W Bieszczady i Tatry
Zwolennicy jeszcze bardziej spartańskich warunków nad nadmorskie miejscowości przedkładali mazurskie, suwalskie lub kaszubskie jeziora albo wypuszczali się w dzikie bieszczadzkie ostępy. Wybierając podróże w te odludne okolice, trzeba było zaopatrzyć się – z powodu wiecznych w PRL-u kłopotów zaopatrzeniowych – w żywność praktycznie na cały czas urlopu.
Kłopotów z zaopatrzeniem nie mieli ci, którzy zamiast do Bieszczad wybierali się do zimowej stolicy Polskiej - Zakopanego. Nawet w PRL-u na Krupówkach można było dobrze i smacznie się posilić, po wcześniejszym wypadzie na Giewont czy w okolice Morskiego Oka.