Trwa ładowanie...

Polacy Mazury kochają. Tylko dlaczego po sobie nie sprzątają?

"Warszawa ma swoje słoiki, Mazury swoje stolce z Warszawy". Autorka tekstu o tym tytule żali się na turystów, którzy bezlitośnie zaśmiecają Krainę Wielkich Jezior Mazurskich. Postanowiliśmy odpowiedzieć na zarzuty skierowane przede wszystkim w stronę osławionej "warszawki".

Polacy Mazury kochają. Tylko dlaczego po sobie nie sprzątają?Źródło: Facebook.com, fot: Weronika Kur
d3s6n5s
d3s6n5s

Pani Asia uciekła z Warszawy i zamieszkała na mazurskiej wsi. Pani Asia prowadzi bloga, w którym opisuje swoje życie pośród dziewiczych lasów i pięknych jezior. Ostatni swój wpis poświęciła turystycznej stonce nawiedzającej regularnie jej rejony. Przy czym "turystyczna stonka" to eufemizm. Pani Asia nazywa rzeczy po imieniu. Nie przebiera w słowach i w emocjonalnym tekście pisze otwarcie: "Warszawa ma swoje słoiki, Mazury swoje stolce >>z Warszawy<<".

W dość kontrowersyjnym stwierdzeniu blogerka dotyka poważnego – i wciąż trudno uwierzyć, że w XXI w. jeszcze aktualnego – problemu. Kraina Wielkich Jezior po każdym najeździe weekendowych turystów zamienia się w wielkie wysypisko śmieci. Choć pani Asia pewnie wolałaby określenie "kloaka". Autorka tekstu opublikowanego na blogu "Matka Tylko Jedna" bardzo się emocjonuje, a na Facebooku wtórują jej internauci, którzy również zdają się nie rozumieć zjawiska. "Współczuję serdecznie takiego chamstwa. Wstyd. Moja córcia po wypadzie do lasu i zobaczeniu różnych śmieci, mówi: Mamo czemu ludzie tak śmiecą, przecież to dom zwierząt? Ciekawe czy u siebie w domach tak wszędzie wyrzucają wszystko" – zastanawia się jedna z komentujących osób.

Ponieważ poziom zdziwienia jest olbrzymi, postanowiliśmy wyjaśnić, z czego wynika takie, a nie inne postępowanie Polaków na wakacjach. Bo wszystko jest bardzo logiczne i łatwo wytłumaczalne.

d3s6n5s

Zacznijmy od początku. Pani Asiu, jeśli dobrze zrozumieliśmy, w tytułowym porównaniu Warszawa jest jednocześnie uogólnieniem i wyszczególnieniem. Twierdzi pani, że choć "prezenty" (podpaski i tampony, opakowania po czipsach i batonikach, puste butelki po wodzie i piwie oraz wszędobylskie kupy, bynajmniej nie psie, zrobione często pod pani domem) zostawiają na Mazurach turyści z całej Polski, to Warszawa zdecydowanie wyprzedza konkurencję. "To głównie te tablice widnieją na samochodach. Mokotów, Żoliborz, Ochota, Praga" – pisze pani z goryczą. Ale my odbijamy piłeczkę: czy to wina warszawiaków, że Mazury są tak blisko stolicy? Proszę tylko pomyśleć. Gdyby z Warszawy bliżej byłoby nad Bałtyk, do Chorwacji czy Grecji, to z pewnością tam właśnie stołeczne "słoiki" zostawiałyby swoje "stolce". Ale jednak nad polskie jeziora jest bliżej. Więc to dosyć logiczne, że wolą właśnie tutaj.

Poza tym, niech pani nie będzie niesprawiedliwa – w Tatry i nad Bałtyk też warszawiacy docierają. I też brudzą, ile sił. 2 lata temu na Mierzei Wiślanej pracownicy Nadleśnictwa Elbląg zebrali 13 kontenerów śmieci. A w zeszłym roku tylko w ramach akcji "Czyste Tatry" wolontariusze znieśli ze szlaku do Morskiego Oko oraz tych prowadzących na szczyty Giewontu i Kasprowego Wierchu ponad ćwierć tony nieczystości. W dużej mierze z pewnością zostawili je również turyści z Warszawy, więc niech pani nie myśli, że to jakiś spisek stołecznych wymierzony w Mazury.

