Nowe życie starych fabryk. Niezwykłe inwestycje, które zmieniły oblicze miast
Kiedyś dumnie górowały nad miastem, później straszyły ruinami. Dziś zapomniane fabryki przeżywają swój renesans w całej Europie – także w Polsce. Taka inwestycja to gwarancja sukcesu.
XIX-wieczna rewolucja przemysłowa na zawsze zmieniła charakter i wygląd Europy. Budowa maszyn i fabryk dała zatrudnienie milionom ludzi i sprawiła, że towary wcześniej zarezerwowane dla bogatych stały się dostępne dla mas. Industrializacja doprowadziła też do dynamicznej urbanizacji. Niestety, po II wojnie światowej fabryki, którym zawdzięczamy ten przełom, zaczęły mieć kłopoty z rentownością.
Oddanie wielu z nich pod nieudolne zarządzanie państwa, przerost zatrudnienia, koszty konserwacji budynków i maszyn, a w końcu zalew tanią odzieżą z krajów azjatyckich, doprowadziły do ich upadku. Opuszczone gmachy, kiedyś będące wizytówką i dumą miast, później tylko je szpeciły. Na szczęście znaleźli się odważni, którzy na stare fabryki mieli lepsze pomysły niż ich wyburzenie. Dziś mogą pić szampana.
Łódź - centrum handlowo-rozrywkowe
Ci, którzy skarżą się na to, że w Polsce mamy architektoniczny chaos i brak spójnego stylu, powinni odwiedzić województwo łódzkie. Jak w żadnym innym regionie wyraźnie widać wspólny mianownik tutejszych miast: to XIX-wieczne fabryki – pamiątka złotej ery włókiennictwa, które zapewniło całej okolicy dynamiczny rozwój i sławę w całej Europie. Charakterystyczne budynki z czerwonej cegły przypominają o świecie z "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta – czasach ciężkiej pracy i wielkich fortun. Ducha tamtych lat możemy poczuć spacerując po łódzkiej Manufakturze, dawnej fabryce Poznańskiego, która najpierw zrewolucjonizowała przemysł, a potem podejście do rewitalizacji starych obiektów przemysłowych w całym kraju.
W drugiej połowie XIX w. Izrael Poznański stał się głównym handlarzem tkaniny bawełnianej w największej kompanii włókienniczej Łodzi. Przekształcił swój mały warsztat w olbrzymią fabrykę, obejmującą: fabrykę węglową, warsztat tkacki, pralnię, farbiarnię, drukarnię tekstylną, odlewnię, warsztat naprawczy maszyn, magazyny, skład kolejowy, a nawet koszary dla straży pożarnej. Po wojnie upaństwowiona fabryka zmieniła nazwę na "Poltex" i zatrudniała 12 tys. osób, ale z powodu utraty rynków sowieckich i zagranicznej konkurencji została zamknięta w 1997 r.
Kilka lat później pojawił się pomysł na rewitalizację tego miejsca. Przetarg wygrał francuski inwestor. W 2006 r. otwarto Manufakturę, centrum handlowo-rozrywkowe - inwestycję, która pochłonęła 200 mln euro. Był to największy projekt rewitalizacyjny w Europie: na terenie 27 ha odrestaurowano ponad 50 tys. m kw. ścian, a łączna powierzchnia odnowionych budynków postindustrialnych sięga 180 tys. m kw.
Dziś w Manufakturze mieści się kilkaset sklepów, restauracje, kawiarnie, puby, muzea, dyskoteka, interaktywne Discovery Centre, klub fitness, ścianka wspinaczkowa, centrum gier, kręgielnia, hotel i kino. Inwestorom udało się stworzyć nowoczesną przestrzeń publiczną, oddać hołd historii i sprawić, żeby łodzianie poczuli dumę z przeszłości swojego miasta.
Pabianice - hotel i SPA
Podobne cele przyświecały nowemu właścicielowi hotelu Fabryka Wełny w Pabianicach. Działający od 2014 r. obiekt mieści się w zespole budynków należącym do fabrykanckiej rodziny Baruchów, która od 1862 r. zajmowała się produkcją tkanin. Zbudowany w latach 70. XIX w. kompleks nad rzeką Dobrzynką był jednym z największych i najnowocześniejszych zakładów w regionie. Ulica Lipowa, dzisiejsza promenada przy hotelu, wystąpiła w ekranizacji "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy, wiernie oddając klimat czasów przemysłowej burżuazji. Dziś w Fabryce Wełny znajdziemy stylowy hotel, centrum konferencyjne, basen, klub fitness, kręgielnię, restauracje i SPA.
Budowa nowego obiektu byłaby znacznie szybsza i tańsza niż remont starej fabryki. W czasie prac renowacyjnych jednym z największych wyzwań był basen na trzecim piętrze hotelu – konstrukcja budynku musiała wytrzymać ciężar 160 ton znajdującej się w nim wody. Sporo zachodu, ale trud się opłacił.
