Magdalena Wosińska - autoportrety w podróży
Ta Polka podbiła Instagram. Jej profil @themagdalenaexperience ma już ponad 155 tys. obserwujących. O niezwykłej fotografii podróżniczej i tajnikach swojego warsztatu opowiada mieszkająca w Kalifornii Magdalena Wosińska.
03.03.2017 | aktual.: 04.03.2017 11:29
Gdzie uczyłaś się fotografii?
Starsza siostra mojej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa była malarką i fotografką. To ona pokazała mi, że fotografia też może być sztuką, tak jak rysunek i malarstwo. Przyglądałam się jej pracy i choć na początku niewiele rozumiałam, chłonęłam wszystko. Też tak chciałam! Miałam trzynaście lat, kiedy zaczęłam robić moje pierwsze autoportrety. Fotografowałam też przyjaciół, z którymi jeździłam na deskorolce. Jako szesnastolatka dostałam pierwsze zlecenia od redakcji magazynów o skateboardingu. Niedługo potem pojechałam do Francji i przygotowałam mój pierwszy fotoreportaż. Wtedy wiedziałam już, że chcę zostać zawodowym fotografem. Miałam jednak świadomość, że konkurencja jest ogromna. Czekało mnie mnóstwo pracy. Przez kilka lat pracowałam jako asystentka doświadczonych fotografów i to wtedy najwięcej się nauczyłam, zarówno pod kątem warsztatu, jak i marketingu czy współpracy z klientami. Tamten okres był dla mnie prawdziwym przełomem.
Kiedy wpadłaś na pomysł, że sama możesz być głównym motywem twoich zdjęć?
Już na samym początku. Byłam bardzo nieśmiała i wstydziłam się podchodzić do ludzi z pytaniem, czy mogę im zrobić zdjęcie. Dlatego postanowiłam uczyć się fotografii, pracując najpierw ze sobą, a dopiero potem z innymi.
Patrząc na twoje zdjęcia, nie powiedziałabym, że są nieśmiałe.
Nagość przyszła z czasem. To był po prostu kolejny etap mojej pracy, w tym kierunku rozwinął się mój styl. Dorastałam w skromnych jak na Amerykę warunkach, nie miałam pieniędzy na drogie ubrania i stylizacje. Pozując nago, unikałam ocen, czy jestem biedna czy bogata, skąd pochodzę, jakiej słucham muzyki. Podróżując, nie chciałam też zaburzać pięknych krajobrazów, a nagie ciało doskonale z nimi harmonizuje. Nagość okazała się uniwersalna i ponadczasowa.
Czy podczas fotografowania się nago zdarzają ci się zabawne lub niezręczne sytuacje?
Właściwie przez cały czas! Kiedyś chciałam zrobić sobie zdjęcie na moście przy wodospadzie w Portland. Zdjęłam ubrania i poprosiłam ludzi, żeby się odsunęli. Ktoś wezwał policję, myśląc, że chcę skoczyć z mostu i się zabić! Czasem bywa też naprawdę niebezpiecznie, jak na Islandii, kiedy przygotowywałam się do ujęcia, stojąc na lodowcu i trzęsąc się z zimna. Nieraz muszę wspiąć się na czubek góry lub drzewa, wejść pomiędzy dzikie zwierzęta, zmagać się z deszczem, śniegiem albo silnym wiatrem. Ludzie myślą, że w moich zdjęciach nie ma nic trudnego. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jaka to ciężka praca!
Fotografujesz się sama, czy ktoś ci pomaga?
Przygotowuję koncepcję ujęcia i wszystkie ustawienia, ale często proszę kogoś, żeby „nacisnął guzik”. Dużo podróżuję w związku ze zleceniami od moich klientów i zazwyczaj towarzyszy mi wtedy ktoś z moich współpracowników. Pozowanie nago to intymna chwila, więc pomaga mi tylko kilka zaufanych osób. Jeśli jestem sama, używam samowyzwalacza, a aparat stawiam na naturalnych statywach, takich jak kamienie czy drzewa.
