Po plaży szło się na placki ziemniaczane i smażone ryby
Oba domy były, jak na ówczesne czasy, dość luksusowe, choć w mocno socjalistycznym stylu. W ośrodku browaru na przykład „zapomniano” o oddzielnych toaletach dla każdego numeru, umieszczając po dwie na każdej z kondygnacji budynku. W pokojach nie było też telewizorów. Były za to słynne wówczas tzw. „głośniki”, które fabrycznie ustawione tylko na jedną falę (Program I Polskiego Radia – można było jedynie ściszyć, podgłośnić lub wyłączyć.
Kto by jednak słuchał „głośników”, gdy do wyjścia na plażę kusiła wspaniała pogoda? A po kilku, kilkunastu godzinach spędzonych nad morzem, przyjemnie było przejść się deptakiem i zjeść nieśmiertelny wczasowy przebój kulinarny - placki ziemniaczane – do wyboru: z cukrem lub ze śmietaną, albo też odwiedzić którąś z licznych smażalni ryb.