Niby-miasto Kalkuta
Konia z rzędem temu, kto wie, ilu Kalkuta ma mieszkańców. To miasto jest wielkim tyglem ludzkim. Spotkasz tu wyznawców różnych religii, wyznań, sekt, kupisz i sprzedasz wszystko, natkniesz się na najdziwniejszych kapłanów, rzemieślników, zaklinaczy węży i różnej maści kombinatorów, przekonasz się, jak wiele człowiek może, by przetrwać do jutra.
Konia z rzędem temu, kto wie, ilu Kalkuta ma mieszkańców. To miasto jest wielkim tyglem ludzkim. Spotkasz tu wyznawców różnych religii, wyznań, sekt, kupisz i sprzedasz wszystko, natkniesz się na najdziwniejszych kapłanów, rzemieślników, zaklinaczy węży i różnej maści kombinatorów, przekonasz się, jak wiele człowiek może, by przetrwać do jutra.
Niby-miasto Kalkuta
Od razu gdy wyszedłem z lotniska, dopadła mnie indyjska rzeczywistość. Dziesiątki taksówkarzy, handlarzy, przewodników i innej maści oferentów usług natarło na mnie, przekrzykując się nawzajem. Nawet słowa z tego wszystkiego nie zrozumiałem, a taki jegomość nie ma dużo czasu na przekonanie klienta.
Niby-miasto Kalkuta
Matka Teresa zaczęła w tym mieście swe dzieło pomocy ubogim; każdy chętny może tu przyjechać, by dołożyć swoją cegiełkę i pomagać siostrom w pracy, wedle możliwości i chęci. Ja przybyłem do Indii, nie mając o nich bladego pojęcia. Wiedziałem tylko, że w tym kraju bieda aż piszczy, a ja chciałem pracować jako wolontariusz.
Niby-miasto Kalkuta
To miasto ogromnych kontrastów. Życie w obecności zjawiskowych dla nas okazałości jest codziennością dla mieszkańców Kalkuty.
Niby-miasto Kalkuta
Mimo że tak brudnego miasta, jak Kalkuta nie widziałem nigdzie indziej, to jednak często wracam do niego myślą i zamierzam odwiedzić je ponownie. A to dlatego, że znalazłem w nim coś, czego niełatwo znaleźć – dużo prawdziwej szczerości, uśmiechu, bezinteresownej pomocy, przyjaźni. Taki również smak – oprócz pikantnego – ma Kalkuta.