Pasażerowie z nadwagą mogą nie polecieć. Kontrowersyjna decyzja przewoźnika
Azjatycka linia podjęła decyzję, która z pewnością nie spodoba się wielu pasażerom. Podróżni z nadwagą nie zostaną wpuszczeni do klasy biznes. To już kolejny przewoźnik, który wprowadza ograniczenia dla otyłych osób.
Twój obwód pasa wynosi więcej niż 56 cali, czyli 142 cm? Nie zostaniesz wpuszczony do klasy biznes w Boeingach 787-9 Dreamliner, należących do Thai Airways. Decyzja została ogłoszona przez Prathana Pattanasiri, wiceszefa w departamencie bezpieczeństwa i standardów przewoźnika.
Nowa regulacja wielu osobom wydaje się nielogiczna – fotele w "lepszej" klasie są szersze, a wokół nich jest więcej wolnej przestrzeni. Jednak linia tłumaczy, że musiała podjąć taką decyzję. Jest ona spowodowana zamontowaniem poduszek powietrznych, do których trzeba było dostosować długość pasów. W przypadku podróżnych, którzy mają w talii więcej niż 142 cm, nie stanowią one należytej ochrony. Podobnie jest w wypadku osób podróżujących z dziećmi do lat dwóch, czyli sadzanymi na kolanach. Tak więc nawet jeśli ktoś zapłacił za bilet kilkanaście tysięcy złotych, i tak zostanie przesadzony do klasy ekonomicznej. Oczywiście pod warunkiem, że są w niej jeszcze wolne miejsca. Jeśli nie, pasażer będzie zmuszony poczekać na następny samolot.
Thai Airways nie jest pierwszym przewoźnikiem, który wprowadza ograniczenia dla otyłych pasażerów. W 2013 r. nieistniejący już przewoźnik Samoa Air wywołał kontrowersje ogłaszając, że cena biletu będzie zależała od wagi pasażera. Linia tłumaczyła, że to najbardziej sprawiedliwy sposób na wyliczenie ceny biletu. Ponadto przewoźnik chciał poprzez nowe regulacje zachęcić miejscową ludności do zdrowszego trybu życia. Samoańczycy to jeden z najbardziej otyłych narodów na świecie.
Z kolei American Airlines oraz United wymagają wykupienia dodatkowego miejsca od osoby, który wie, że jej ciało będzie wystawać co najmniej o cal (2,54 cm) poza podpórkę pod ramię. Kto się nie dostosuje, będzie musiał dopłacić przed odlotem. W przeciwnym razie nie poleci.
Są też linie, które sugerują wykupienie drugiego miejsca, nie grożąc konsekwencjami. Należą do nich Delta czy Southwest. Jeszcze inną politykę stosują Air France oraz British Airways. Francuski operator zachęca do kupowania drugiego miejsca z rabatem. Obiecuje zwrot kosztów dodatkowego miejsca, jeżeli samolot nie jest pełen. Natomiast British Airways wymaga od pasażerów, by mieścili się w fotelu i byli w stanie zapiąć pasami bez przedłużania. Jeśli nie są w stanie tego zrobić, muszą kupić ekstra miejsce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl