Nie taki Dracula straszny
Starówkę, z dużym i małym rynkiem, jak i plątaninę odnowionych i rozlatujących się domów (praskich „złotych uliczek” mają tu na pęczki) znów najlepiej podziwiać z jakiejś wieży, najlepiej katedralnej. Jak wiele rumuńskich, nienapuszonych wsi, miast i miasteczek Sybin (to po naszemu) może za jakiś czas stać się prawdziwą kopalnią turystycznych pieniędzy, choć boję się, że podzieli los np. Ibizy czy niektórych naszych miast, które przybyszom z zza zachodnich granic kojarzą się jedynie z weekendowymi wypadami do nocnych knajp (w dzień śpią).