Wyrazisty kompleks z czerwonej cegły jest dzisiaj jak bijące serce miasta. Wszystkie części Fabryki Wełny nawiązują nazwą do włókienniczej przeszłości: jest więc SPA Tkalnia, restauracje Wzorcownia i Przędzalnia i kręgielnia Maszynownia. We wnętrzach udało się zachować industrialny klimat: ceglane ściany, oryginalne metalowe elementy, oświetlenie w przemysłowym stylu. W takie otoczenie dobrze wpisują się wykonane z naturalnych materiałów meble o nowoczesnym designie.
Akcenty takie jak stara maszyna do szycia współgrają ze sztuką współczesną. Koncepcję wystroju opracowała polska firma C13 Architektura Stosowana, a hotelowe kosmetyki rodzimej marki Bioliq dostarcza producent z Pabianic. Fabryka Wełny to przedsięwzięcie lokalne, pracujące na rozwój okolicy. Dzięki niemu do niedużych i trochę zapomnianych Pabianic trafia dziś wielu gości, także z zagranicy. Jak za dawnych lat, kiedy w czasach Królestwa Polskiego za sprawą ulg celnych i podatkowych trafiali tu interesanci z Czech, Śląska i Saksonii.
Lipsk - centrum sztuki współczesnej
Skoro mowa o Saksonii – podejrzyjmy, jak z rewitalizacją starych fabryk radzą sobie nasi zachodni sąsiedzi. Na zachodnich obrzeżach Lipska mieści się dawna tkalnia bawełny Spinnerei. Założona pod koniec XIX w. na liczącym 10 ha terenie, szybko stała się największym tego typu zakładem w Europie, posiadając 240 tys. wrzecion, 200 maszyn, 2 tys. pracowników. Idealnie zachowany kompleks, łącznie z bocznicą kolejową, mieszkaniami robotników, ogródkami rekreacyjnymi i zakładowym przedszkolem w czasach DDR popadł w ruinę.
W latach 90. XX w. rozpoczęły się prace renowacyjne, mające na celu przeznaczenie obiektu na cele kulturalno-artystyczne. Inwestycja wiązała się z dużym ryzykiem: renowacja 90 tys. m kw. powierzchni to ogromny koszt. Na szczęście dawne tkalnie budowano solidnie, na lata. W czasie produkcji wewnątrz musiała panować stała temperatura 23 st. C, dlatego budynki dobrze izolowano i chroniono przed wilgocią. Dzięki temu koszt ponownego przystosowani ich do użytku nie był aż tak wysoki, podobnie jak koszty utrzymania.
Dziś Spinnerei to imponujące centrum sztuki współczesnej, obejmujące galerie i przestrzenie wystawiennicze, ponad sto pracowni artystów, przestrzenie biurowe dla startupów, kino i restaurację. Malarze, rzeźbiarze i projektanci mogą tutaj wynająć przestronne studia w konkurencyjnej cenie (kolejka chętnych jest bardzo długa). Popularność kompleksu rośnie, podobnie jak wystawiających się tu artystów. "Nowa lipska szkoła" to dziś określenie cieszące się światowym uznaniem.
Zurych: teatr, restauracja i kompleks basenowy
Dwa ciekawe przykłady wykorzystania dawnych industrialnych obiektów można zobaczyć w Zurychu. Pierwszy to Schiffbau, dawna stocznia należąca do przedsiębiorstwa Escher Wyss AG, gdzie kiedyś konstruowano statki i silniki parowe. Znajduje się w Kreis 5, przemysłowej dzielnicy, która w ostatnich latach zmieniła się w centrum kulturalno-rozrywkowe miasta.
W wysokiej hali kiedyś wrzała ciężka praca, dziś można się tu zrelaksować, na przykład jedząc kolację w restauracji LaSalle. Kluczem do jej wystroju i menu jest wyrafinowana prostota. Śnieżnobiałe obrusy to przeciwieństwo pyłu i smaru, których kiedyś musiało być tu w bród. Zamiast szczęku maszyn można posłuchać aktorów - obok restauracji mieści się Schauspielhaus - jeden z najbardziej prestiżowych teatrów w krajach niemieckojęzycznych, wystawiający 600 spektakli rocznie.
Po strawie dla ducha czas na zadbanie o ciało. Najlepszy adres w Zurychu to Thermalbad & SPA Zürich, kompleks basenów termalnych mieszczący się w dawnym browarze Hürlimann. Zamiast kadzi do warzenia piwa w komnatach o łukowatych sklepieniach stoją dziś trzy połączone ze sobą ciepłe baseny, przypominające drewniane balie. Są też sauny, gabinety masażu i zabiegów kosmetycznych, a także skąpany w półmroku basen szmaragdowy, w którym obowiązuje całkowita cisza.
Najwięcej gości przyciąga jednak basen na dachu, z którego roztacza się wspaniała panorama Zurychu. Taki widok odpręża bardziej niż najlepsze piwo!