Nowe kosze na śmieci w Zakopanem. Chodzi o bezpieczeństwo zwierząt
Kuźnice to punkt początkowy wielu popularnych szlaków turystycznych, prowadzących np. na Giewont, Kasprowy Wierch czy Halę Gąsienicową. Właśnie na odcinku drogi z Zakopanego do Kuźnic wymieniono uliczne kosze na śmieci. W ten sposób władze chcą zapobiec wyjadaniu z nich resztek żywności przez tatrzańskie jelenie, lisy, a także niedźwiedzie.
29.07.2022 | aktual.: 29.07.2022 09:51
Okazuje się, że widok tatrzańskich zwierząt w okolicach zakopiańskich śmietników nie jest rzadkością. I choć dla turystów to atrakcja, która natychmiastowo zostaje uwieczniona na zdjęciach lub nagraniach, to mieszkańcy Zakopanego są już do takich widoków przyzwyczajeni.
Nowe "antyniedźwiedziwe" kosze na śmieci w Zakopanem
Decyzję o wymianie śmietników w Kuźnicach oraz przy ul. Przewodników Tatrzańskich i rondzie św. Jana Pawła II podjął Urząd Miasta Zakopanem w uzgodnieniu z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Nowe kosze utrudniają zwierzętom dostęp do ich zawartości.
- Nowe kosze mają specjalne zabezpieczenia uniemożliwiające zwierzętom wyjadanie resztek. Dzikie zwierzęta w przestrzeń miejską przyciąga łatwość zdobycia pokarmu pozostawionego przez ludzi. Poprzednie kosze były otwarte, a zwierzęta bez problemu wyciągały z nich odpadki, które wcale im nie służą - przekonuje Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
W trosce o zwierzęta
- Szkodą dla zwierząt jest to, że nie zdobywają one w sposób naturalny pokarmu, którego teraz mają pod dostatkiem, bo przyzwyczaiły się do resztek ludzkiego jedzenia, które są dostępne przez cały rok. Często też turyści sami dokarmiają zwierzęta, z którymi robią sobie zdjęcia. Dla turysty to fajna zabawa, ale dla zwierząt może skończyć się tragicznie - komentuje pracownik TPN.
Niestety tatrzańskie zwierzęta chorują po zjedzeniu ludzkich pokarmów, a w konsekwencji nawet zdychają. Podczas ubiegłorocznych wakacji przy drodze do Morskiego Oka pojawiał się jeleń, który był dokarmiany przez turystów, bardzo często chipsami. Przejedzone i opasłe zwierzę często leżało w trawie nie mając sił, aby się podnieść. W tym roku zwierzak już nie pojawił się przy szlaku, a tatrzańscy przyrodnicy przypuszczają, że mógł paść.