Lecieli przez 13 godzin. Wylądowali na tym samym lotnisku, z którego wystartowali
Jeden z największych koszmarów pasażerów samolotów ziścił się parę dni temu dla osób podróżujących z Dubaju do Auckland w Nowej Zelandii. Choć spędzili oni kilkanaście godzin w powietrzu, nie tylko nie dolecieli do portu docelowego, ale też zawrócili na lotnisko, z którego startowali.
Przekierowanie samolotu na inne lotnisko ze względu na warunki atmosferyczne to częsta praktyka w lotnictwie. Przykładowo, gdy w Gdańsku jest mgła uniemożliwiająca lądowanie, samoloty kierowane są np. do Warszawy czy Bydgoszczy, a stamtąd pasażerowie odwożeni są do właściwego portu, najczęściej autokarami.
Lecieli 13 godzin, żeby wylądować na tym samym lotnisku
W ekstremalnych przypadkach maszyna musi jednak czasem zawrócić. Do takiej sytuacji doszło w piątek 27 stycznia.
Maszyna linii Emirates wystartowała z Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich o godz. 10:30, kierując się do Auckland w Nowej Zelandii, gdzie miała wylądować ok. 16 godzin później.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Samolot był mniej więcej w połowie trasy, której długość wynosi ok. 14,5 tys. km, gdy okazało się, że musi zawrócić. Tuż po północy, czyli po ponad 13 godzinach, wylądował w Dubaju. Powodem takiej decyzji było zalanie lotniska w Auckland.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Feralny lot został przełożony na niedzielę 29 stycznia. Wyleciał z Dubaju tuż po godz. 11:00 i przybył do Nowej Zelandii o godz. 11:20 w poniedziałek.
Zła pogoda w Auckland miała wpływ na inne loty Emirates. M.in. sobotni EK448 został opóźniony o ponad pięć godzin, a niedzielny EK448 został odwołany.
Jak wynika z relacji pasażerów, sytuacja wywołała spory chaos. "W związku z powodzią w Auckland nasz dzisiejszy lot został odwołany. Początkowo zmieniono nam rezerwację na lot 29 stycznia o godz. 16:50, ale też został odwołany i zaproponowano nam wyjazd 7 lutego" - napisała jedna z nich na Twitterze, dodając, że jest to całkowicie nie do przyjęcia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Koszmarne powodzie w Auckland
Władze największego miasta Nowej Zelandii ogłosiły w piątek stan wyjątkowy w związku z ulewnymi deszczami, które przeszły nad regionem.
Powodzie zalały także główne arterie komunikacyjne, przez co utworzyły się gigantyczne korki. Władze portu lotniczego w Auckland zamknęły wszystkie pasy startowe, a zdjęcia w mediach społecznościowych pokazywały halę odpraw w terminalu międzynarodowym zalaną wodą wysoką na kilkadziesiąt centymetrów.
"Lotnisko Auckland oceniło uszkodzenia naszego międzynarodowego terminalu i niestety ustaliło, że żadne loty międzynarodowe nie mogą dziś działać. Wiemy, że jest to niezwykle frustrujące, ale bezpieczeństwo pasażerów jest naszym najwyższym priorytetem" - napisano na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W piątek 27 stycznia ponad 2000 pasażerów zostało zmuszonych do spędzenia nocy na lotnisku w Auckland.
Źródło: Daily Mail/PAP