Trwa ładowanie...

Odwiedzili razem 28 krajów. I dopiero się rozkręcają

Ona pochodzi z Polski, on z Pakistanu. Mieszkali razem w Wietnamie, Tanzanii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Nigerii i Beninie. Poznali się w Hanoi i tak zaczęła się ich wspólna podróż przez życie. Opowiada o niej Hanka Loch, autorka bloga hankasaqib.com.

Odwiedzili razem 28 krajów. I dopiero się rozkręcająŹródło: Hanna Loch / archiwum prywatne
dc45l0e
dc45l0e

To prawda, że Saqib pojechał na pierwsze wakacje dopiero w wieku 33 lat?

Tak, to ja go na nie namówiłam. Wcześniej podróżował tylko z powodu pracy. Pochodzi z Pakistanu, jako teleinformatyk dostał kontrakt w Singapurze. Ta sama firma wysłała go potem do Wietnamu, gdzie się poznaliśmy. Ja pracowałam tam jako nauczycielka angielskiego. Wcześniej przez pół roku podróżowałam po Indiach. Zostawiłam moje życie w Polsce, gdzie po studiach na filologii klasycznej pracowałam jako dziennikarka i uczyłam angielskiego w warszawskich korporacjach. Po kilku latach od skończenia studiów przestałam widzieć sens w mojej dotychczasowej drodze zawodowej. Szukałam na siebie innego pomysłu, podróż do Indii miała mi w tym pomóc. Azja mnie zachwyciła, nie chciałam jeszcze wracać, dlatego pojechałam do Wietnamu. Potrzebowałam pieniędzy, więc poszukałam sobie pracy. W Hanoi spędziłam trzy lata, tam też się poznaliśmy.

Hanna Loch / archiwum prywatne
Źródło: Hanna Loch / archiwum prywatne

Pamiętasz wasze pierwsze spotkanie?

Koleżanka poprosiła mnie o przysługę. Chciała, żebym spotkała się z jej znajomym, który był nowy w Hanoi i szukał towarzystwa. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Głowę miałam pełną uprzedzeń w stosunku do osób z krajów muzułmańskich, bałam się, że facet zacznie coś sobie wyobrażać i nie da mi potem spokoju. Niechętnie zgodziłam się na spotkanie i na wszelki wypadek wzięłam ze sobą inną koleżankę. Okazało się, że było bardzo miło. Świetnie nam się z Saqibem rozmawiało, spotkaliśmy się kolejny raz. Wcześniej nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale w naszym przypadku właśnie tak było.

Saqib i Hanna, Dubaj / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Saqib i Hanna, Dubaj / Hanna Loch, archiwum prywatne

Od czego zaczęliście wspólne podróżowanie?

Od kilkudniowych wycieczek po Wietnamie. Najpierw pojechaliśmy do Hội An, pięknego nadmorskiego miasteczka, którego starówka jest wpisana na listę UNESCO. Saqib po raz pierwszy wyjechał dla przyjemności, w jego kulturze nie było takiego zwyczaju, dopiero ostatnio zaczyna się to zmieniać.

Kotonu, Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Kotonu, Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne

Jest więcej takich różnic między wami?

Saqib jako najstarszy syn, według pakistańskiej tradycji, ma obowiązek wspierać swoich rodziców, także finansowo. Jego rodzina miała plany wobec jego przyszłej małżonki – w Pakistanie aranżowane małżeństwa wciąż są na porządku dziennym. My te plany nieco pokrzyżowaliśmy i jego rodzina potrzebowała czasu, żeby to zaakceptować. Ale mimo że pochodzimy z różnych kultur, dogadujemy się zaskakująco dobrze. Oboje mamy szacunek dla swojej inności, jesteśmy w stosunku do siebie tolerancyjni i wyrozumiali. Nikt na nikim niczego nie wymusza. Kiedy obwieściłam Saqibowi, że jestem ateistką, pokiwał głową i powiedział: "A tak, znam tę religię, mój szef Francuz też był tego wyznania." To mimochodem rzucone stwierdzenie dało mi do myślenia. Wiara w to, że boga nie ma, to przecież wiara jak każda inna.

Saqib i Hanna z Masajami, Tanzania, Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Saqib i Hanna z Masajami, Tanzania, Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne

Różnice kulturowe nie są dla was problemem – a jak odbiera was otoczenie? Jakie reakcje budzicie w odwiedzanych przez was krajach?

Nie zawsze pozytywne. Zacząć należy od tego, że nie wszędzie możemy pojechać razem, bo pakistański paszport Saqiba uniemożliwia mu swobodne podróżowanie do wielu krajów. Większe ograniczenia mają tylko posiadacze paszportów afgańskich i irakijskich. W podróży ludzie traktują nas różnie. Wciąż żywe są niestety stereotypy w stylu "bogata biała i biedny Pakistańczyk na jej utrzymaniu" albo "muzułmanin i głupia biała, która jest mu poddana". Ludzie pozwalają sobie na zaczepki, komentarze. Niestety dotyczy to także urzędników czy przedstawicieli władz. Uodporniliśmy się na takie traktowanie, ale przez nasz blog staramy się walczyć z uprzedzeniami. Jesteśmy żywym przykładem na to, że związki osób różnego pochodzenia mogą być udane i harmonijne.

Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne

Nie dość, że pochodzicie z różnych kultur, to jeszcze stale fundujecie sobie zmianę otoczenia. W takich warunkach chyba łatwo o napięcia i konflikty.

Może trudno w to uwierzyć, ale my jeszcze ani razu się nie pokłóciliśmy, a jesteśmy już razem ponad osiem lat. Przeprowadzki nie są dla nas żadnym problemem. Można się do nich przyzwyczaić. Z każdą kolejną bierzemy ze sobą coraz mniej rzeczy. Tym razem zamierzamy spakować się w cztery walizki. Większość codziennych sprzętów kupujemy na miejscu, choć w niektórych krajach jest z tym problem. Na przykład w Beninie w Afryce Zachodniej, gdzie teraz mieszkamy, niektóre rzeczy są trudniej dostępne niż w Tanzanii w Afryce Wschodniej.

Kotonu, Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Kotonu, Benin / Hanna Loch, archiwum prywatne

Z czego się utrzymujecie, skoro prowadzicie taki mobilny tryb życia?

Saqib ma dużo możliwości pracy na zagranicznych kontraktach, które są znacznie lepiej płatne niż praca na etacie. W dodatku pracodawca często pokrywa koszty podróży i przeprowadzki. Podążamy więc za pracą Saqiba, ja dzięki certyfikatowi CELTA i doświadczeniu w pracy dla British Council przeważnie łatwo mogę znaleźć zatrudnienie jako nauczycielka angielskiego tam, gdzie Saqib dostanie kontrakt. Raz zdarzyło nam się, że przez jakiś czas pracowaliśmy i mieszkaliśmy w dwóch różnych miejscach: Saqib w Emiratach, ja w Arabii Saudyjskiej. Na szczęście dzielił nas tylko godzinny lot, więc weekendy mogliśmy spędzać razem.

Dubaj / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Dubaj / Hanna Loch, archiwum prywatne

Ślub wzięliście w Tanzanii.

Trafiliśmy tam z Wietnamu. Aby dwójka cudzoziemców mogła wziąć ślub w kraju, z którego żadne z nich nie pochodzi, trzeba przebrnąć przez skomplikowane formalności. Wcześniej wzięłam z polskiego urzędu stanu cywilnego zaświadczenie, że mogę wejść w związek małżeński z tym konkretnym człowiekiem, taki dokument jest ważny przez trzy miesiące. Ale pozwolenie, które uzyskaliśmy w Tanzanii, jest ważne tylko przez tydzień! Dlatego nasz ślub odbył się w przyspieszonym tempie, w zwykły dzień rano. Kilkoro gości zaprosiliśmy na ślubne śniadanie, po którym pojechaliśmy we dwoje na plażę. Nie zamieniłabym tego dnia na wystawne wesele!

Lwy Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Lwy Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne

Rodziny was odwiedzają pod nowymi adresami?

Rodzina Saqiba nie ma w zwyczaju podróżować, ale moi rodzice byli u nas już kilkakrotnie, w różnych krajach. Jestem jedynaczką, więc na początku trudno było im się pogodzić z drogą, jaką sobie wybrałam. Woleliby pewnie, żebym mieszkała bliżej i miała męża Polaka. Ale kiedy poznali Saqiba przekonali się, że jestem szczęśliwa.

Nepal / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Nepal / Hanna Loch, archiwum prywatne

Może receptą na wasz udany związek jest to, że lata mieszkania w różnych krajach, wśród ludzi o różnych wyznaniach i tradycjach, nauczyły was tolerancji i akceptacji?

Do pewnego stopnia na pewno, ale wiele zależy też od indywidualnego charakteru. Każde z nas wybierając się w świat już było go ciekawe, już mieliśmy w sobie dużą otwartość. Po kilku latach życia razem zmieniamy się pod swoim wpływem. Ja zwróciłam się w stronę duchowości, co sprawiło, że stałam się wegetarianką, Saqib pokochał podróże i fotografowanie. Oprócz krajów, w których razem mieszkaliśmy, zwiedziliśmy razem m.in. Austrię, Bahrajn, Birmę, Czechy, Francję, Grecję, Hiszpanię, Iran, Katar, Oman, Polskę, Malezję, Nepal, Niemcy, Singapur, Sri Lankę, Tajlandię, Turcję, Watykan, Węgry i Włochy.

Słonie, Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Słonie, Serengeti / Hanna Loch, archiwum prywatne

Zamierzacie gdzieś zagrzać miejsce na dłużej?

Życie nauczyło nas, żeby niczego nie planować. Ale w najbliższym czasie rzeczywiście chcielibyśmy pomieszkać gdzieś dłużej niż kilka miesięcy. Najlepszy okres to trzy lata. Przez pierwszy rok jeszcze poznaje się najbliższe otoczenie, ludzi i lokalne zasady, potem jest czas na zwiedzanie. Aż w końcu można wyruszyć dalej, odkrywać nowe miejsce.

Masajowie, Tanzania / Hanna Loch, archiwum prywatne
Źródło: Masajowie, Tanzania / Hanna Loch, archiwum prywatne

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Słoneczny Brzeg wakacyjnym hitem Polaków. "Niskie ceny, super pogoda i piękne plaże"

dc45l0e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dc45l0e