Latanie po koronawirusie. Przygotuj się na nowe ograniczenia oraz wojnę o pasażera
Nikt nie ma wątpliwości, że latanie po pandemii będzie wyglądało inaczej. Przewoźnicy już szykują się do działalności w nowej rzeczywistości. Co nas czeka? Zmienią się nie tylko zasady, do jakich będziemy musieli przywyknąć, przygotowując się do wejścia na pokład samolotu czy w trakcie podróży. Wiele też wskazuje na to, że przed nami prawdziwa wojna cenowa wśród operatorów.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
1 czerwca był przez wielu wyczekiwaną datą. W tym roku, poza Dniem Dziecka, świętowaliśmy też wznowienie regularnych lotów. Po wielu tygodniach przerwy na polskim niebie znów pojawiły się samoloty obsługujące pasażerów w ramach rejsów rozkładowych. Na razie są to wyłącznie loty krajowe, ale ci, którzy złaknieni są dalekich podróży, też mogą już powoli zacząć przygotowania do wyprawy – w najbliższych tygodniach, poza rodzimym LOT-em, powinni pojawić się też inni przewoźnicy, a wśród nich m.in.: Lufthansa, Emirates, Qatar Airways czy tanie linie Ryanair oraz Wizz Air.
Nowe połączenia, nowe ograniczenia
Badanie gruntu przez przewoźników będzie się odbywało etapami. Wielu z nich powróci z mocno okrojonymi rozkładami i stopniowo będzie zwiększać częstotliwość lotów oraz liczbę kierunków. Ale nie oznacza to, że w czasie tegorocznego sezonu miłośnicy podróży z Polski będą musieli się mocno ograniczać. Niektórzy przewoźnicy zamierzają wystartować z przytupem i już teraz informują o planach uruchomienia w nadchodzących tygodniach zupełnie nowych kierunków. Ale powrót do latania oznacza także pojawienie się zupełnie nowych zasad, które dotąd nieznane były pasażerom.
Ci, którzy mieli okazję skorzystać z krajowej siatki połączeń po reaktywacji, wiedzą, że latanie wygląda teraz zupełnie inaczej niż przed pandemią. Wynika to przede wszystkim z nowego reżimu sanitarnego, do którego dostosowują się zarówno porty lotnicze, jak i przewoźnicy. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że wiele z tych obostrzeń pozostanie z nami na długo. Rozległy krajobraz zmian można dostrzec już w chwili pojawienia się na lotnisku. Rodzina czy przyjaciele osób wybierających się w podróż powinni zapomnieć o możliwości wejścia do budynku terminala. Mogą to uczynić jedynie osoby z ważnymi biletami i to pod warunkiem, że z powodzeniem przejdą pomiar temperatury.
Zobacz też: Tanie latanie się skończyło. Koronawirus znacząco podniesie ceny
Sami pasażerowie, jeszcze przed dojściem do kontroli bezpieczeństwa, mogą korzystać z licznych stanowisk, przy których mogą zdezynfekować dłonie. W porcie lotniczym obowiązuje nakaz zachowywania dystansu społecznego, dlatego z użytkowania wyłączonych zostało wiele miejsc siedzących, a na każdym kroku dostrzec można piktogramy ułatwiające zachowanie odpowiedniej odległości od innych użytkowników lotniska. Noszenie maseczek zakrywających usta i nos jest oczywiście obowiązkowe. Zasada ta obowiązuje także po wejściu do samolotu.
Wiele linii lotniczych, niezależnie od rządowych regulacji, które pojawiają się w poszczególnych krajach, zapowiedziało, że korzystanie z zabezpieczeń (dezynfekcja, maseczki) będzie obligatoryjne na pokładach ich maszyn. Podobne normy zostały ustalone nie tylko przez wielu europejskich operatorów, ale stają się też standardem także na innych kontynentach. W Stanach Zjednoczonych nakaz noszenia maseczek wprowadzili najwięksi rynkowi gracze (m.in.: Delta Air Lines, United, American Airlines czy Jet Blue).
Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu
Na Starym Kontynencie konieczność noszenia maseczek na pokładach samolotów zapowiedzieli już m.in. przedstawiciele linii KLM, Air France czy Lufthansa. Osłanianie nosa i ust jest w samolotach tych przewoźników obowiązkowe dla pasażerów oraz personelu pokładowego. Ci ostatni będą dodatkowo wyposażeni w rękawiczki ochronne. U wielu operatorów mieniają się zasady podawania posiłków oraz napojów w trakcie lotów. Na trasach krajowych oraz krótkich przelotach międzynarodowych, nie będą one wydawane. W trakcie dłuższych rejsów operatorzy przewidują serwowanie posiłków, które do czasu podania pasażerom będą szczelnie zapakowane.
