Obiad u mamy i polskie drogi, czyli za czym tęsknimy na emigracji
Bez względu na to, dlaczego żyją poza ojczystym krajem, jak bardzo wrośli w zwyczaje i kulturę nowego miejsca i jak bardzo nie wyobrażają już sobie powrotu, niemal wszyscy emigranci przyznają, że tęsknią za Polską. Czego najbardziej im brakuje?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Wbrew powszechnej opinii polscy emigranci wyjechali z kraju nie tylko z pobudek finansowych. Choć praca (i płaca) jest jednym z najczęstszych powodów decyzji o opuszczeniu kraju, niektórzy zdecydowali się na wyjazd kierowani porywem serca czy szansą na przeżycie niesamowitej przygody.
Polki z Nottingham
Alicja Popek, Ola Leszkiewicz, Ania Krygier, Monika z Chorzowa, Grażyna z Łodzi i Magda z Krakowa spotkały się w Anglii. Wydaje się, że w kraju, gdzie język polski można usłyszeć na każdym kroku, tęsknota za rodzinnymi stronami doskwiera mniej niż w innych zakątkach globu. Dziewczyny jednak temu przeczą. Przekonują, że choć wokół siebie mają sporo rodaków, nie stanowią oni lekarstwa na tęsknotę za rodziną i przyjaciółmi.
- Ludzie tutaj są bardzo pochłonięci pracą i nie tworzą tak silnych więzi, jakie budujemy w Polsce. Zwyczajnie brakuje im czasu na przyjaźnie, spotkania, wspólne wyjścia, odwiedziny - mówi Ola Leszkiewicz ze Złocieńca. - Z tym brakiem prawdziwych więzi i takiego zwykłego życia społecznego najtrudniej mi się pogodzić.
Grażyna z Łodzi podkreśla, że życie na emigracji bardzo różni się od polskiej "normalności". - Nie wiem, jak to dokładnie określić. Niby wszystko jest podobnie, ale brakuje takiego "polskiego klimatu", rodzinnych spotkań, dyskusji przy obiedzie, zwykłych, czasem pozornie nawet nudnych rzeczy - tłumaczy.
O tęsknocie za bliskimi wspominają wszystkie dziewczyny. Ale nie tylko. W rozmowie pojawiają się wspomnienia spacerów po lesie, zbierania grzybów, wypraw na ryby, wieczornych ognisk na łonie natury. - Angielskie przepisy zabraniają większości z tych rozrywek. Inne zwyczajnie nie są tu popularne, zwłaszcza wśród mieszkańców miast - wyjaśnia Alicja Popek.
Rozmowy z Polakami na emigracji wcześniej czy później zawsze schodzą na tematy kulinarne. I choć w Anglii można się rozkoszować smakołykami z niemal całego świata, po krótkim okresie zachwytu tą różnorodnością przychodzi czas nostalgii za smakami z dzieciństwa. - Obiady u mamy! - tego brakuje mi chyba najbardziej - rzuca Ania Krygier z Rybnika. - Z sentymentem też wspominam wino Lipa z miodem za 3,50 zł, które może nie jest z najwyższej półki, ale pite z przyjaciółmi na łonie natury, smakuje beztroskimi, leniwymi popołudniami, których bardzo mi brakuje.
Choć w Polsce pogoda jest jednym z najczęstszych tematów narzekań, okazuje się, że i za nią można tęsknić. I to nie tylko w grudniu, gdy zbliżają się święta, a zamiast śniegu, drogi i skwerki pokrywa gruba warstwa błota. - Narzekanie w Anglii na pogodę to standard, ale dziś znowu pada. I jak tu nie tęsknić za krajem? - pyta Ola Leszkiewicz.
Do listy spodziewanych i oczekiwanych sentymentów, dziewczyny dorzucają też kilka zupełnie zdumiewających. Ania Krygier nie może się doczekać, kiedy znów znajdzie się nad Sanem. Ola ze Złocieńca bardzo tęskni do polskich ścieżek rowerowych. Choć polscy cykliści wciąż mają im wiele do zarzucenia, Ola przekonuje, że w porównaniu do tych z Nottingham, są cudowne. - Tu ścieżki tworzone są niemal wyłącznie przy ulicach, można się więc przemieszczać, ale trudno o radość z jazdy w pięknej scenerii - wyjaśnia.
Z kolei Monika z Chorzowa dopiero na obczyźnie doceniła polskie drogi. My widzimy korki, dziury i rozkopy, tymczasem Monika docenia ich szerokość. - Wciąż nie mogę się przestawić na te wąziutkie, angielskie dróżki, po których fatalnie się jeździ samochodem - mówi. - Brakuje mi też dużych marketów ze sprzętem elektronicznym - dodaje ze śmiechem, przekonując, że wbrew pozorom elektronikę łatwiej kupuje się w Polsce.
Ala Popek zaskakuje wyznaniem, że mieszkając na wyspie tęskni za morzem. - To inne morze. Ja tęsknię za naszym morzem, za spacerem na naszej plaży i wypiciem na niej leniwego piwa z przyjaciółmi - wyjaśnia.
Im dłużej rozmawiamy, tym dłuższa jest lista tego, czego brakuje na obczyźnie. Pojawia się coraz więcej polskich produktów, w tym towaru w Anglii deficytowego ze względu na wysokie ceny, czyli papierosów. Dominuje jednak tęsknota za polską mentalnością, żartami, które są dla wszystkich zrozumiałe, bo nawiązują do rodzimych filmów czy książek, poczucia wspólnoty, a nawet… wspólnego narzekania.
