Przykuwa uwagę swoim oryginalnym wyglądem. "Ziemia to moja przestrzeń artystyczna"
Niektórzy podróżują po świecie, by w ten sposób odpocząć od codzienności, bądź zdobyć nowe doświadczenia. Są też tacy, którzy docierając do kolejnych miejsc, starają się coś zmienić. Do tej drugiej kategorii zalicza się Kong Ning. To nie tylko podróżniczka, ale też ekscentryczna artystka, na którą nie sposób nie zwrócić uwagi.
Tam, gdzie tylko pojawia się Kong Ning, tam też z miejsca pojawiają się gapie. I trudno się dziwić. Pochodząca z Chin artystka mocno wyróżnia się spośród tłumu. Ale jej celem nie jest szokowanie, wzbudzanie ciekawości czy pogoń za sławą. Kong Ning, której wyróżnikiem są barwne i oryginalne suknie, w czasie swoich wypraw pragnie też zwrócić uwagę na największe bolączki współczesnego świata.
62-letnia kobieta pojawia się wszędzie tam, gdzie dzieją się rzeczy ważne. Oprócz leżących jej na sercu zagadnień dotyczących ekologii, podróżniczka i aktywistka stara się jeździć do miejsc, o których w danym momencie jest głośno; takich, o których mówi cały świat. W ramach swoich prezentacji porusza sprawy powiązane z zagadnieniami politycznymi, kulturowymi i społecznymi. Od początku tego tysiąclecia wzięła udział już w ok. 60 podobnych akcjach. Podczas każdej z nich miała na sobie inny, ręcznie uszyty kostium, którego wygląd dopasowany był do happeningu, w którym brała udział.
Zobacz też: Elżbieta Dzikowska boi się latać samolotem
Przez cały świat w słusznej sprawie
Do tej pory performerka paradowała m.in. w sukni wykonanej z czerwonych, budzących niepokój masek w kształcie ludzkich twarzy. W takiej oprawie pojawiła się w Mongolii Wewnętrznej (region autonomiczny w Chinach), skąd zresztą pochodzi. W ten sposób starała się zwrócić uwagę na kwestię globalnego ocieplenia.
Innym razem spacerowała w kostiumie wykonanym z maseczek antysmogowych. Przechadzała się w nim ulicami Pekinu. Był też kostium wykonany z 999 respiratorów, a także suknia ślubna ze 100 nadmuchanych balonów w kształcie białych gołębi. W tym ostatnim spacerowała ulicami Nowego Jorku, upamiętniając ofiary zamachów z 11 września 2001 r.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Poruszona pożarem katedry Notre Dame, natychmiast wyruszyła do Paryża, zwracając tam uwagę przechodniów imponującą suknią wykonaną z miniaturowych modeli słynnego obiektu sakralnego. Podczas jednego z niedawnych występów miała zaś strój, który upodobnił ją do... lodowca. W ten sposób po raz kolejny postanowiła zwrócić uwagę na problematykę związaną z globalnym ociepleniem.
Kong Ning od zawsze była ideowcem zaangażowanym w pomaganie innym, marzącym o uratowaniu całego świata. Zanim stała się podróżującą artystką, która o swoich lękach opowiada za pośrednictwem mody oraz sztuki, starała się zmieniać świat także na inne sposoby.
Jako osoba, na oczach której rozgrywała się rewolucja kulturalna i która wiedziała, co oznacza koszmar wojny, nie potrafiła biernie przyglądać się ludzkim dramatom. To dlatego w młodości angażowała się m.in. w obronę osób, które skazane były na karę śmierci. Poświęciła się sprawie tak bardzo, że przypłaciła to stanami lękowymi, wyczerpaniem, bezsennością i załamaniem nerwowym. Skończyła w szpitalu psychiatrycznym. Gdy poczuła się lepiej, postanowiła, że ruszy w podróż. Ale nie interesowała jej zwykła turystyka. Przemieszczając się po świecie, chce dalej walczyć o lepsze jutro i nieść przesłanie w formie sztuki. Taki sposób naświetlania różnych problemów wymaga od niej niemałej ofiary.
- Zdarza mi się np. zasłabnąć. W 2016 r., starając się zwrócić uwagę na konieczność oszczędzania wody, miałam na sobie suknię wykonaną z ususzonych liści oraz kwiatów i konopi, było ponad 30 st. C – opowiada Kong Ning i zaraz dodaje, że choć nie jest jej łatwo, to nie chce przestawać. - Nadal chcę nosić suknie, docierać także do najgorętszych miejsc, by ostrzegać ludzi przed problemem. Znalazłam sposób na wyrażanie swoich uczuć. Choć jestem już po sześćdziesiątce, nadal czuję, że mam nieograniczone pokłady energii.
Podróż, która się nie kończy
Kong Ning nie zamierza osiadać na laurach. W planach ma kolejną podróż, tym razem po Ameryce Południowej. W jej trakcie będzie miała na sobie wspomnianą już suknię przypominającą lodowiec.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Stroje, w jakich pojawia się Chinka, wzbudzają duże zainteresowanie kolekcjonerów, ale nie są na sprzedaż. Większość z nich można natomiast podziwiać później w muzeach oraz galeriach, podobnie jak jej obrazy olejne (namalowała dotąd 1200 obrazów) oraz grafiki stworzone za pomocą długopisu (20 tysięcy prac).
- Ziemia to moja przestrzeń artystyczna. Tak długo, jak będę żyła, będę też krzyczeć i nawoływać do jej ochrony – podkreśla Kong Ning.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl