Mauritius. Tęczowe wspomnienia
Jednak najwspanialsze na Mauritiusie byłyśmy MY. Osiemnaście obcych sobie kobiet, które zostawiły wszystko i poleciały na koniec świata. Czy rzeczywiście obcych skoro gnała je gdzieś daleko ta sama siła? Młodość i dojrzałość przenikały się na każdym kroku, uzupełniały się a nie strofowały czy wzajemnie drwiły. Myśmy podziwiały radość życia i piękno trzydziestolatek, trochę pewnie szukając wspomnień, a One – być może czegoś się nauczyły słuchając naszych, nie zawsze wesołych opowieści. Razem piłyśmy rum, tańczyłyśmy segę, pięłyśmy się w góry i prześcigały w kupowaniu korali.