Polska egzotyczna - Gwatemala w Polsce?
Egzotyczne dla nas jest to, co jest inne, z czym na co dzień nie mamy okazji obcować. Najczęściej pod tym hasłem kryje się stereotypowy obrazek palm, pochylających się ku ciepłemu Morzu Karaibskiemu, czasem wyłaniające się pustynie i wydmy, po których krok za krokiem stąpają wielbłądy. Odmienna cywilizacja, inny klimat, oryginalna kuchnia, inaczej wyglądający ludzie, inna kultura - to jest to, co nas zwykle pociąga. Tymczasem egzotykę często mamy "pod nosem", w granicach naszego kraju.
Polska egzotyka na wyciągnięcie ręki
W pościgu za emocjami, które kryje w sobie nieznane, zaopatrzeni w przewodniki, ruszamy na spotkanie z przygodą, która czeka na drogach Afryki, Azji, Ameryki Południowej. W przekonaniu, że tylko wiele kilometrów od domu, możemy dotknąć czegoś nowego i nieznanego. Zupełnie nie dopuszczamy do siebie myśli, że egzotykę mamy na wyciągnięcie ręki. Zaledwie kilkadziesiąt, czasem kilkaset kilometrów od domu. Niewyobrażalne jest dla nas to, że Polska też sama w sobie może być egzotyczna. A jest, bo pomijając fakt, że egzotyka jest pojęciem względnym (bo i my dla innych nacji bywamy niezwykłym zjawiskiem), to w granicach tylko naszej ojczyzny są miejsca nietuzinkowe, w których ludzie żyją według innych reguł, porozumiewają się odmiennym językiem, na stół kładą dania, niespotykane na polskich stołach. Doszłam więc do wniosku, że Polska bywa nie mniej osobliwa niż chociażby moja ukochana Gwatemala. Nie wierzycie? Zapraszam na wschód naszego kraju.
Tekst: Anita Demianowicz
Więcej na blogu: B*Anita - Podążam swoją drogą
Polska vs Gwatemala - krajobraz
Krajobraz wschodniej Polski nie zaskakuje. Wydawać by się mogło, że jest praktycznie taki sam jak w innych rejonach kraju, chociaż mniej zaludniony. Czasem jedzie człowiek godzinę i nie natyka się na żadne osady. Tylko drzewa, lasy, pola, kwiaty, śpiew ptaków i trzepot motylich skrzydeł. Przyroda emanuje tu swoim pięknem z każdego zakątka. Zero industrialnego krajobrazu. Tu podobnie jak i w Gwatemali jakby czas się zatrzymał.
Jak często widzicie u siebie w okolicach bociany? Ja rzadko. Na wschodzie natykałam się na nie co krok. Spadek liczebności bocianów związany ze zmianami w uprawach i uprzemysławianiem nie dotknął wschodniej granicy Polski. Tu bocian jest nieodłącznym elementem krajobrazu, podobnie jak ludzie, którzy w pracach w polu częściej wykorzystują siłę własnych mięśni niż nowoczesne maszyny rolnicze. Obrazki ze wschodniej granicy Polski są podobne do tych, któ widziałam, wędrując przez rolnicze, rzadko odwiedzane przez turystów tereny Ameryki Środkowej.
Polska vs Gwatemala - zwyczaje
Wioseczki w obu tak odległych sobie krajach są podobne. Małe i większe, z jednym sklepikiem. Nawet niektóre domki są podobne. Drewniane i małe, często rozpadające się, tak samo pokryte kolorową farbą. Tylko może u nas mimo wszystko trochę mniej tych odrapanych, zniszczonych, więcej zadbanych. Ale wrażenie zbliżone.
Wzdłuż jednej ulicy poustawiane są równo małe domki. Przed nimi płotki, a przy płotkach ławeczki. Na ławeczce sąsiadki przysiadają, by przedyskutować komu ocieliła się krowa i o ile wzrosła cena jajek. Wieczorem mieszkańcy wylegają na swoje ławeczki, by pogwarzyć ze sobą lub po prostu wpatrywać się w ulicę, którą czasem przemknie samochód, czasem przejedzie wóz zaprzęgnięty w konie, innym razem zbłąkany rowerzysta. Trzeba zauważyć jednak, że tych samochodów też tu nie ma za wiele. Ulice zamiast lśnić czarnym asfaltem, są piaszczyste lub ścieli je bruk, zupełnie jak w Gwatemali, gdzie też mieszkańcy chętnie spędzają wolny czas na zewnątrz domu, tyle zamiast ławeczek królują zwykle ręcznie wyplatane hamaki.
Polska vs. Gwatemala - ludzie i język
Na wschodzie żyje się jakby wolniej, celebrując kontakty z rodziną i przyjaciółmi, ale też z obcymi ludźmi. Tu każdy ma czas, żeby pogadać, zapytać skąd jesteś, dokąd zmierzasz i czy nie potrzebujesz pomocy. Czułam się zupełnie jak podczas mojej podróży po Ameryce Środkowej. Zwykle uśmiechnięte, szczere twarze, zawsze wyciągnięta pomocna dłoń.
Podobieństwa jednak nie kończą się niestety tylko na pozytywach. I tu, jak w biednych krajach Ameryki Środkowej, często brakuje perspektyw, a to pociąga za sobą problemy z alkoholizmem. Tak na wschodzie Polski, jak i w Ameryce Centralnej wciąż spotykałam grupy mężczyzn zapijających swoje smutki, bezrobocie i brak celu w życiu. Nie ma znaczenia czy piją pod palmą, czy pod gruszą.
