Szlak Połamanych Semaforów. Jedna z najciekawszych atrakcji Mazur Garbatych
Mazury Garbate to jeden z najbardziej urokliwych zakątków na Warmii i Mazurach. Ten położony w północno-wschodniej części Pojezierza Mazurskiego region zachwyca nieskazitelną naturą oraz ciekawymi atrakcjami. Jedną z nich jest niewątpliwie Szlak Połamanych Semaforów.
Mazury Garbate mogą pochwalić się nawet najczystszym powietrzem w Polsce. Swoją nazwę zawdzięczają licznym pagórkom, które wraz z malowniczymi jeziorami i gęstymi lasami tworzą niesamowity krajobraz. To miejsce szczególnie przypadnie do gustu tym, którzy lubią aktywnie spędzać czas, a jednocześnie cenią bliskość natury oraz ciszę i spokój. Tu życie toczy się w zupełnie innym tempie, a popularny termin slow travel (powolne podróżowanie - tłum. red.) zyskuje zupełnie nowe znaczenie.
Ci, którzy tu przybywają, mogą liczyć nie tylko na wypoczynek w pięknych okolicznościach przyrody, ale również na nietuzinkowe atrakcje. Jedna z najciekawszych to Szlak Połamanych Semaforów, czyli fragment dawnej linii kolejowej przecinającej Mazury Garbate.
Historia Szlaku Połamanych Semaforów
Historia tego niezwykłego szlaku sięga jeszcze początków XX wieku, kiedy region ten nadal stanowił część Prus Wschodnich. Szybki rozwój gospodarczy sprawił, że podjęto decyzję o stworzeniu połączenia kolejowego z Litwą. Wykorzystując istniejącą już infrastrukturę, zaczęto rozbudowywać linię. Ze względu na charakterystykę terenu trzeba było stawiać nowe mosty i wiadukty. Niestety, wojenna zawierucha sprawiła, że tory udało się ostatecznie ułożyć jedynie do wsi Żytkiejmy. Pierwszy pociąg na nowej trasie wyruszył w podróż w październiku 1927 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Parowozy codziennie przemierzały tutejszą Puszczę Romincką, by dowieźć pasażerów m.in. do Gołdapi. Trasa biegnąca przez zielone doliny - między pagórkami i lasami - musiała być wyjątkowo malownicza. Niestety kolejna wojna i przechodząca tędy w 1944 roku Armia Czerwona niemal całkowicie zniszczyły tę wyjątkową linię kolejową. Ostały się jedynie fragmenty mostów i wiaduktów, a większość z nich z czasem została pochłonięta przez naturę.
Szlak Połamanych Semaforów tworzą właśnie te ocalałe elementy dawnej trasy kolejowej. Imponujące swoim rozmiarem fragmenty mostów zobaczyć można w Stańczykach, Botkunach oraz w Kiepojciach. Niektóre stały się znaną i chętnie odwiedzaną atrakcją turystyczną na mapie Mazur, inne powoli niszczeją ukryte głęboko lesie. Najwięcej turystów dociera do Stańczyków i tamtejszych wiaduktów, które od lat nieprzerwanie zachwycają swoją monumentalnością. O ich wyjątkowości świadczy fakt, że w 2020 roku zostały one wyróżnione i oznaczone Złotą Pinezką Google w plebiscycie na najlepsze atrakcje turystyczne w Polsce.
Słynne wiadukty w Stańczykach
To najlepiej zachowany fragment starej linii kolejowej, a dwa równolegle biegnące do siebie wiadukty liczą ok. 200 m długości i mają aż 36,5 m wysokości. Swoim wyglądem przypominają rzymskie akwedukty, stąd często nazywa je się również Akweduktami Puszczy Rominckiej. Zostały one udostępnione dla zwiedzających i można przejść się zarówno oboma fragmentami mostów, jak i wokół nich (pod wiaduktami jest malownicza ścieżka otoczona zielenią). Uroku temu miejscu dodaje jeszcze przepływająca tędy rzeczka.
Warto zatrzymać się też przy wieży widokowej, z której szczytu rozpościera się przepiękny widok na mazurskie pagórki oraz same wiadukty. Nie sposób jej nie zauważyć, gdyż stoi przy samej drodze.
Mosty w Kiepojciach
By zobaczyć fragmenty mostów w Kiepojciach, trzeba się nieco bardziej postarać. Wiedzie do nich wiejska dróżka prowadząca między polami i gospodarstwami. Po drodze przejeżdża się także pod charakterystycznym ceglanym wiaduktem i choć on również robi wrażenie, to nie jest celem podróży. Mosty leżą jeszcze kawałek dalej, gęsto otoczone drzewami.
Wyglądem przypominają te w Stańczykach, ale są nieco niższe - wznoszą się 18 m nad płynącą tam rzeką Bludzią. Betonowa konstrukcja - częściowo wykończona czerwoną cegłą - nie jest już w najlepszym stanie technicznym. Można pospacerować wokół imponujących filarów, a nawet wspiąć się na dawny nasyp kolejowy, by rzucić okiem, jak mosty prezentują się z góry, jednak stanowczo odradza się, by przechodzić nimi na drugą stronę rzeki.
To miejsce cały czas pozostaje jeszcze nietknięte przez zmasowaną turystykę i nie ma tam żadnej infrastruktury. Trudny dostęp sprawił, że nie zostało zagospodarowane, więc zachowało swój pierwotny charakter. Surowość i okazałość mostów w Kiepojciach można zatem podziwiać w mazurskiej ciszy.
Zobacz także: Zamek-pechowiec. Nieznana perła Mazur
Botkuny - tam mosty niemal pochłonęła natura
Prawdziwym wyzwaniem jest odnalezienie fragmentów Szlaku Połamanych Semaforów w Botkunach. Mosty niemal całkowicie pochłonęła natura. Prowadzi do nich długa leśna ścieżka, która w pewnym momencie się urywa przy skarpie położoną niżej rzeką. Na pierwszy rzut oka zobaczyć można tu jedynie niewielkie pozostałości betonowej konstrukcji przy dróżce. Dopiero gdy uważniej się przyjrzymy, to widać, że przed nami rozpościerają się dwa imponujące fragmenty mostów. By móc w pełni docenić ten niezwykły kawałek architektury najlepiej ostrożnie zejść ścieżką w dół, nad brzeg rzeki. Dopiero stamtąd mosty prezentują się naprawdę efektownie.
Wyglądem przypominają te w Stańczykach i Kiepojciach, a liczą sobie 15 m wysokości i 50 m długości. Ich położenie - wśród gęstej roślinności i drzew - jedynie dodaje im aury tajemniczości.
Autorka: Anna, wszedobylscy.com