Poszczególne linie lotnicze przekonują, że podróżowanie ich samolotami będzie w pełni bezpieczne. Nie tylko dzięki personelowi, który z najwyższą troską będzie pochodził do zasad higieny, ale także za sprawą rozwiązań, które zastosowano w samych samolotach. Dzięki temu np. powietrze w kabinie wymieniane ma być co trzy minuty. Jak wyjaśnili przedstawiciele Air France, dzisiejsze samoloty wyposażone są w filtry HEPA. Stanowią one istotną barierę dla wirusów z rodziny, do której zaliczają się koronawirusy. Absolutnym standardem staje się dezynfekcja samolotów. Większość przewoźników zapewnia, że staranne i regularne mycie podłokietników, stolików czy ekranów odbywać się będzie każdego dnia.
Na tym może się nie skończyć
Oprócz powziętych już środków, cała branża intensywnie zastanawia się, jak przy zachowaniu maksimum bezpieczeństwa, minimalizować straty. Jednym z postulowanych rozwiązań jest wprowadzenie osłon pomiędzy poszczególnym miejscami w samolocie, a nawet odwrócenie środkowych foteli. Miałaby to być alternatywa dla wycofywania ze sprzedaży środkowych siedzeń. Patent, który gwarantowałby utrzymanie niezbędnego dystansu bez konieczności ograniczenia liczby pasażerów w samolotach, już istnieje. Rozwiązanie takie intensywnie promuje włoska firma Aviointeriors, a wielu przewoźników z zaciekawieniem przygląda się pomysłowi, który pomógłby wypełnić maszyny przy zachowaniu reżimu sanitarnego.
Wprowadzenie plastikowych osłon może się wydawać konceptem futurystycznym, ale tylko do czasu, aż spojrzymy na inne pojawiające się pomysły, mające stanowić zabezpieczenie przed drobnoustrojami i uchronić branżę przed kolejnym ewentualnym paraliżem w przyszłości. Dziś eksperci mówią coraz głośniej o wizjach zakładających konieczność powszechnego poddawania się badaniu krwi podczas lotniskowej odprawy. Dziennik "Daily Mail" przypomina zaś, że szczegółowe badania w kierunku wykluczenia obecności patogenu w organizmie pasażerów prowadzone są już na lotniskach w Dubaju czy Hongkongu. Tymczasem władze linii Thai domagają się wprowadzenia dla podróżnych certyfikatów zdrowia, potwierdzających, że nie stanowią oni źródła zakażeń.
Nie można też dziś wykluczyć, że wejście do samolotu będzie się niedługo odbywało przez tunel, w którym będzie miała miejsce... dezynfekcja pasażerów oraz ich odzieży. Wszystkie obowiązujące już procedury oraz kolejne pojawiające się pomysły mogą sprawić, że na lotnisku trzeba będzie się stawić znacznie wcześniej niż do tej pory.
Będzie tanio jak nigdy?
Ale latanie po pandemii to nie tylko ograniczenia i obostrzenia. Gdy linie lotnicze i pasażerowie zaczną wracać do latania, możemy stać się też świadkami zjawisk, które – przynajmniej z punktu widzenia klienta – należy oceniać pozytywnie. Będzie to walka o pasażerów; bój o to, by jak najszybciej przekonali się, że warto wrócić do podróżowania. Już teraz spoglądając na ceny biletów lotniczych (i nie chodzi tu jedynie o tanich przewoźników), można przeżyć miłe zaskoczenie. A ma być jeszcze ciekawiej.
Oczywiście ważną rolę w tej walce o jak najszybszy powrót do sytuacji sprzed pandemii odegrają przewoźnicy niskobudżetowi. Zapowiedzi niektórych z nich już teraz wskazują, że możemy mieć do czynienia z wojną cenową, która spowoduje, że latanie samolotem – przynajmniej przez chwilę – będzie tanie jak nigdy.
- Uważamy, że jest to zupełnie jasne, że przez kolejne dwanaście miesięcy ceny będą szybować ostro w dół – powiedział cytowany przez dziennik "The Irish Times" Michael O’Leary, szef Ryanair, który nie ukrywa, że zamierza zrobić wszystko, by linia, którą zarządza, odegrała w tym mechanizmie kluczową rolę. - Gdy będziemy już latać, obniżymy poziom cen do takiego pułapu, który pozwoli nam wypełnić rejsy – przekonuje O’Leary, zaznaczając, że nawet wyłączenie środkowego siedzenia nie spowoduje zmiany planów przewoźnika. Uważa on, że firma Ryanair już latem przyszłego roku osiągnie liczbę pasażerów zbliżoną do poziomu z lata 2019 r., ale przy znacznie niższych cenach. Od lipca irlandzki przewoźnik chce przywrócić 40 proc. rejsów w porównaniu ze stanem sprzed pandemii.
Stanowisko szefa jednej z największych linii na świecie odbiega od opinii przedstawicieli Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). Już wcześniej twierdzili oni, że konieczność wprowadzenia dystansu społecznego na pokładach samolotów, może się przełożyć na wzrost cen biletów o 43-54 proc. Ale prawdopodobnie to polityka cenowa poszczególnych operatorów oraz wskaźnik wypełnienia samolotów po pandemii będzie decydował o tym, jak będą kształtować się ceny biletów w nadchodzących miesiącach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.