W zależności od terenu, w którym się znajdowałam, wciąż słyszałam a to język litewski, a to rosyjski, a to białoruski. Czasem wchodziłam do sklepu czy baru i miałam wrażenie, że znalazłam się za granicą. Wokół rozbrzmiewały niby nieco podobne dźwięki, ale zupełnie nie składające się w zrozumiałą przeze mnie całość. To już lepiej byłam w stanie porozumieć się w Gwatemali, gdy opanowałam podstawowe hiszpańskie zwroty.
Polska vs. Gwatemala - kuchnia
Kulinaria to dla wielu jeden z najważniejszych elementów podróży. Smakowanie, delektowanie się nowościami, zbieranie nowych przepisów to często istota wyprawy. Jadąc do nowego kraju chcemy odmienności, a nie tradycyjnego schabowego z kapustą czy ruskich pierogów. A na wschodzie podniebienie cieszą: pieczone bliny, czebureki, pieremiacze, a przede wszystkim słynny pierekaczewnik, litewskie kołduny, babka ziemniaczana oraz kryszonka, czyli specjalności kuchni tatarskiej. Niemal zupełnie nam nieznanej. Na babkę ziemniaczaną można wprawdzie trafić już na Warmii czy Mazurach, ale w środkowej Polsce czy na północy na taki rarytas raczej nie ma co liczyć, tu ewentualnie zostaje kupno kiszki ziemniaczanej (a i to z wielkim trudem). Na wschodzie, w okolicy Kruszynian, nazywanych wioską tatarską (choć w tej chwili mieszkają tam tylko trzy tatarskie rodziny) każdego dnia można próbować nowych dań i delektować się nieznanymi smakami, zupełnie jak na odległym kontynencie. Ale nie tylko tam czekają
nowości. Cały wschód Polski to nowe, często kraina obfitości bogata w wiele nieznanych reszcie kraju smaków
Polska vs. Gwatemala - handel
W Gwatemali najbardziej zaskakiwał mnie handel. Niespotykany dotąd, zwłaszcza na taką skalę, handel obnośny i obwoźny. Te tłumy wędrujące przez autobus i próbujące sprzedać, co tylko do sprzedaży się nadawało. Dziesiątki wózków, jeżdżących po ulicach, a to z lodami, a to z owocami, a to z gumami do żucia. A w wioskach gdzieś na końcu świata, jeden sklepik typu "mydło i powidło". Identycznie na wschodzie. Czasami jechałam i myślałam "o, zatrzymam się tu czy tam, napiję, wezmę pieczątkę do mojej książeczki turystycznej", a tu jedna wioska, druga, trzecia, a sklepu jak nie było, tak nie ma. I w końcu trafiał się jeden na kilka wiosek, w promieniu kilku kilometrów. Wybór towarów miał zwykle mizerny. Główny asortyment stanowiły napoje wyskokowe. Wzrok przyciągały skrzynie pełne piwa i wiśniówki. W wioskach, w których brakowało sklepu królował handel obwoźny. W konkretnym miejscu i o ustalonym porze centrum handlowym stawał się niewielki busik, który dowoził towar oczekiwany przez stałych. Wypisz, wymaluj
niczym w Gwatemali.
Polska vs. Gwatemala - religia
W Gwatemali większość stanowią katolicy (ok 65-70 proc). Nie brakuje jednak protestantów, mormonów, prawosławnych, muzułmanów, świadków Jehowy i wciąż praktykujących dawne wierzenia Majów. Wschód Polski to słynne meczety w Kruszynianach czy Bohonikach, ale i w wielu innych miejscach, mnóstwo cerkwi prawosławnych. Niemal co krok natrafia się na cmentarze najróżniejszych wyznań: prawosławne, żydowskie, muzułmańskie, grekokatolickie. Nie są one może tak kolorowe jak w Gwatemali, ale swoją tajemniczością, odmiennością i urokiem wcale od nich nie odbiegają. Nie przypominając wcale znanych nam, przytłaczających smutkiem i majestatem cmentarzy katolickich. Z takim samym zachwytem spacerowałam wydeptanymi alejkami muzułmańskiego cmentarza w Bohonikach, co między zaskakującymi swoimi kształtami (np. piramida) i kolorami gwatemalskimi grobowcami.
Cmentarz tatarski w Bohonikach/Cmentarz w Gwatemali, fot. Anita Demianowicz
Polska vs Gwatemala - turyści
Tak jak w Gwatemali, jako biała turystka budziłam duże zainteresowanie mieszkańców tego kraju, tak i na wschodzie moja osoba nie uchodziła uwadze mieszkańców. Podróżująca w pojedynkę kobieta, a zwłaszcza podróżująca na rowerze, to egzotyka na całego zarówno w Gwatemali (tu wystarczyło i bez roweru), jak i przy wschodniej polskiej granicy.
Jeżdżąc wzdłuż Bugu czułam się, jakbym odkrywała zupełnie nowy skrawek świata. Nowy, ale zarazem tak bliski, bo nasz rodzimy, polski. Przekonałam się, że w mojej ojczyźnie są miejsca niezwykłe. Z pełnym przekonaniem mogę zaświadczyć, że Polska jest egzotyczna, nie tylko dla obcokrajowców, ale dla nas samych. Na zakończenie pozostaje mi jedynie powtórzyć słowa poety (Stanisław Jachowicz): "Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie"
Tekst: Anita Demianowicz
Więcej na blogu: B*Anita -Podążam swoją drogą