- Generalnie, bez względu na to, jak długo już tu jesteśmy, jak dobrze znamy język, zwyczaje, ludzi i tak pozostaje ten element obcości. Mimo wszystkich niedoskonałości jakie dostrzegamy z Polsce, zawsze będzie ona dla nas łatwiejsza w odbiorze, bardziej nasza. Często rozmawiamy o kraju i tak naprawdę każda z nas choć trochę żałuje, że sytuacja - zazwyczaj finansowa - zmusiła nas do wyjazdu i budowania życia tak daleko od domu - przyznaje Alicja Popek.
Rozmowę podsumowuje Magda z Krakowa. - Ciężko jest odpowiedzieć na pytanie za czym się tęskni, bo nostalgię bardzo trudno jest opisać. Ale jest coś, co łączy nas wszystkie - wszystkie za czymś tęsknimy - dodaje.
Kaszuby piękniejsze niż Dania
Wyjeżdżając do Danii, Urszula Kordowska zdawała sobie sprawę, że nie jest to najpopularniejszy kierunek emigracji Polaków i samotność może jej czasem doskwierać. Przewidywania się sprawdziły. Mimo wielu znajomych i całkiem wygodnego życia, przyznaje, że często tęskni za krajem.
- Raczej Ameryki nie odkryję, mówiąc, że przebywając z dala od domu, najbardziej tęskni się za rodziną i przyjaciółmi. To o nich najczęściej się myśli, ich brak sprawia, że nawet miłe chwile, których nie można razem przeżywać, jakby tracą barwę - opowiada.
Nie tylko brak bliskich budzi jednak uczucie nostalgii. - Brakuje mi wielu rzeczy. Choćby teatrów. Często łapię się na myśli, że wybrałabym się na jakiś dobry spektakl. Obejrzała na scenie znanych sobie aktorów, którzy używają języka, który doskonale znam - przyznaje.
Co ciekawe, nie tylko emigranci w Anglii tęsknią za polską pogodą. Polacy mieszkający w Danii też mają na ten temat sporo do powiedzenia. - Dopiero w Danii przekonałam się, że w Polsce naprawdę nie mamy powodów do narzekania. Tu pada niemal bez przerwy. I ciągle jest szaro. To mocno dołujące - przekonuje Urszula Kordowska.
Jak sama przyznaje, wiele z jej tęsknot to tak naprawdę klasyka emigranta. - Rodzina, przyjaciele, wspaniałe polskie jedzenie i coś, czego mocno nie doceniamy będąc w Polsce, czyli przyroda. Góry, jeziora, morze, cudowne plaże… Dania jest pod tym względem raczej monotonna. Z dystansu upewniłam się też, że Pojezierze Kaszubskie to najpiękniejszy region na świecie - dodaje. - A przede wszystkim w Polsce jest Gdynia - najlepsze miasto do mieszkania, jakie można sobie wymarzyć!
Amerykański sen
Małgorzata Kuc wyjechała do USA z miłości. Tu wyszła za mąż, tu urodzili się jej synowie. Tu założyła nowy dom, w którym mieszka z rodziną. Także tutaj przekonała się, że choć wyjechać jest łatwo, to oderwać się od wcześniejszego życia już nie.
- Choć mam tu niby wszystko, gdy pytasz za czym tęsknię, przed oczami przelatują mi dziesiątki osób, miejsc, smaków, rzeczy. Choć założyłam tu rodzinę i otacza mnie wiele osób, to paradoksalnie właśnie rodziny i przyjaciół brakuje mi najbardziej. Nie wiem, jak ludzie radzili sobie z tą rozłąką zanim powstał Skype i inne komunikatory, umożliwiające codzienny kontakt - wyznaje. - Ja korzystam z nich właściwie każdego dnia, a i tak jest mi ciężko i zawsze z niecierpliwością odliczam dni do mojej wizyty w Polsce lub odwiedzin bliskich u mnie.
To samo dotyczy kuchni. Choć pani Małgorzata gotuje w domu, często robi zakupy w polskich sklepach, przygotowuje polskie dania, to i tak tęskni za naszym jedzeniem. Szczególnie chlebem i białym serem.
Decydując się na emigrację, łatwo przewidzieć, że pewnych rzeczy będzie nam na obczyźnie brakowało. Inne są zaskoczeniem, wynikającym z różnic kulturowych. - W Polsce większość osób podróżuje. Blisko, daleko, do egzotycznych krajów czy babci na wsi. W USA wyjazdy, których celem jest wyłącznie wypoczynek, są mało popularne. Amerykanie, nawet gdy mają wolne w pracy, zazwyczaj zostają w domach. Przyznam szczerze, że bardzo brakuje mi takich urlopowych wyjazdów i z tym większą niecierpliwością wyczekuj moich wizyt w Polsce, gdzie nie tylko spotykam się z bliskimi, ale też zawsze gdzieś razem jeździmy - opowiada Małgorzata Kuc.
Na liście emigracyjnych tęsknot pani Małgosi są też polskie księgarnie. - Lubię czytać i słuchać po polsku, zamawiam więc upragnione pozycje przez internet lub proszę bliskich, by mi je przysłali, ale to nie to samo co chodzenie między regałami i wybieranie książek czy płyt - przyznaje. Za czym jeszcze tęskni? - Za Warszawą… bardzo, codziennie!
A ty mieszkasz poza Polską? Co cię najbardziej zaskoczyło na emigracji? Napisz do nas przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Niedoceniany zakątek Europy
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.