Kosowo - piękny kraj z burzliwą historią
W Prisztinie zatrzymaliśmy się przy pomniku niepodległości. Mieszkańcy najwyraźniej go polubili. Betonowe litery słowa "Newborn" były pokryte nagryzmolonymi napisami, dzieciaki biegały wokół, wspinały się na "E" i ciekawsko zaglądały do wnętrza "O". Całe słowo pomalowano w barwy państw, które uznały niepodległość Kosowa. Trudno było się w tym połapać - Wielka Brytania sąsiadowała z Koreą Południową, Szwecję umieszczono pod Burundi, a Honduras nad Timorem Wschodnim. Kilkadziesiąt flag w nowej, estetycznej wersji globalnego ładu. I tylko tej nowo narodzonej nijak nie dało się znaleźć. W końcu ją dostrzegłem. Błękitne tło, żółty kontur kraju i łuk rozpięty z sześciu białych gwiazd. Wisiała sama, na maszcie, w urzędowej pozie, na pułapie niebosiężnym z perspektywy chodnika i rozbawionych dzieciaków. Wywyższona i niepewna, jak najlepiej wpasować się w kolorowy mętlik na dole.