Facebook.com
Źródło: Facebook.com, fot: Zdjęcia Warszawy

Ba, "słoiki" śmiecą również u siebie! Czyż nie słyszała pani o hucznym otwarciu sezonu plażowego w stolicy? Fotografia opublikowana w kwietniu br. na profilu facebookowym "Zdjęcia Warszawy", na której widać, jak wyglądają bulwary nad Wisłą po nocy zakrapianej alkoholem, mówi sama za siebie. Nie oddaje co prawda woni moczu, która unosiła się w powietrzu "miejsca zdarzeń", ale dość łatwo sobie ją wyobrazić. Więc serio, niech się pani tak nie denerwuje, bo naprawdę nie chodzi tylko o Mazury.

d3s6n5s

W dalszej części tekstu nie może się pani nadziwić podwójnej obyczajowości mazurskich gości. Ludzi, którzy przywiążą się łańcuchami, dadzą się pociąć na drobne kawałki w proteście przeciw wycince lasów. Którzy walczą o zwierzęta, wygrażają myśliwym. Ale którzy – będąc w owych lasach, ciesząc oczy dziką przyrodą – już nie są tak radykalni, jeśli chodzi o sprzątanie po sobie. Pani Asiu, wytłumaczenie tego zjawiska jest tak naprawdę dziecinnie proste. Przecież oni nie nawykli do sprzątania! Musieliby zabrać na wczasy panią Walę czy Natalię, która co tydzień z cifem dyżuruje w ich pięknych mieszkaniach. No, ale zabieranie pani Wali na wakacje jest przecież głupim pomysłem, bo wcale się nie opłaca.

Dużo bardziej się opłaca zapłacić karę za zaśmiecanie terenu, jeśli oczywiście ktoś delikwenta złapie na gorącym uczynku. Bo kary za brudzenie są niskie, a przecież służby mundurowe mają poważniejsze zajęcia niż tropienie turystów i ich brudnych sekretów. Niech pani pomyśli, czy pani oczekiwania nie są więc nazbyt wygórowane.

Poza tym, jak sama pani wspomniała, przecież nie bez powodu ludzie (czyli również turyści, którzy odwiedzają Mazury) walczą o te lasy. Wszystko jest dobrze pomyślane. Pośród gęstej zieleni nieczystości całkiem dobrze się ukrywają. No, może nie niebieskie plastikowe butelki i krzykliwe opakowania po chrupkach, ale kupy już całkiem nieźle. A zużyte chusteczki są biodegradowalne, więc po paru latach nawet nie będzie po nich śladu. A że to naprawdę obleśne, kiedy podczas spaceru bezustannie natykamy się na niehigieniczne odpadki? Nic, co ludzkie, nie jest nam obce! Jest więc o co tak się pieklić? No nie ma.

A tak już poza wszystkim, bardzo często używa pani w swoim tekście słowa "gówno". Nie szuka pani gładkich synonimów (poza "kupą"), jakichś zamienników, które lepiej by brzmiały. A przecież nawet dziecko wie, że to nieładnie mówić "gówno". No i kto tu jest niekulturalny?

Na resztę pani zarzutów wymierzonych w turystów przybywających na Mazury nie odpowiemy (zwłaszcza nie skomentujemy fragmentu opisującego skomplikowane relacje rodzicielskie ze swoimi pociechami: "Po co mi dajesz ten papierek? Weź go gdzieś wyrzuć!"). Bo nasza kreatywność w wymyślaniu absurdalnych wytłumaczeń wyczerpała się już dawno temu. I nie będziemy ukrywać, że też nam ręce opadają.

d3s6n5s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s6n5s

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj