Połowa ferii za nami. Bezmyślnych turystów w górach nie brakuje
Ferie zimowe wciąż trwają, co oznacza, że ratownicy TOPR-u i GOPR-u mają ręce pełne roboty. To w dużej mierze za sprawą nieodpowiedzialnych turystów. Okazuje się, że wypadków i akcji ratunkowych jest więcej niż w zeszłym roku.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Warunki pogodowe w ostatnich dniach nie rozpieszczały turystów. Ku uciesze narciarzy spadło dużo świeżego śniegu, co jednak przeszkadzało w poruszaniu się po tatrzańskich szlakach. Dodatkowym utrudnieniem była mgła, która sprawiła, że wiele osób traciło orientacje w górach, oraz rosnące zagrożenie lawinowe. Telefony w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym nie przestawały dzwonić.
"Nasuwa się pytanie dlaczego turyści w takich warunkach wyruszają na tak długie wycieczki, po zasypanych i miejscami eksponowanych szlakach? Czy tak trudno przewidzieć, że przy ograniczonej widoczności łatwo będzie pobłądzić i wejść w lawiniasty teren?” – pyta retorycznie Adam Marasek w ostatniej kronice TOPR.
Wśród ostatnich akcji wyróżnia się z pewnością telefon od opiekuna 9-osobowej grupy harcerzy, która weszła na Giewont, ale nie była w stanie sama zejść. Szlak był oblodzony, a harcerze nie mieli ani raków, ani czekanów. Na pomoc ruszyli ratownicy TOPR-u, ale ostatecznie po 45 min zostali zawróceni, bo 10-osobowa grupa ostatecznie zdołała samodzielnie zejść ze Śpiącego Rycerza.
Z danych Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowania Ratunkowego wynika, że turyści dostarczają więcej kłopotów niż w zeszłym roku.
– Od 15 stycznia w górach odnotowaliśmy 27 zdarzeń. W poprzednim sezonie w tym samym okresie 23 – podsumował pierwsze 2 tygodnie ferii Jan Krzysztof, naczelnik TOPR-u. – Ratownicy udzielili pomocy 36 osobom, a w poprzednim sezonie było to 25 osób – dodał.
Ignorowanie komunikatów o złych warunkach atmosferycznych zdarzało się także turystom w Karkonoszach. Tamtejszy GOPR poinformował o dwójce turystów, którzy wybrali się na wędrówkę zboczami Wielkiego Szyszaka. Siła wiatru wynosiła wówczas 130 km/h, więc zostali oni zepchnięci ze szlaku, który był oblodzony. "W Karkonoszach od rana panowały bardzo trudne warunki i decyzja przejścia tej trasy według naszej oceny była zła" – czytamy w komunikacie GOPR.
– W styczniu 2018 r. odnotowano 38 działań i 14 wypraw ratowniczych. W 2017 r. było ich w tym samym czasie odpowiednio 31 i 10 – informuje Wirtualną Polskę Sławomir Czubak, naczelnik grupy karkonoskiej GOPR.
Niesforni turyści w Zakopanem. Zobacz wideo!
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.