Kosowo - piękny kraj z burzliwą historią
Gdy w 1998 r. rozgorzała wojna między Serbami i Albańczykami, jedne z najcięższych walk stoczono niedaleko monasteru, w okolicach miast Peja i Gjakova. Z zachodniej części kraju pochodziło wielu komendantów albańskiej UCK, Armii Wyzwolenia Kosowa, a górzysty teren sprzyjał partyzantom. Kosowianie domagali się niezależności i poszanowania swych praw. Mieli powody - Kosowo było zawsze najbiedniejszym i najbardziej zaniedbanym zakątkiem Jugosławii, a władze w Belgradzie nie ufały Albańczykom. W latach 70. XX w. nastąpiła krótka odwilż, ale po dojściu do władzy Slobodana Milosevicia sytuacja zaostrzyła się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Zlikwidowano autonomiczne instytucje, a Albańczycy, stanowiący prawie 90 proc. mieszkańców regionu, byli dyskryminowani w szkołach i miejscach pracy. W 1998 r. wybuchły walki. Partyzanci z UCK atakowali posterunki policji, Serbowie odpowiedzieli ofensywą wojska i oddziałów paramilitarnych. Dochodziło do zbrodni i masakr ludności cywilnej. Kilkaset
tysięcy Albańczyków porzuciło swe domy, szukając schronienia w Macedonii, Albanii i Czarnogórze. Mimo apeli i ostrzeżeń społeczności międzynarodowej walki nie ustawały. Dopiero bombardowanie Serbii przez lotnictwo NATO wiosną 1999 r. skłoniło Milosevicia do ustępstw. Do tego czasu w Kosowie zginęło jednak kilkanaście tysięcy osób. Ucierpiało też wiele wsi, miast i miasteczek. Oddziały serbskie za cel obrały zwłaszcza miejsca najsilniej związane z kulturą albańską i islamem. Burzono meczety i tekke, siedziby bractw derwiszów, ogień trawił drewnianą zabudowę osmańskich dzielnic kupieckich.