Wiedzieliśmy, że opisy ze stron internetowych czy przewodników „nie należy wjeżdżać do Kosowa, bo jest niebezpiecznie” okażą się frazesami, nie spodziewaliśmy się jednak, że będziemy tak pozytywnie zaskoczeni tym regionem.
Wiedzieliśmy, że opisy ze stron internetowych czy przewodników „nie należy wjeżdżać do Kosowa, bo jest niebezpiecznie” okażą się frazesami, nie spodziewaliśmy się jednak, że będziemy tak pozytywnie zaskoczeni tym regionem.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Jeszcze po stronie macedońskiej dojrzeliśmy pierwsze posterunki wojskowe z polskimi flagami i żołnierzy KFORu. Pomyślałem, „hmm może jednak wycieczka do tego kraju to był średni pomysł”, ale kiedy 100m dalej zobaczyłem beztrosko spacerujące bydło wychodzące spomiędzy terminala granicznego, wątpliwości się rozwiały:)
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Za granicą klasycznie po bałkańsku czyli góry, doliny, tunele, kaniony i nieklasycznie: policja. Warto wspomnieć, że po wojnie w ’99 roku Kosowo otrzymało olbrzymie wsparcie finansowe z zachodu i wygląda obecnie jak bogata Albania.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Czyli na drodze mnóstwo dzieci, na pierwszy rzut oka, wszystko wygląda chaotycznie, ale jest dużo więcej uporządkowanych sklepów i ogólnie usług na europejskim, a nie albańskim poziomie. Nad wszystkim tym czuwa policja kosowska w amerykańskich terenówkach, która stoi, jeździ, zatrzymuje (nawet nas!).
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Do tego na każdym moście są znaki z jaką prędkością maja mijać się czołgi, co kilkanaście minut mijał nas patrol KFORu, a raz nawet ucięliśmy sobie pogawędkę z bułgarsko-amerykańskim duetem pilnującym porządku w górach.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Dla turysty spoza Bałkanów dziwne mogą się również wydawać zasieki z drutu kolczastego i żołnierze z karabinami, którzy przy serbskich enklawach blokują jeden pas drogi. Są to środki zapobiegawcze, bowiem w Kosowie NIC się aktualnie nie dzieje.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Poza rolniczym obszarem pomiędzy Prizrenem a Gjakową, przemierzaliśmy kosowskie góry, co była dla nas wielką przyjemnością. Znikomy ruch, duże przewyższenia, małe zaludnienie i piękne widoki, to wszystko to co potrzeba rowerzyście by poczuł się w swoim żywiole.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Czy to na przełęczy oddzielającej serbskie wioski od albańskich, czy w górach Rugovo znaleźliśmy coś co w przyszłości z pewnością będzie stanowiło o sile kosowskiej gospodarki czyli piękną i dziką przyrodę.
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Piorunujące wrażenie wywarł na nas również kanion Rugovo zaczynający się nagle, wręcz niespodziewanie tuż za miastem. Aby jednak obejrzeć drogę wykutą w skałach i powspinać się w gorę kanionu, należy minąć ostatni kontrolę drogowa KFORu w Kosowie i... można już bez przeszkód nielegalnie opuścić Kosowo ;).
Zobacz pozostałe galerie z wyprawy:
Kosowo - pozytywne zaskoczenie
Pomimo, że wszyscy wojskowi/policjanci i mieszkańcy twierdza, ze na przełęczy Ćakor jest przejście, nie wierzcie im. Z Kuciste jedzie się fatalną droga szutrową, później odbija się w jeszcze węższą i dojeżdża się do miejsca, gdzie auta już nie przejadą, kilkaset metrów dalej znak informujący o końcu Kosowa i śmigaj rowerzysto do woli!