyk. - Podobne spadki notujemy na rynku polskim. Mamy nadzieję, że w roku 2021 r. nie dojdzie już do kolejnego całkowitego zamknięcia granic i liczymy na realizację wyjazdów na poziomie 60-70 proc. w stosunku do roku 2019, czyli około dwukrotnie większą niż w roku bieżącym.