Polska vs. Gwatemala - ludzie i język
Na wschodzie żyje się jakby wolniej, celebrując kontakty z rodziną i przyjaciółmi, ale też z obcymi ludźmi. Tu każdy ma czas, żeby pogadać, zapytać skąd jesteś, dokąd zmierzasz i czy nie potrzebujesz pomocy. Czułam się zupełnie jak podczas mojej podróży po Ameryce Środkowej. Zwykle uśmiechnięte, szczere twarze, zawsze wyciągnięta pomocna dłoń.
Podobieństwa jednak nie kończą się niestety tylko na pozytywach. I tu, jak w biednych krajach Ameryki Środkowej, często brakuje perspektyw, a to pociąga za sobą problemy z alkoholizmem. Tak na wschodzie Polski, jak i w Ameryce Centralnej wciąż spotykałam grupy mężczyzn zapijających swoje smutki, bezrobocie i brak celu w życiu. Nie ma znaczenia czy piją pod palmą, czy pod gruszą.
W zależności od terenu, w którym się znajdowałam, wciąż słyszałam a to język litewski, a to rosyjski, a to białoruski. Czasem wchodziłam do sklepu czy baru i miałam wrażenie, że znalazłam się za granicą. Wokół rozbrzmiewały niby nieco podobne dźwięki, ale zupełnie nie składające się w zrozumiałą przeze mnie całość. To już lepiej byłam w stanie porozumieć się w Gwatemali, gdy opanowałam podstawowe hiszpańskie zwroty.