Najdziwniejsze rzeczy znalezione w hotelach. Popularna sieć przedstawia listę
Niemal każdego dnia w hotelowych pokojach goście zostawiają przeróżne przedmioty. To, że ktoś zapomni zabrać z łazienki szczoteczki do zębów czy z balkonu stroju kąpielowego, nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak pracownicy hoteli niekiedy trafiają na dużo bardziej zapadające w pamięć przedmioty. Zdarzają się też ludzie i zwierzęta.
– Blisko 19 mln klientów rocznie, przebywających w naszych 542 hotelach w Wielkiej Brytanii, zostawia wiele interesujących rzeczy. Najczęściej tłumaczą swoje roztrzepanie szybkim tempem współczesnego życia – tłumaczy Shakila Ahmed, rzeczniczka sieci hoteli Travelodge. Firma ta postanowiła podsumować, jakie najdziwniejsze przedmioty goście zostawili w pokojach w minionym roku.
Sporego szoku doznał menedżer hotelu w Trafford Park w Manchesterze, który po otworzeniu drzwi do pokoju zobaczył kilkumetrową makietę rakiety kosmicznej.
Co jeszcze znalazło się na liście? W obiekcie w mieście Weston-super-Mare w południowo-zachodniej Anglii znaleziono kota i psa, o imionach Baskin i Robbins. W Newcastle jeden z gości zostawił kupon loteryjny EuroMillions, który uprawniał do odbioru 100 funtów. Natomiast amerykański makler giełdowy opuścił hotel na londyńskim Liverpool Street, zostawiając czeki warte 500 tys. dolarów.
W Eastleigh Central w hrabstwie Hampshire personel przeżył szok, gdy odkrył w pokoju wannę pełną ziemniaków. Tego samego dnia w Birmingham jeden z gości zostawił po sobie 20 kostiumów Boba Budowniczego.
Co ciekawe, sieć hoteli odnotowała też rosnącą liczbę przedmiotów, pozostawionych przez narzeczeństwa i małżeństwa. Pewna świeżo upieczona panna młoda opuszczając pokój w York zapomniała o swojej teściowej, która wciąż spała po przyjęciu weselnym. Kilka godzin później starsza pani została odebrana przez syna.
Inna panna młoda nie zabrała z hotelu w Birmingham wartego fortunę, diamentowego, indyjskiego naszyjnika ślubnego (mangala sutra), który ma to samo znaczenie, co obrączka ślubna. W jednym z hoteli znaleziono też w Bicester 24-karatowy naszyjnik Buddy.
Często roztrzepani też są piloci, zatrzymujący się w hotelach w pobliżu lotnisk. W obiekcie zlokalizowanym blisko portu w Gatwick w wakacje znaleziono licencję pilota. Menadżer hotelu osobiście pojechał na lotnisku, aby przekazać mu legitymację.
Niektórzy goście przyjeżdżali setki kilometrów po swoje zguby. Jeden ze starszych panów zostawił w Aberdeen swojego 50-letniego misia. Nie był w stanie bez niego spać, więc po kilku dniach przybył z Londynu, by zabrać pluszowego przyjaciela.
Z kolei holenderski biznesmen przyleciał do hotelu zlokalizowanego blisko stacji London Bank, aby odebrać swoje pióro marki Montblanc, o wartości 8 tys. funtów, ponieważ tylko nim podpisuje dokumenty.
A wam zdarzyło się coś zostawić w hotelu?