Kosowo - piękny kraj z burzliwą historią
Brama skrzypnęła nieśmiało. Za murem nie było widać nikogo. Podwórze było puste, puste były uliczki miasteczka i główny plac. Kilka krów zastygło w cieniu obok meczetu, albańskie flagi zwisały sztywno nad grobem poległych, nawet powietrze przestało drgać od upału. Bezruch. Właśnie po bezruch przyjechaliśmy do Isniqa. Po trwanie. Chcieliśmy zobaczyć kulle *(bałkańskie obronne wieże mieszkalne), zbudowane z szarego kamienia i w taki sposób, by przetrzymać każdą zawieruchę, każdy kataklizm. Na poły domy, a na poły twierdze, pamiętające czasy, gdy życie albańskich górali regulował *kanun, tradycyjny kodeks nakazujący za wszelką cenę bronić honoru rodziny. Sprawdziły się zwłaszcza w XVI i XIX w., a potem XX w., gdy w kotlinie Dukagjini na zachodzie Kosowa wybuchały kolejne bunty, najpierw przeciw panowaniu osmańskiemu, później jugosłowiańskiemu. Władców kulle zawsze kłuły i uwierały jak twardy kamyk w wojskowym bucie. Piętnaście lat temu raz na zawsze próbowały rozprawić się z nimi oddziały
serbskie. W okolicach Isniqa i Decana tylko 30 z ponad 250 takich domostw wyszło z wojny bez szwanku.