Plaga nielegalnych wysypisk śmieci w lasach. Sprawców pomagają namierzyć nawet listy miłosne
Opony, części karoserii, telewizory czy nawet kanapy. Takie "cuda" niemal codziennie znajdują strażnicy leśni. - Coraz częściej winowajców można namierzyć dzięki fotopułapkom czy... listom miłosnym – mówi rzecznik prasowy Nadleśnictwa Gdańsk Łukasz Plonus. Nie są więc bezkarni.
Poprzez formularz#dziejesie otrzymaliśmy zgłoszenie od naszego Czytelnika o odpadach wyrzuconych w okolicy Wejherowa.
– Czy to jest normalne, że tyle śmieci leży nad jeziorem i zanieczyszcza środowisko kilkaset metrów od rezerwatu i obszaru chronionego programem Natura 2000? – napisał do nas Czytelnik i dołączył kilka zdjęć z okolic Sopieszyna, wsi położonej w gminie Wejherowo na północno-wschodnim obrzeżu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i Obszaru Chronionego Natura 2000.
Las jest otwarty
Skontaktowałam się w tej sprawie z Nadleśnictwem Wejherowo i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że problem śmieci dotyczy praktycznie wszystkich lasów i nie zależy od ich statusu ochronnego.
– Ludzie przywożą różne odpady i podrzucają "sąsiadowi na posesję". Nadleśnictwa chronią lasy w takim zakresie, w jakim to możliwe. Las jednak jest otwarty. Niestety nie ma recepty i dobrego rozwiązania prawnego do skutecznego powstrzymania tworzenia nielegalnych wysypisk w lasach – słyszę od Izabeli Kashyny-Pleskot z Nadleśnictwa Wejherowo.
Zobacz też: "Trash challenge". Wirtualna Polska podjęła wyzwanie!
Nielegalne wysypiska w lasach to smutna rzeczywistość strażników, którzy mają teraz pełne ręce roboty. I nie chodzi tylko o nasadzanie lasów czy dbanie o dziką zwierzynę. Niestety sen z powiek leśników coraz częściej spędzają "śmieciarze", którzy z początkiem wiosny ponownie o sobie przypomnieli.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Gdy dzwonię do rzecznika prasowego Nadleśnictwa Gdańska w sprawie zgłoszenia naszego Czytelnika, słyszę, że na Facebooku nadleśnictwa właśnie zamieszczono post o wyrzuceniu opon do lasu. Problem nielegalnych wysypisk to plaga. Najczęściej w lasach lądują też odpady budowlane. Nierzadko leśnicy natrafiają na łatwopalne substancje, które w każdej chwili mogą wywołać pożar.
Technologia i media społecznościowe pomocne
Leśnicy w walce z przestępcami posługują się nowoczesną technologią i na szczęście coraz częściej udaje się ich złapać.
– Coraz sprawniej udaje nam się wykrywać sprawców zaśmiecania. Straż leśna dochodzi do winowajców dzięki fotopułapkom, patrolom oraz pozostawionych w śmiechach dokumentach, zdjęciach czy nawet listach miłosnych – mówi rzecznik prasowy Nadleśnictwa Gdańsk Łukasz Plonus.
Fotopułapki służą do śledzenia wędrówek zwierząt, ale przydają się także w innych sytuacjach. Ponadto sami "śmieciarze" zostawiają też ślady, po których można ich zidentyfikować, pozostawiają w śmieciach faktury czy zaadresowane pocztówki.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Na Facebooku często piętnowane są osoby pozostawiające odpady w lasach, znajomi przesyłają sobie zdjęcia złapanych na gorącym uczynku "zaśmiecaczy", co też zwiększa identyfikację takiej osoby. Czy w takim razie świadomość wśród Polaków wzrasta i nie ma w nas zgody na podobne praktyki?
– Dzięki różnym akcjom Polacy zwracają większą uwagę na problem śmieci. Bardzo ważne jest też edukowanie dzieci przez rodziców i wynoszenie przez najmłodszych dobrych wzorców z domu – podkreśla Łukasz Plonus.
A z tym bywa różnie. Rozdźwiękiem między teorią a praktyką dzieli się ze mną edukator leśny.
– Zwykle na naszych zajęciach edukacyjnych nie mówię, że do lasu nie wyrzuca się śmieci. Wolę pójść tam z grupą dzieci, wziąć ze sobą worek i zbierać śmieci po drodze, jeśli się trafią. To lepiej działa niż mówienie. Ale kiedyś zrobiłem wyjątek i rozmawiałem o tym z dzieciakami. No i sytuacja trudna, bo rękę podnosi Kubuś i mówi, że on z tatą niedawno śmieci właśnie do lasu wywoził – wtrąca Witold Ciechanowicz, edukator leśny.