Robisz zdjęcia w miejscach publicznych - na pokładzie samolotu, na korytarzach hoteli, przed zabytkami. Musisz zabiegać o specjalne pozwolenia?
Kiedy widzę jakieś świetne miejsce, po prostu muszę zrobić tam zdjęcie, bo inaczej czuję się winna! Działam spontanicznie, czasem robię to po prostu bardzo szybko. Wierz mi, jestem w tym naprawdę dobra.
Dlaczego przeprowadziłaś się z Polski do Stanów?
Miałam osiem lat, kiedy moi rodzice zdecydowali się wyjechać. To były czasy komunizmu, więc szukali dla siebie i dla nas lepszej przyszłości. Mój tata znalazł pracę jako nauczyciel i poleciał pierwszy, pół roku później dołączyłyśmy do niego z mamą i siostrami. Początki były dla mnie bardzo trudne, nie znałam języka, nie rozumiałam ludzi ani świata, w którym przyszło mi żyć. Dziś, po dwudziestu pięciu latach, to w Ameryce jest mój dom. Ale na pytanie o pochodzenie zawsze odpowiadam, że jestem Polką.
Czy któreś ze zdjęć z projektu „The Magdalena Experience” powstało w Polsce?
Oczywiście! Wciąż mam tu rodzinę, więc staram się przyjeżdżać tak często, jak to możliwe. A ponieważ wszędzie, gdzie jeżdżę, robię zdjęcia, zrobiłam też kilka podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce zeszłego lata. Jedno w mojej podstawówce w Katowicach, jedno na terenie Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i kilka w innych miejscach gdzieś po drodze.
Podróżujesz z gotowymi pomysłami? Lecisz właśnie do Meksyku – masz już w głowie wizję ujęć w określonych miejscach?
Planuję wszystko inne w moim życiu, ale fotografii nigdy. Zdjęcia straciłyby wtedy naturalność i autentyczność. Kiedy widzę miejsce, które mi się podoba, po prostu zatrzymuję samochód i wysiadam. Bardzo cenię spontaniczność.
Czy czujesz, że w niektórych krajach pozowanie nago jest większym wyzwaniem?
Oczywiście, niektóre państwa są pod tym względem bardzo konserwatywne. Szanuję to i unikam stwarzania sytuacji, które mogłyby kogoś urazić.
Czy po tylu fotograficznych podróżach masz swoje ulubione miejsca i zdjęcia?
Lubię wszystkie. Każde zdjęcie ma dla mnie szczególne znaczenie, bo wiąże się z dobrymi wspomnieniami. To świetne chwile i emocje zatrzymane w kadrze. Nie mam też ulubionych scenerii. Każde nowe miejsce jest inspirujące i pobudza wyobraźnię. Choć ze zrozumiałych względów wolę ciepłe kraje!
Czy twoje zdjęcia zobaczymy kiedyś na wystawie lub w książce?
Właśnie ukazał się mój trzeci album „The Experience vol. 1”, wcześniejsze dwa już się wyprzedały. W Stanach i w różnych miejscach w Europie odbyło się też kilka wystaw moich fotografii. Parę razy próbowałam zorganizować wystawę w Polsce, ale za każdym razem coś stawało na przeszkodzie. Bardzo bym chciała, żeby w końcu się udało.
*Jakie masz plany na przyszłość? *
Realizuję wiele projektów, właściwie cały czas rozpoczynam nowe. Autoportrety to tylko mały wycinek mojej twórczości. Chciałabym jednak kontynuować serię „The Magdalena Experience” przez wiele lat. To świetna sprawa móc pracować nad artystycznym projektem w długiej perspektywie. Dlatego będę robić te zdjęcia tak długo, aż będę stara i siwa.