Kosowo - piękny kraj z burzliwą historią
Do wzniesionej jeszcze za czasów pierwszego patriarchy świątyni pod wezwaniem Apostołów dobudowano wkrótce kolejne, poświęcone Matce Boskiej, św. Dymitrowi i św. Mikołajowi, a całość połączono wspólną kruchtą. Od tej pory aż do XVIII stulecia, z przerwami związanymi z panowaniem tureckim, to Peć był siedzibą zwierzchników Serbskiej Cerkwi Prawosławnej. Po I wojnie światowej monaster znów podniesiono do tej rangi, choć obecnie ma ona tylko symboliczny wymiar. - Na co dzień tron w Peciu stoi pusty, patriarcha przebywa w Belgradzie. Czasem przyjeżdża do Kosowa - wyjaśniła Ivana. Ona też przyjechała, parę lat temu, ot tak, z wycieczką. Urzekła ją czerwona cerkiew, zapach kadzidła i świec, morwy na klasztornym dziedzińcu. Marzyła, by wrócić. Ale świeckiego życia się nie wyrzekła, choć teraz miała na sobie skromny habit. - Mieszkam w Belgradzie, jestem prawniczką. Wiesz, wielkie miasto, stres, gonitwa, tysiąc spraw. Miałam dość, potrzebowałam przerwy. Napisałam do matki przełożonej, zgodziła się, żebym
spędziła w monasterze kilka tygodni. Odnalazłam tu spokój - uśmiechnęła się Ivana. I dopiero po chwili dotarło do mnie, jak dziwnie to brzmi - odnaleźć spokój w Kosowie.