Chciałoby się powiedzieć, że trudno w takiej sytuacji zachować autorytet pedagoga, gdy przegrywa się z tatą ucznia.
– Prowadzimy też ogólnopolską akcję "Zabierz 5 z lasu". Polega ona na tym, że gdy idziemy do lasu na spacer, grzyby czy z psem, to zabieramy przy okazji ze sobą z lasu pięć sztuk dowolnych śmieci. Po spacerze wyrzucamy je do śmietnika. Każda osoba może przyłączyć się do tej akcji wstawiając zdjęcie w mediach społecznościowych z hasztagiem #Zabierz5ZLasu – zachęca do wzięcia w akcji Plonus.
#Trashchallenge
Wracając do mediów społecznościowych. To właśnie na Facebooku jeden z użytkowników zamieścił dwa zdjęcia. Na jednym - dzikie wysypisko, na drugim - to samo miejsce wysprzątane na błysk. "Nowe wyzwanie dla was, znudzone nastolatki. Zróbcie zdjęcie miejsca, które potrzebuje sprzątania i pokażcie, co z nim zrobiliście".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Nasza redakcja podjęła się tego wyzwania i dzięki pomocy Lasów Państwowych trafiliśmy do miejsca, które naprawdę wymagało posprzątania. W 11 osób i w godzinę uzbieraliśmy 30 worków śmieci (w tym przynajmniej jeden samochód w częściach). Zamówiliśmy kontener, a odpady zostały wywiezione z lasu przez wyspecjalizowaną firmę współpracującą z lasami państwowymi.
Wierzymy, że #trashchallenge to szczególnie wartościowa akcja. Zamiast oblewać się zimną wodą czy chwalić się starymi zdjęciami, wolimy robić coś naprawdę fajnego. Kilka redakcji przyjęło nasze wyzwanie i co nas bardzo cieszy, również czytelnicy, którzy poprzez dziejesie przesyłają nam efekty swojego sprzątania.
Tysiąc wagonów śmieci
Cieszymy się z pozytywnej akcji i chcemy, żeby coraz więcej osób traktowało las jak wspólną przestrzeń, a nie niczyją. Jednak dane są wciąż niepokojące. Z informacji Nadleśnictwa Gdańsk wynika, że podczas sprzątania terenów zielonych z lasów rocznie wywozi się 114 tys. m kw. śmieci, a te, które zostały w zebrane w 2017 r. wypełniłyby tysiąc wagonów kolejowych. To poważna liczba. A na sprzątanie lasów wydaje się 20 mln zł rocznie.
Przypominamy, że papier rozkłada się 2-4 tygodnie, skórka od pomarańczy – 6 miesięcy, karton po mleku – 5 lat, puszka 100 lat, opona samochodowa 300 lat, plastikowa butelka – 450 lat, a sztuczna choinka i styropianowy kubek – nie rozkładają się wcale.
– Śmieć śmieciowi nie jest równy. Jedne zanieczyszczają glebę czy wodę, a inne są śmiertelnym zagrożeniem dla zwierząt. Bywały przypadki, że dzikie zwierzę padło po zjedzeniu plastikowego worka, w którym zawinięta była żywność. Innym razem młody lis nie zdołał wyciągnąć głowy z plastikowego pojemnika, z którego chciał napić się wody – opowiada Plonus.
Przypominamy więc, że śmieci są śmiertelnym zagrożeniem dla zwierząt. Mogą przyczynić się do powstawania pożaru, powodują skażenie wód, w tym wody pitnej, uwalniają do atmosfery trujące substancje, sprzyjają rozwojowi bakterii i niebezpiecznych grzybów, szpecą krajobraz, ale też dają niezbyt pochlebne świadectwo o okolicznych mieszkańcach.
Za zaśmiecanie lasu grozi kara do 5 tys. zł. – W drobnych sprawach winowajca może zostać ukarany mandatem do 500 zł. Jeżeli mamy do czynienia z zaśmiecaniem lasu na większą skalę, na przykład sprawca wylał ścieki do lasu, wtedy sprawa trafia do sądu – informuje przedstawiciel Nadleśnictwa Gdańsk.
Przede wszystkim pamiętajmy, że las to naturalne środowisko życia zwierząt. Nie zaśmiecajmy więc ich domu. To nie jest miejsce dla śmieci!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl