Ryanair musiał awaryjnie lądować. Cały pokład wypełnił się dymem
Samolot Ryanaira lecący z Bukaresztu do Londynu musiał wrócić na lotnisko w Bukareszcie. Pokład wypełnił się gęstym dymem, wywołując panikę wśród pasażerów.
Boeing 737-800W, lecący z Rumunii na podlondyńskie lotnisko Stansted, awaryjnie lądował w porcie Bukareszt-Otopeni. 169 pasażerów i 4 członków załogi musiało natychmiast opuścić maszynę. Choć sytuacja wyglądała na bardzo poważną, skończyło się na strachu – nikt nie odniósł obrażeń.
Incydent miał miejsce 21 stycznia w godzinach porannych. Okazało się, że lot był opóźniony, ponieważ wystąpił problem z samolotem. Dlatego podstawiono drugi, który wyleciał o godz. 10:57 czasu lokalnego. Jednak już kilka minut po starcie wypełnił się dymem, a podróżni wpadli w panikę. Dlatego kapitan natychmiast ogłosił sygnał Mayday (komunikat o bezpośrednim zagrożeniu życia, odpowiednik sygnału SOS) i wrócił na lotnisko w stolicy Rumunii.
"To było traumatyczne doświadczenie, nie widzieliśmy nawet dwóch rzędów przed sobą" – napisał w mediach społecznościowych Cosmin Malureanu, jeden z pasażerów. Poskarżył się, że załoga niewiele zrobiła, aby opanować sytuację. "Było fatalnie. Nie mogliśmy nawet skorzystać z masek tlenowych, które powinny automatycznie wypaść z panelu nad nami. Wpadłem w panikę" – dodał Malureanu. Wielu podróżnych użyło własnej odzieży, aby zakryć usta.
Irlandzki przewoźnik podstawił ok. godz. 15:00 trzeci samolot, jednak 29 pasażerów było tak roztrzęsionych, że zrezygnowało z lotu do Londynu. Aktualnie prowadzone jest dochodzenie, które ma wyjaśnić, dlaczego na pokładzie pojawił się dym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl